Trzeba wierzyć w siebie

Mówimy o komputerach, Internecie, ale przecież w wielu miejscach w Indiach brakuje prądu. Jak ludzie sobie z tym radzą?

W rozmaity sposób. Przede wszystkim nie załamują rąk, nie poddają się. Baterie słoneczne to jedna z alternatyw. Inspirującym przykładem pomysłowości są specjalne riksze zaopatrzone w baterie ładowane podczas ruchu pojazdu. Wiele z nich pełni funkcję mobilnych punktów dostępu do Internetu. Są wyposażone w komputer, drukarkę, anteny do transmisji satelitarnej oraz system billingowy. Rikszarz jeździ po wsiach i umożliwia ludziom dostęp do Internetu, zarabiając przy tym na utrzymanie swoje i swojej rodziny. Rząd zainicjował też tworzenie w najbardziej ruchliwych miejscach miast publicznych punktów telefonicznych. Ich prowadzeniem trudnili się inwalidzi, którzy zarabiali na tym, a ludzie byli zadowoleni, bo mogli korzystać z telefonu. Powstało ok. 100 tys. takich punktów. Są cały czas modernizowane. Pojawił się w nich faks, z czasem dostęp do Internetu.

A jak wygląda dostęp do Internetu w szkołach?

W Indiach nie patrzy się na szkoły. Szkoła pracuje tylko osiem godzin dziennie, a publiczny punkt telekomunikacyjny musi być czynny znacznie dłużej. Chodzi o to, aby zaspokoić rzeczywiste potrzeby korzystania z najnowszych technik komunikacyjnych wśród obywateli.

W Hajderabadzie (http://www.esevaonline.com ) przeprowadzono niedawno eksperyment - utworzono publiczne punkty obsługi obywateli. W jednym miejscu ludzie mogą załatwić wszystkie sprawy urzędowe, zapłacić podatki i uregulować inne opłaty. Można też tam kupić bilet na autobus czy pociąg. Teraz rząd chce uruchomić takie punkty w każdej wsi. Ich oferta ma być jeszcze rozszerzona o wideokonferencje i telenauczanie. Dla osób nieumiejących czytać ma być przygotowany interfejs głosowy. Telepunkty będą powstawały w budynkach z pełnym zapleczem - sala konferencyjna, kilka albo kilkanaście stanowisk pracy.

Administracja indyjska jest zainteresowana jak najpowszechniejszym dostępem obywateli do nowych technik komunikacyjnych. Ma z tego tytułu określone korzyści, np. należności na jej rzecz trafiają szybko z jednego miejsca do budżetu państwa czy miasta. Wcześniej inkasent przekazywał zebrane pieniądze co 2-3 tygodnie. Korzyści mają też mieszkańcy. Chłopi indyjscy, mając dostęp do Internetu, mogą np. na bieżąco sprawdzać ceny i oferty kupna płodów rolnych, przez co wyeliminowani zostaną pośrednicy i więcej pieniędzy zostanie na wsi.

Kto finansuje tworzenie takich punktów?

Prowadzenie punktów odbywa się w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego. Poszukiwani są chętni do ich budowy i obsługi. Środki pochodzą z różnych źródeł - część może być z budżetu państwa, część wykłada osoba czy instytucja prowadząca punkt. Generalnie chodzi o to, aby telepunkty zarabiały na swoje utrzymanie i jeszcze dawały dochód ich operatorom. Może to być realne tylko dzięki tzw. agregacji usług. Jedna, pojedyncza usługa nie zapewni dostatecznych środków, ale połączenie kilku już może być opłacalne. Droga infrastruktura musi być wykorzystywana efektywnie.

W Polsce mamy do czynienia z porażającym zjawiskiem niemożności, wystarczy przypomnieć przypadek Korytowa...

To niewyobrażalne, że ksiądz Sławomir Kokorzycki ma takie problemy z dostępem do Internetu, że nikt nie chce mu pomóc. Przecież on chce doprowadzić łącze nie dla siebie, ale dla innych. Rolą operatorów powinno być zaproponowanie mu odpowiedniego rozwiązania technicznego. Dzisiaj nie ma rzeczy niemożliwych. Oczywiście, trudno oczekiwać, aby operator prowadzący działalność komercyjną dopłacał do tego przedsięwzięcia, jego rolą nie jest pełnienie misji społecznej. Z drugiej strony, nie można patrzeć na potrzebny w Korytowie światłowód tylko z punktu widzenia biznesplanu Telekomunikacji Polskiej. Trzeba go kłaść z myślą o wielu korzyściach. Być może trzeba połączyć wysiłki wielu osób, organizacji, firm, urzędów, instytucji i wspólnie szukać dróg wyjścia z tej sytuacji. Doświadczenia Indii pokazują, że współdziałanie jest najbardziej skuteczną drogą rozwoju.

Indyjska krzemowa dolina

Do największych indyjskich firm w branży IT zalicza się: TCS (powstała wcześniej niż Microsoft i osiągająca 2,5 mld USD rocznego obrotu), WIPRO (1,5 mld USD), Infosys i Satyem (po ok. 1 mld USD) oraz HCL i iFlex. Wszystkie z nich są notowane na amerykańskich giełdach.


TOP 200