Straszenie datą

Daty podwyższonego ryzyka

Choć rok 2000 jest jeszcze przed nami, to problemy mogą się pojawiać nawet dziś. Gdy system źle obsługuje daty z następnego tysiąclecia, to po wprowadzeniu danych - np. o realizacji 5-letniego kontraktu czy zamówieniu dostaw surowców w roku 2002 - mogą wystąpić błędy. Znane są przykłady firm, które już mają takie kłopoty. Marks&Spencer - brytyjska sieć domów towarowych - omyłkowo przeznaczyła do wyrzucenia kilka ton solonej wołowiny. Jej data przydatności do spożycia wykraczała poza rok 2000, zaś system komputerowy z tego powodu nieprawidłowo obliczył okres przechowywania, komunikując, iż prawie 100-letnia wołowina w puszkach z pewnością musi być już zepsuta. VISA poniosła znaczne straty, wycofując kilkadziesiąt tysięcy kart kredytowych, które mając datę ważności przekraczającą obecne stulecie, okazały się być nie akceptowane przez bankomaty.

Potencjalnie groźne mogą się okazać także pewne szczególne dni poprzedzające nadejście roku 2000. Taką datą jest 9 września 1999 r. W niektórych systemach data ta wygląda jak 9.9.99, co mogło być używane do oznaczania nieskończoności (np. dla zjawisk, które nie mają ograniczenia czasowego). Ta koincydencja może wywołać nieoczekiwane skutki. Podobnie zresztą jak oznaczenie 0.0.00 dla wydarzeń, które miały miejsce w przeszłości, lecz nie wiadomo dokładnie kiedy. Nie ma tu żadnych reguł i pozostaje jedynie sprawdzenie, jak zostało zrealizowane to w danym systemie - "00" dla komputera może być stanem zerowym. Niedobrze, gdy będzie to np. sterowany elektronicznie rozrusznik serca.

A zegar sobie tyka

Eksperci, pół żartem, pół serio, doradzają, by lepiej przed sylwestrem w 1999 r. pobrać z banku zaświadczenie o stanie własnego konta bankowego, wydrukowane na papierze, zatankować samochód do pełna i zgromadzić w domu pewien zapas żywności i wody. Nigdzie nie wyjeżdżać, witając Nowy Rok w rodzinnym gronie i życząc sobie, by telefony nie przestały działać, prąd dopływać, a firma, w której jesteśmy zatrudnieni, nie zbankrutowała, bo komputer się pomylił.

Kierunki działania

Przede wszystkim nie dać się zastraszyć i nie wierzyć bezkrytycznie ostrzeżeniom, że bez wydania ogromnych ilości pieniędzy wszystkie komputery w naszej firmie przestaną działać w nowym 2000 roku. Tym bardziej że ci, którzy ostrzegają, na ogół nie czynią tego bezinteresownie, lecz kierowani są chęcią uzyskania nowych kontraktów. Po drugie, problem istnieje. Najpierw trzeba wyznaczyć osobę w firmie, która jest odpowiedzialna za projekt roku 2000. Jego realizację trzeba rozpocząć od dokładnego zinwentaryzowania posiadanych zasobów - sprzętu komputerowego i programów - pod kątem ich zgodności z rokiem 2000. Należy uzyskać informacje od producentów sprzętu i oprogramowania, czy posiadane przez nas ich wyroby są uodpornione na problem roku 2000. Gdy dostawca zniknął już z rynku, a nie mamy kodu źródłowego wykorzystywanych aplikacji, jest źle. Odnosi się to także do wszelkiego rodzaju urządzeń, w których wykorzystywana jest wspomagana komputerowo automatyka.

Gdy wiemy już, na czym należy koncentrować działania, należy przystąpić do modyfikacji lub wymiany programów i sprzętu - w zależności od indywidualnej sytuacji firmy, dzieląc ten trud między własny dział informatyki a firmy zewnętrzne. Potem przychodzi czas na testowanie, które - wg doświadczeń firm zachodnich - może trwać prawie tyle samo, ile proces konwersji.


TOP 200