Soft-targowe refleksje

Nie proponowano wielu narzędzi dla programistów. W tej dziedzinie warto zwrócić uwagę na ciekawą propozycję niemieckiej firmy Octopus (produkt pochodzi z InterSystems, Cambridge, USA) języka oprogramowania M (standard ANSI i ISO).

Niestety prawie całkowicie brakowało ofert oprogramowania dla innych specjalności niż finansowe i inżynierskie. Dla naukowców i studentów analizujących dane pomiarowe lub katalogowe tylko firma Companion z Krakowa miała coś do zaoferowania (na szczęście wartościowego i w dużym wyborze, choć wszystko z importu).

Zadziwiające, że nie było prawie żadnych propozycji dla ogromnego przecież rynku wydawniczego. Jako przykład niezaspokojonych potrzeb pracowników tej dziedziny przytoczę opinię dyrektora wydawnictwa naukowego Semper: "Mogę kupić słownik komputerowy polski czy dwujęzyczny, mały i tani, a mnie potrzebny jest duuuuuży i może nawet być drogi".

Nie był też prawie reprezentowany dział tak potrzebnych specjalistycznych baz danych, popularnych w innych krajach i sprzedawanych na dyskach CD-ROM. Jednym z nielicznych polskich produktów tego typu i jedynym dostarczanym w technologii CD-ROM jest SuperMemo.

Z tego co przedstawiono wynika, że wszyscy specjaliści traktujący informatykę jak narzędzie ułatwiające pracę, a nie będący projektantami czy urzędnikami, stracili tylko czas wybierając się na Softarg.

Spotkania z wystawcami

Specyfiką rozmów z wystawcami jest niemożność uzyskania odpowiedzi na dość ważne dla potencjalnego nabywcy pytanie o zalety (o wady lepiej nie pytać bo jest to służbowo zabronione) produktu w odniesieniu do konkurencji. Wszyscy są lunatycznie wpatrzeni w to co zrobili lub sprzedają.

U większości wystawców widać wyraźnie cechy pospolitego ruszenia w dziedzinie marketingu. Amatorsko zaprojektowane stoiska (wyjątki, choć nie wszystkie, to Tres z Gdańska czy Aplikom 2001 z Łodzi), wiele bardzo marnie zmakietowanych i wydrukowanych materiałów. Panowie informatycy, nie bądźcie tacy skąpi, dajcie zarobić innym fachowcom, bo to się Wam w dłuższej perspektywie opłaci (o ile kogoś przyszłość interesuje). Przecież nie przychodzi Wam do głowy, żeby szyć samemu garnitur. Przypominam, że są takie zawody jak dekorator wnętrz, grafik, fotograf czy wreszcie specjalista od marketingu.

Rzadko też można było uzyskać od wystawców konkretne informacje o wdrożeniach. Na przykład firma TARAN z Mielca na całej ścianie przedstawiła mapę Polski z gęsto naniesionymi punktami, gdzie wdrożono ich dość ciekawy program wspomagający zarządzanie przedsiębiorstwem komunikacyjnym. Przedstawiciel firmy nie miał niestety ani jednego adresu do tych punktów na mapie. Podobnie jest z cenami. Prawie nikt nie wie, po ile sprzedaje swój towar (na ogół nie podawano ich również w informatorze targów). Zdaję sobie sprawę, że niełatwo jest określić cenę programu i wdrożenia go (instalacja, narzędzia na zamówienie, szkolenie), gdyż z natury rzeczy zależy ona od wielu czynników. Klient powinien jednak orientować się, ile może kosztować infrastruktura informatyczna jego firmy.

Publiczność

Jak zawsze przeważają ciekawscy. Wszyscy zgadzamy się z tym, że targi należy traktować również jako jeden z elementów edukacji technicznej, zwłaszcza młodzieży czy promocji wobec potencjalnych przyszłych klientów. Należy jednak umożliwić "ludziom z branży" nawiązanie w spokoju kontaktów i zapoznanie się z nowymi produktami. W tym celu na niektórych targach pewne godziny przeznacza się wyłącznie dla gości zainteresowanych zawodowo handlowo prezentowanymi produktami. Na Softarg '94 tego nie było, bo wiadomo, że mniej biletów, to mniej pieniędzy. Taka doraźna polityka może się w perspektywie nie opłacić.

Najwięcej zwiedzających skupiały jak zwykle nieliczne stoiska wszelkiego rodzaju wydawnictw, pewnie ze względu na to, że jest to ten rodzaj kontaktu z informatyką, na jaki większość ludzi stać. Zakup komputerów i programów trzeba niestety odłożyć na później.

Miss targów, czyli konkurs piękności oprogramowania

Komu jest potrzebny konkurs o takim regulaminie? Nagradzanie i wyróżnianie programów na tych targach przypomina konkurs sztuki ludowej, w którym pierwsze miejsce zajęła rzeźba X, a drugie zespół taneczny Y. Co z tego wynika dla miłośnika kilimów? Bez podziału na kategorie konkurs i jego wyniki nie mają większego sensu. Użytkownika, handlowca i producenta interesują programy do konkretnych zastosowań, a lista rankingowa produktów danej klasy

opracowana przez zespół fachowców byłaby dla nich cenną informacją. Swoją drogą jestem pełen podziwu dla Wysokiej Komisji, że potrafiła znaleźć powód, dla którego program do zarządzania biblioteką okazał się lepszy od elementarza do nauki j. ang. (może był większy albo tańszy?).

Niewątpliwie wyłożono wiele pieniędzy na reklamę targów. Nie sposób było o Softarg '94 nie słyszeć, gdy ktoś choć trochę interesuje się informatyką, a nawet jeżeli czyta tylko codzienną prasę. Reklama jest to rzecz szalenie ważna, ale jak coś się robi po raz ósmy i do tego dobrze, to wystarczy tylko podać datę rozpoczęcia i zakończenia. Niestety dla Softarg '95 może to być zbyt mało.


TOP 200