Skrót na szczyt albo ślepa uliczka

Zaplanowane szczęście

Pozostańmy przy przykładzie entuzjastów Linuxa, jako grupy, która doskonale wykorzystała swoje hobby do podbudowy kariery, i rozpocznijmy rozważania na inny temat. Czy można zaplanować karierę na podstawie specjalizacji? Czy warto tak bardzo wgłębiać się w gałąź informatyki, aby stać się najlepszym z najlepszych w bardzo wąskiej dziedzinie? Czy da się uzyskiwać z tego profity? A jeśli tak, jak wybrać tę właściwą i perspektywiczną dziedzinę?

Zanim postaramy się odpowiedzieć na to pytanie, odpowiedzmy: czy da się dziś zrobić karierę na podstawie wiedzy ogólnej? To pytanie można skwitować prostym: nie da się. Czasy informatyków w ogólności minęły bezpowrotnie i prawdopodobnie nigdy już nie wrócą. Nie znaczy to oczywiście, że wiedza ogólna nie ma znaczenia. Przeciwnie, znaczenie solidnych podstaw nigdy nie było większe. Ale powierzchowne zrozumienie wielu gałęzi informatyki przestało wystarczać, bo dzisiejszy informatyk na czymś musi się znać dobrze. Naprawdę dobrze!

Wracając jednak do podstawowego pytania: czy warto, zasadniczo odpowiedź jest twierdząca. Dobrym przykładem jest system R/3 firmy SAP. Mniej więcej w 1994 r. pojawiły się pierwsze ogłoszenia, w których poszukiwano chętnych do nauki tego systemu i informatyzacji procesów biznesowych z jego pomocą. Wówczas była to po prostu jedna z wielu technologii obecnych na rynku, a jej przyszłość była niejednoznaczna. Wielu krytyków podawało w wątpliwość możliwość wdrożenia systemu wytworzonego za granicą w polskich warunkach. Dziś pozycja rynkowa systemu R/3 oraz firmy SAP w Polsce jest niekwestionowana. Ci, którzy dziesięć lat temu zajęli się konsultingiem z wykorzystaniem tych narzędzi, wygrali. Teraz są rozchwytywani i prawdopodobnie nigdy nie dogonią ich młodsi koledzy, którzy zainteresowali się tymi produktami kilka lat później, kiedy jego przyszłość była już pewniejsza. Ryzykanci, którzy w odpowiednim momencie wyspecjalizowali się w R/3, dokonali znakomitej inwestycji w swoją przyszłość.

Spójrzmy jednak dla równowagi na tych, którzy dziesięć lat temu zainwestowali spore pieniądze w zdobycie certyfikatu CNE firmy Novell. Po okresie dynamicznego wzrostu, pozycja rynkowa Novella zaczęła słabnąć. Dziś bardzo mało jest ogłoszeń dla osób posiadających ten certyfikat, skądinąd zresztą wymagający dogłębnej wiedzy w dziedzinach podstawowych, takich jak bezpieczeństwo czy transmisja danych. Ci, którzy postawili na Novella, są dziś w niepewnej sytuacji i wielu z nich decyduje się na zmianę specjalizacji. Postawili na nie tego konia, na którego należało postawić - ale czy można to było wtedy przewidzieć?

Kolejny przykład to informatyka w usługach finansowych. W pierwszej połowie lat 90., podczas informatyzacji kolejnych banków, informatycy byli poszukiwani i hołubieni przez bankowców. Związanie się z instytucją finansową dawało "pewność jak w banku". Niedawno jednak miała miejsce duża fala zwolnień w bankach i wielu dobrych specjalistów musiało znaleźć nowe zajęcie. Części się udało, a części nie. Konia z rzędem temu, kto mógł to przewidzieć podczas bankowo-informatycznej hossy.

Uzupełnijmy więc odpowiedź na pytanie zadane na początku. Przez specjalizację można zrobić wielką karierę, pod jednym wszakże warunkiem: że dobrze się trafi. A zawczasu szalenie trudno przewidzieć, przez które technologie i narzędzia prowadzi droga na szczyt. Można wręcz powiedzieć, że praktycznie zawsze będzie to kwestią szczęścia.

Pułapka na niezastąpionych

Informatyków, którzy wyspecjalizowali się w jednym produkcie lub dziedzinie, czeka jeszcze jedno zagrożenie, nie związane z rynkowymi perspektywami danej technologii lub produktu. Zagrożenie to zakorzenione jest głęboko w ich umysłach; związane jest ono z naszą naturalną ciekawością świata, potrzebą wykonywania dobrej roboty i dążeniem do doskonałości. Specjalizacja, która sama się napędza (jesteśmy coraz lepsi w jakiejś dziedzinie, wskutek czego mamy więcej zadań z tej dziedziny do rozwiązania, a więc zgłębiamy wiedzę, co sprawia, że jesteśmy coraz lepsi...), w końcu staje się... nudna. Przychodzi moment, kiedy mamy już danego tematu serdecznie dość. Wraz ze znużeniem przychodzi spadek wydajności i nagle to, co przez lata było dla informatyka treścią zawodowego życia, staje się ciężarem. Człowiek czuje się wypalony i bierny. Co wtedy?

Wtedy powinien przyjść awans. Przeniesienie do innych, bardziej złożonych obowiązków, dodanie odpowiedzialności, zmiana kręgu ludzi, w których informatyk się obraca - wszystko to powinno dać mu wytchnienie, nową stymulację intelektualną, a w konsekwencji nową energię do pracy. Jeżeli nie ma miejsca na awans, coś trzeba zmienić w trybie pracy pracownika (i to nie tylko pensję). Specjalizacja nie jest niczym złym, ale rutyna jest dla informatyka zabójcza.


TOP 200