Sieć dobra na wszystko

Sieciowa alternatywa

Z postulatem polimorficznego społeczeństwa dysponującego wieloma formami regulacji sprzeczna jest wizja systemu, do którego mielibyśmy być wszyscy non stop zalogowani (przedstawiłem ją na łamach Computerworld w artykule Sieć czy system? opublikowanym 30 grudnia ub.r.). Miałoby się to stać za przyczyną wykorzystania technologii cyfrowych, które stwarzają możliwość ewidencjonowania i rejestrowania wszystkiego. Podałem jednak kilka powodów, dla których ten wariant nie musi się ziścić.

Stawiam teraz ostrożną hipotezę, że ów sieciowy "czwarty element" - samoorganizujące się i samoregulatywne (również samodestruktywne) sieci, czyli wariant rozwoju cywilizacji, który Manuel Castells nazwał w swym monumentalnym dziele społeczeństwem sieciowym - może być ważnym czynnikiem, który będzie chronił przed wszechobejmującym systemem.

Analizy frekwencyjne języka pokazują, że "sieć" należy dziś do najczęściej używanych słów, a biorąc pod uwagę złożenie Internet bodaj najczęściej, wyprzedzając nawet "globalizację". Nie sposób prowadzić poważnej analizy bez klarownych pojęć. Sieci społeczne, kategoria stricte socjologiczna są traktowane po macoszemu w opracowaniach z tej dziedziny. Analiza zjawiska jest tym trudniejsza, że polskie słownictwo w przypadku sieci nie posługuje się rzeczownikiem odsłownym, z jakim mamy do czynienia w jęz. angielskim (networking) ani bezokolicznikiem (to network). Słów "sieciowanie", "sieciować" nie używa się ani potocznie, ani w dyskursie naukowym, choć być może warto byłoby je upowszechnić.

Sieciowanie jest aktem lub procesem nieformalnego dzielenia się informacją, wiedzą, wsparciem i innymi dobrami. Włączeni do sieci dystrybuujemy poniekąd sami siebie. Nieformalność jest centralną kategorią rozumienia sieci. Sieć sformalizowana staje się strukturą, której cechą jest hierarchia. To najbardziej naturalna forma społecznego działania od czasów, gdy ludzie wchodzili w małe wspólnoty komunikacyjne w kilkudziesięcioosobowych hordach (nawiasem mówiąc, grono naszych znajomych zapisanych w kalendarzykach telefonicznych czy dziś na e-liście adresowej nie przekracza tej wielkości).

Roman Galar i Krzysztof Pawłowski w referacie Elementy Planu B: opcja liberalno-konserwatywna, wygłoszonym w trakcie ostatniej Jesiennej Szkoły PTI w Mrągowie, zauważyli, że "nasza inteligencja społeczna jest wysoka w przypadku małych grup... i w tradycyjnie występujących relacjach. W takich warunkach, gdy postępujemy spontanicznie, postępujemy zazwyczaj słusznie i wiemy, kto zasługuje na zaufanie. W szerszych kontekstach odruchy takie nas zawodzą, skutkując np. przenoszeniem uczuć rodzinnych na polityków i gwiazdy mediów. Jeśli taką już mamy naturę, to warto szukać porządku świata, w którym zalety naszej inteligencji będą wykorzystane, a konsekwencje jej ułomności minimalizowane". Można dodać, że w warunkach destrukcji przestrzeni w Internecie małe grupy globalne zachowują te same przymioty.

Od zawsze mówiliśmy prozą...

Zanim pojawił się Internet, ludzie tworzyli sieci i działali w nich, nie wiedząc jak Pan Jourdain, że "mówili prozą". Sieci społeczne były więc od zawsze, choć w cieniu struktur hierarchicznych i rynkowych. Nadal niewiele jednak o nich wiemy. Przede wszystkim dlatego że nauki społeczne koncentrowały się na badaniu owych struktur hierarchicznych i rynkowych. One bowiem dominowały, a narzędzia, jakimi się człowiek posługiwał, nie wymuszały sieciowania. Dziś technologia informacyjna je wymusza. Po wtóre zaś, taką strukturę łatwiej zbadać: jest ona tworem skończonym, wszystkie jej elementy są policzalne, można je zidentyfikować. Sieć w tym sensie nie jest strukturą, podlega prawom samoorganizacji, elementy składowe trudno zidentyfikować i nie sposób ich rekomponować z zewnątrz (jeśli tak się dzieje, to wtedy taki twór przestaje być siecią).

Zmiana struktury jest możliwa dzięki rekompozycji jej elementów, eliminowaniu jednych, dodawaniu innych, co w historii z różnym skutkiem osiągano dzięki reformom, wojnom i rewolucjom. W każdym przypadku zmiana struktury wymagała wielkiej energii, nie mniejszej niż wykorzystana przy tworzeniu struktury.

Takimi strukturami zajmowała się teoria systemów (którą stworzyli E. Laszlo, Rappaport i Bertallanfy), bo niewiele wiedziano o systemach samoorganizujących się i samoregulatywnych (tzw. ładzie z chaosu), które rozwinął m.in. Ilyia Prigogine w swej koncepcji struktur dysypatywnych).

Prof. Kazimierz Krzysztofek jest wykładowcą socjologii w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie.


TOP 200