Rzeczywistość rzeczywiście wirtualna

Wirtualna rzeczywistość na każdą kieszeń

Dotychczas rozwój rynku wirtualnej rzeczywistości hamował drogi sprzęt i oprogramowanie. Na wiele rozwiązań nie było stać nawet instytucji rządowych. Można przypuszczać, że wkrótce wraz ze wzrostem prędkości procesorów i możliwości kart graficznych, typowy komputer PC wystarczy, aby obsługiwać wyrafinowane aplikacje wirtualnej rzeczywistości, i ta technologia znajdzie się w zasięgu każdej z firm.

Firma Intergraph głosi, że już stacje robocze z procesorem Pentium Pro umożliwiają stworzenie wirtualnego środowiska, o ile będą wyposażone w odpowiednie karty graficzne. Według wypowiedzi przedstawicieli firmy, system wirtualnej rzeczywistości korzystający z komputera PC, ma kosztować od 20 tys. do 30 tys. USD. Dla porównania system, w którym wykorzystywane są stacje Silicon Graphics, to koszt od 100 tys. do miliona USD. Sprzedawcy ostatnich rozwiązań są zaś przekonani, że tylko oni mogą zapewnić wierność symulacji, na którą czekają klienci. To właśnie oni oferują ruch w czasie rzeczywistym i prawdziwe kształty. System wirtualnej rzeczywistości korzystający z komputera PC umożliwia według nich tylko oglądanie niewyraźnych brył, które można jedynie obracać.

Polubownym rozwiązaniem jest połączenie obu systemów komputerowych, za czym opowiada się najbardziej pokrzywdzony na rozwoju komputerów PC - Silicon Graphics, jak i wielu klientów instytucjonalnych. Wizualizację przeprowadza się więc w środowisku SGI, reszta obliczeń odbywa się na komputerach PC, czasami wykują one wizualizację scen o mniejszym stopniu wierności.

Ostatecznie koszt budowy systemu i jego zastosowanie decydują o przyjętym rozwiązaniu. Łączy się z tym konieczność zmiany potocznego wizerunku wirtualnej rzeczywistości. Rządowym zleceniodawcom zbytnio nie zależy na systemach, w których człowiek musi zakładać na głowę specjalny hełm z okularami, które imitują głębię. Ostatnio miało to tylko miejsce w przypadku misji Pathfindera, kiedy za pomocą techniki wirtualnej rzeczywistości nadzorowano poruszanie się marsjańskiego robota Sojourner. W większości przypadków zleceniodawcy zadowalają się wizualizacjami na monitorze komputera, ewentualnie na specjalnych wielkoformatowych ekranach. Tutaj koszt w zasadzie decyduje o wszystkim.

Wirtualna rzeczywistość z orzełkiem

Wojsko Polskie i inne instytucje rządowe dostrzegły możliwości technik symulacyjnych w latach osiemdziesiątych. Wtedy jeszcze nie mówiło się o wirtualnej rzeczywistości, lecz o odtworzeniu za pomocą komputerów naturalnych warunków np. lotu bojowego. Ograniczenia COCOM spowodowały, że pierwszy symulator zbudowano na początku lat dziewięćdziesiątych na potrzeby Wojskowego Instytutu Medycyny Lotniczej. Był to symulator samolotu I-22 Iryda. Jego konstruktorzy z firmy Aerospace Industries (do 1993 r. znanej jako IDS-PZL) wyposażyli go w specjalizowaną aparaturę medyczną, dzięki czemu - oprócz zwykłego procesu szkolenia lotniczego - służy również specjalistycznym badaniom kandydatów na przyszłych pilotów. Dziełem firmy z Okęcia są opracowane dla Wyższej Szkoły Oficerskiej w Dęblinie dwa symulatory TS-11 "Iskra" i PZL-130 "Orlik". Brak konkurencji ze strony innych polskich firm i dobra marka produktów Aerospace Industries przyczynił się do wygrania przez nią kilku innych przetargów na systemy wirtualnej rzeczywistości. Polskie Koleje Państwowe zamówiły na Okęciu symulator lokomotywy EP-09, który został oddany do użytku w grudniu 1996 r. Uchodzi za najnowocześniejszą konstrukcję tego typu w Europie (o symulatorze kolejowym pisaliśmy w nr. 5 CW z ub.r.). Na ukończeniu zaś są prace nad symulatorem i urządzeniem treningowym do samolotu SU-22M4, przeznaczonym dla pułku myśliwskiego stacjonującego na Pomorzu. Ponadto trwają prace nad symulatorem czołgu PT-91 "Twardy".

Wszystkie wymienione konstrukcje - oprócz symulatora Irydy (w nim zastosowano komputery PC generacji XT z wyspecjalizowanymi kartami graficznymi) - łączą grafikę generowaną przez komputery SGI z siecią komputerów PC, obsługującą inne podprogramy. Z dostępnych źródeł wynika, że polscy rządowi zleceniodawcy nie oczekują od konstruktorów budowy systemów wirtualnej rzeczywistości, w których głębia przestrzeni i wrażenia dotykowe miałyby być tworzone za pomocą okularów i rękawic a'la Jaron Lanier. Tak jak na całym świecie liczy się przede wszystkim koszt przedsięwzięcia i do czego będzie ono przeznaczone.

Rozwiązania w klasycznym rozumieniu Virtual Reality promują ośrodki akademickie, takie jak Poznańskie Centrum Sieciowo-Superkomputerowe (powstaje tam projekt zarządzania miastem dzięki technologii wirtualnej rzeczywistości) oraz Interdyscyplinarne Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego Uniwersytetu Warszawskiego.


TOP 200