Rekord z pacjentami

"Wszystko odbywało się dość powoli. Dzięki temu mogliśmy dawkować informacje o nadchodzących zmianach, by niepotrzebnie nie niepokoić pracowników" - mówi doc. Włodzimierz Ruka. "Uzyskałem bezpośredni dostęp do dyrektora szpitala - z pominięciem hierarchii i zależności służbowej. Dało mi to wówczas bardzo silną pozycję. Bezpośrednio docierałem na stanowiska pracy, które miały być informatyzowane nawet często bez formalnej zgody przełożonych pracowników, z którymi rozmawiałem" - wyjaśnia doc. Włodzimierz Ruka. Osoby prowadzące projekt zgodnie podkreślają, że cały czas dbano o to, by na każdym informatyzowanym stanowisku, gdzie będą wprowadzane jakieś dane, umożliwić jednocześnie korzystanie z informacji zgromadzonych w systemie. "Roczny raport o ruchu chorych, który nb. możemy teraz przygotować już 2 stycznia, nigdy wcześniej nie docierał do pracowników rejestracji. A przecież stanowi podsumowanie ich codziennej pracy" - twierdzi doc. Włodzimierz Ruka.

Każda klinika, która chciała budować własne bazy danych czy wdrażać inne rozwiązania, otrzymywała sieć komputerów PC.

Dzięki temu zaspokojone zostały potrzeby grup użytkowników, którym z różnych względów mógł nie odpowiadać zamysł, na jakim oparto budowę całego szpitalnego systemu - posłużenia się centralnym komputerem mainframe. "Uniknęliśmy dzięki temu wiele niepotrzebnych sporów" - mówi doc. Włodzimierz Ruka. Pracownicy szpitala początkowo obawiali się, że wprowadzenie komputerów będzie utrudniało im pracę. "W każdej grupie wyróżniają się osoby pełniące rolę "naturalnych przywódców". Ustępując przed argumentami, stale szukają tysięcy powodów, dla których nie da się danej rzeczy zrobić. Byłem bezwzględny i wymuszałem realizację konkretnych terminów" - mówi doc. Włodzimierz Ruka.

Ci "naturalni przywódcy" byli potem stopniowo awansowani, stając się osobami odpowiedzialnymi za dane stanowisko komputerowe i szkolenie nowych użytkowników. W ten sposób stworzyła się naturalna i zarazem nowa struktura użytkowników systemu, mająca dość luźny związek ze służbową hierarchią.

Cały czas starano się elastycznie podchodzić do uwagi użytkowników. "Gdy panie z rejestracji powiedziały, że chcą mieć filtry na monitory, to je dostały. Nie dyskutowałem, że być może są im niepotrzebne. Założyłem bowiem, że użytkownik ma prawo do kreowania swojego miejsca pracy" - twierdzi doc. Włodzimierz Ruka.

Tylko nie PC

Zamysł budowy systemu wokół centralnego komputera mainframe pojawił się już na samym początku. "Potrzebne nam były proste rozwiązania. Większość użytkowników systemu to osoby, które nie miały wcześniej kontaktu z komputerami. Sposób, w jaki teraz wykorzystują system, to proste, automatyczne czynności. Do czego właściwie miałyby być im przydatne komputery PC?" - zastanawia się doc. Włodzimierz Ruka. "Możemy teraz spać spokojnie. Mam pewność, że nikt nie wprowadzi nam do systemu wirusa ani nie będzie przesiadywał przed szpitalnym komputerem, tłukąc w gry" - mówi doc. Włodzimierz Ruka. Z powodu uwarunkowań finansowych trudno znaleźć administratorów chętnych do pracy w służbie zdrowia (aczkolwiek Instytut Onkologii posiada własną Pracownię Informatyki). Dlatego korzystne są rozwiązania minimalizujące liczbę specjalistów potrzebnych do obsługi systemu.

W przypadku tak dużej jednostki organizacyjnej, jak szpital Onkologiczny na Ursynowie (ponad 1800 osób personelu, z czego ok. 300 może jednocześnie korzystać z komputerów i terminali), wykonanie rozbudowy zainstalowanych komputerów PC byłoby bardzo kosztowne. Z całą pewnością nie udałoby się znaleźć na to pieniędzy (mimo przeznaczania na eksploatację systemu ok. 2% budżetu całego szpitala), bowiem Ministerstwo Zdrowia bezpośrednio finansowało system tylko w czasie jego budowy. "Teraz dla zwiększenia wydajności systemu wystarczy nam dodanie nowego procesora do komputera centralnego" - mów doc. Włodzimierz Ruka.


TOP 200