Redaktor czy Łebmajster

Redaktor na urzędzie

Większość polskich gmin i powiatów ma własne strony w Internecie. Zazwyczaj nie są one traktowane przez prowadzące je urzędy w kategoriach publikacji prasowych. "Nasz serwis nie ma formuły gazety" - uważa Aleksandra Karbowiak-Chlipalska z Wydziału Kultury, Edukacji, Sportu i Promocji Gospodarczej Starostwa Powiatowego w Wieliczce. "Jest to urzędowy serwis informacyjny dla mieszkańców". Za jego podstawowe zadanie uznawane jest ułatwianie obywatelom kontaktu z urzędem i jednostkami organizacyjnymi powiatu oraz informowanie o sprawach związanych z funkcjonowaniem starostwa i instytucji gminnych.

Podobnego zdania jest Iwona Traczyk, odpowiedzialna za promocję w Urzędzie Miasta w Rabce. - "Pomagamy mieszkańcom w sprawach związanych z ich codziennym życiem, informujemy jak funkcjonuje miasto. Kształtujemy także jego wizerunek, dbamy o promocję".

Charakter samorządowych serwisów w dużym stopniu jest wyznaczany przez formułę zatrudnienia pracujących przy ich prowadzeniu osób. Mimo że wielu z nich używa tytułu redaktora, to przede wszystkim są oni pracownikami urzędów. Obowiązują ich więc przepisy dotyczące funkcjonowania organów administracji publicznej oraz relacje służbowe, określone przez urzędowe regulaminy i statuty. Często zawartość serwisów jest tworzona przy udziale innych urzędników. Prezydent miasta i sekretarz Urzędu Miejskiego w Szczecinie wydali specjalne zarządzenie, które zobowiązuje dyrektorów wydziałów i kierowników referatów do stałego monitorowania i aktualizowania materiałów dostępnych w Internecie. Mają oni dbać m.in. o to, by zamieszczane informacje były zgodne z aktualnym stanem prawnym. Niektóre fragmenty serwisu przed opublikowaniem są testowane w urzędowym intranecie.

Gdzieniegdzie zasady tworzenia stron internetowych zostały określone w formie osobnych rozporządzeń władz samorządowych. Zarząd miasta Poznania już w 1997 r. uchwalił założenia dotyczące ram funkcjonowania Miejskiego Serwisu Multimedialnego (MIM). Również w Rabce decyzje dotyczące kierunków rozwoju miejskiego serwisu WWW podejmuje zarząd miasta. Za podstawowe akty prawne regulujące tę sferę działalności uznawane są przede wszystkim przepisy ustawy o samorządzie terytorialnym, finansach publicznych oraz niedawno uchwalonej ustawy o dostępie do informacji publicznych. Urzędnicy zwracają także uwagę na postanowienia kodeksu cywilnego czy kodeksu postępowania administracyjnego. "Istniejące prawo w dostateczny sposób reguluje funkcjonowanie urzędowych części serwisów informacyjnych" - uważa Adam J. Kępa, ekspert ds. samorządowych systemów informacyjnych, były informatyk miejski w Łodzi.

Reguły i normy

Autorzy stron samorządowych nie widzą potrzeby tworzenia odrębnych regulacji prawnych dla informacyjnych części serwisów. Dodatkowe ustawy mogą, ich zdaniem, jeszcze bardziej skomplikować sprawę. "Nawet w najdoskonalszych przepisach mogą się znaleźć luki, które chętni zawsze będą mogli wykorzystać" - zauważa Iwona Traczyk. Jej zdaniem, pierwszoplanowe znaczenie mają zwykła uczciwość, rzetelność i odpowiedzialność, za to co się robi.

"Najpierw trzeba dokładnie określić zakres tematyczny serwisu, ustalić co ma się w nim znajdować i jakiemu celowi ma on służyć" - wyjaśnia Wojciech Pelc, redaktor naczelny poznańskiego MIM-a. Serwisy miejskie często są traktowane przez ich autorów jako informacja o informacji. Zawierają odsyłacze do stron urzędów, instytucji i firm związanych z funkcjonowaniem miasta i życiem jego mieszkańców. "Prezentujemy na naszych stronach informacje, że istnieją inne serwisy, w których mogą znaleźć potrzebne im wiadomości" - tłumaczy Piotr Gomułkiewicz, koordynator ds. Internetu i komunikacji społecznej w Urzędzie Miejskim Wrocławia. Regułą jest, że dowiązania prowadzą tylko do głównych, oficjalnych stron innych serwisów, nie odnoszą się do ich wewnętrznej zawartości. "Kierujemy na strony oficjalnie i zgodnie z prawem działających podmiotów, mamy więc prawo oczekiwać, że ich twórcy przyjmują odpowiedzialność za publikowane treści" - mówi Piotr Gomułkiewicz. Jego zdaniem kontrolowanie zawartości innych serwisów nie ma sensu. Internet jest strukturą dynamiczną i dzisiaj na stronach danej instytucji może być krytyka, jutro zaś pochwała władz miasta.

Biuletyn uregulowany

Brakuje jednoznacznych definicji prawnych, dotyczących form publikacji internetowych, uprawianych przez administrację publiczną. Jeżeli nie są uznawane za publikacje prasowe, to jaki mogą mieć status? Często bywają nazywane biuletynami urzędowymi. Prawo jednak nie precyzuje rozumienia tego terminu. Zygmunt Gutowski, zastępca dyrektora Wydziału Promocji i Współpracy z Zagranicą w Mazowieckim Urzędzie Wojewódzkim, nazywa prowadzony przez jego zespół serwis portalem regionalnym. "Ma on formułę otwartą, przedstawia całą złożoność życia społeczności lokalnej, nie ogranicza się tylko do spraw związanych z funkcjonowaniem urzędu" - wyjaśnia Zygmunt Gutowski. Portalem miejskim nazywany jest też serwis internetowy, prowadzony na zlecenia Urzędu Miejskiego w Sokołowie Podlaskim. Oczywiście, określenie: portal jest również obce dla zapisów prawa.

Zdaniem Zygmunta Gutowskiego, w portalu powinna zostać wyraźnie wyodrębniona część oficjalna, prezentująca stanowisko organu administracji publicznej. Niebawem będzie to dla urzędów wymóg ustawowy. W myśl ustawy o dostępie do informacji publicznej ma zostać utworzony ogólnopolski internetowy Biuletyn Informacji Publicznej. W jego skład będą wchodzić biuletyny informacji publicznej, prowadzone przez poszczególne urzędy i instytucje administracji publicznej. W Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji powstał projekt rozporządzenia, które ma dokładnie określić strukturę, zakres tematyczny i sposób prezentacji informacji o funkcjonowaniu poszczególnych podmiotów administracji różnego szczebla. Urzędy będą musiały zamieszczać wskazane w ustawie informacje wg ściśle określonych standardów. Będzie to chyba pierwsza, precyzyjna regulacja zasad publikacji serwisów internetowych, prowadzonych przez samorządy i inne organy administracji publicznej.

Osobne pole

Prawnicy wskazują również na jeszcze jedno zagadnienie, istotne w przypadku publikacji internetowych. Uznanie Internetu za odrębny środek przekazu wymagałoby wpisania go jako tzw. pola eksploatacji utworu we wszystkich umowach, dotyczących przeniesienia autorskich praw majątkowych. Co istotne, nie można tego obejść, powołując się na tzw. użytek osobisty, - bo temu przeczy natura publikacji w Internecie. Oznacza to, że podpisanie umowy z autorem na publikację jego utworów w tytule prasowym czy wykorzystanie w programie telewizyjnym albo radiowym nie oznacza automatycznie, że bez dodatkowej zgody autora można te utwory wykorzystać w Internecie.


TOP 200