Recepta na sukces

- Mam na to swoje określenie; swój własny sposób określania celu i dochodzenia do niego. Ja ten cel stawiam sobie na horyzoncie; on jest ledwo widoczny, ale jeszcze wiadomo dokąd mam iść. Gdy zaś do niego dochodzę, okazuje się, że jest następny horyzont, do którego idę ze świadomością, że za nim będzie jeszcze następny. Czyli, że to, co widzę w danej chwili nigdy nie jest celem ostatecznym, tylko jakimś etapem. Każdy koniec staje się początkiem czegoś nowego.

- To znaczy, że zaplanował Pan swój sukces wiele lat temu.

Prawdę mówiąc, myślę, że jest pewien problem z pytaniem, co to właściwie jest sukces. Jest to rzecz relatywna. Moim celem jest, na przykład, być przy tym, jak rosną i dojrzewają moje dzieci. Sukcesem jest, jeśli potrafię pograć z córką w szachy godzinę dziennie; jak mi się nie udaje, to jest dla mnie porażka.

- Sukcesem może być to, co człowiek zrobił, aby samemu być szczęśliwym.

- Epikur podał następującą definicję: szczęście, jest to zaspokojenie własnych potrzeb. W myśl tego najlepiej ma ten, kto potrzebuje tylko szklanki wody i kromki chleba. Natomiast, jeśli ktoś mówi: chciałbym mieć jeszcze następny ładny samochód, jeszcze jeden dom - taki ktoś jest strasznie nieszczęśliwy.

- Według tego, co głosi nowoczesna psychologia, nie można osiągnąć sukcesu - a więc i szczęścia - jeśli człowiek ma niski poziom samooceny, to znaczy źle myśli o sobie. Jakie jest pańskie zdanie na ten temat?

- Taki zespół pozytywnych cech psychologicznych człowieka, sprzyjających osiąganiu sukcesu, ja nazywam asertywnością. Są ludzie, którzy są urodzonymi pesymistami i dlatego nic im się nie udaje. "Nie podejmę się tego zadania, bo i tak go nie zrealizuję". Tacy nie osiągną sukcesu, bo - jak w starym dowcipie - nie potrafią się zdobyć na to, aby kupić przysłowiowy los na loterię. Z przeciwnej strony jest typ człowieka agresywny. On narzuca swoją wolę, determinuje pewne rozwiązania.

Typ asertywny, który preferuję, stara się komunikować z otoczeniem. Korzysta z każdej rozmowy, aby dowiedzieć się czegoś od drugiej osoby. Słucha, wyciąga wnioski, ale potrafi się też kłócić. Hegel pisał w swojej dialektyce, że aby stworzyć syntezę, trzeba walki tezy z antytezą. Czyli, że potrzebne jest ścieranie się przeciwieństw, walka, dyskusja. Gdy dwóch stanie po przeciwnych stronach i opiszą przedmiot, to jest szansa, że jest on opisany w miarę prawdziwie. Ale muszą ze sobą podyskutować. Taki model stosuję, aby dobierać ludzi do pracy w swojej firmie. Ja muszę mieć współpracowników, którzy będą się kłócić, którzy mają inne zdanie, są inni, są niepokorni. Z takimi się ciekawie pracuje.

- Jakiej porady życiowej udzieliłby Pan na zakończenie czytelnikom Computerworlda?

- Widzę, że chce Pan koniecznie wyciągnąć ode mnie receptę na sukces. No więc, niech Pan pisze: 30% pracowitości, 28% talentu, dużo wiedzy, do tego dodać łut szczęścia, dokładnie wymieszać; efekt zapewniony.

- Dziękuję w imieniu swoim i wszystkich czytelników.


TOP 200