Przez teorię do praktyki

Użyteczność to pieniądz

Kłamliwe byłoby twierdzenie, że firmy produkujące oprogramowanie zajmują się użytecznością dla wygody użytkowników końcowych. Na pierwszym miejscu nie jest stawiana łatwość użycia. Dochodzi się do tego okrężną drogą. Sprzedający oferuje aplikację osobie, która zapłaci za licencję. Jednak klient nie myśli w kategoriach szczęścia ludzi pracy, a w kategoriach ekonomicznych. Jeśli testy akceptacyjne potwierdzą, że interfejs jest użyteczny i przyjazny, firma oszczędza na czasie obsługi aplikacji i szybkości wdrożenia nowego pracownika. Może dzięki temu, na przykład, zredukować zatrudnienie i obniżyć koszty funkcjonowania. Produktem ubocznym staje się tu ułatwienie zadań pracownikom produkcji czy pracownikom biurowym. W ostatecznym rozrachunku wszyscy są zadowoleni.

Oczywiście, rzeczywistość nie przedstawia się tak różowo, szczególnie w jednostkach państwowych. Zobrazuje to sytuacja, która wydarzyła się bardzo niedawno. Odwiedziłem urząd pracy, w którym urzędniczka niebywale męczyła się z oprogramowaniem służącym do rejestracji petentów. Zerkając przez stos dokumentów zauważyłem, że winna jej irytacji była aplikacja. Nie chodziło tylko o błędy w funkcjonowaniu, wątpliwa była także jej użyteczność. Pomijając całą biurokratyczną otoczkę, W efekcie, załatwienie prostej, wydawałoby się, sprawy zajmowało cenne minuty - nie tylko z przyczyn procedur biurokratycznych, ale też z powodu niskiej jakości oprogramowania. Wprowadzenie prostych zmian w formularzu wymagało "przeklikania" się przez kilkanaście wyskakujących okienek i komunikatów systemowych. Przy wprowadzaniu danych system wielokrotnie pokazywał ikonkę klepsydry, oznaczającą oczekiwanie, co z kolei na kilka sekund blokowało jakiekolwiek inne operacje. Dawało mi to, jako petentowi, dodatkowy czas na rozejrzenie się wokół i stwierdzenie, że nie tylko ja i urzędniczka ze zniecierpliwieniem czekamy na zniknięcie ikonki. Za mną ustawił się już sznureczek pięciu osób, które też traciły czas. W efekcie, jeśli ikonka czekania pojawia się na 10 sekund, to wszyscy razem tracimy 70 sekund. Gdy klepsydra pojawi się więcej razy, to 70 sekund trzeba pomnożyć przez ilość wyświetleń. Dodatkowo, w kolejce ustawiają się kolejne osoby... Życie petentów ucieka, Pani wzdycha...

Na szczęście, wygląda to dużo lepiej w korporacjach. Firmy, których aplikacje obniżają koszty funkcjonowania innych podmiotów, dzięki kryzysowi mają teraz swoje 5 minut. Ekstra środki inwestują w dalszy rozwój aplikacji i jeszcze bardziej intuicyjne interfejsy.

Grupa Volvo, która znana jest raczej z produkcji autobusów, maszyn budowlanych i samochodów ciężarowych czy osobowych, obejmuje też bardzo prężnie działającą organizację IT, odpowiedzialną za produkcję oprogramowania. Wprowadza się tam wysokie standardy użyteczności. "Obowiązkiem osób odpowiedzialnych za testy jakości wewnętrznych aplikacji Volvo jest sprawdzenie ich użyteczności" - mówi Joanna Senderowicz, kierownik departamentu zarządzania aplikacjami biznesowymi w Volvo IT Polska. "Aby dostarczyć jeszcze lepszy produkt, w całym 2008 roku prowadziliśmy projekt inkubowania kompetencji w zakresie usability. Dzięki temu zdefiniowaliśmy proces, wykształciliśmy liderów i wytrenowaliśmy członków zespołów programistycznych" - dodaje.


TOP 200