Przesiadka na cztery rdzenie - warto, nie warto?
- Marcin Jaskólski,
- 13.03.2008, godz. 11:52
Tym niemniej co rusz pojawiają się kolejne prawdziwie wielowątkowe produkcje. Z czterech rdzeni potrafią skorzystać takie gry, jak choćby Supreme Commander i te wykorzystujące silnik Unreal Engine 3. Po prawdzie, wedle słów Tima Sweeneya z Epic Games, więcej niż dwa rdzenie wykorzystywane są jedynie do obsługi systemu fizyki i dekompresji, ale to i tak znaczący postęp. Zapowiadane są kolejne, chętne na cztery rdzenie produkcje jak choćby Alan Wake, firmy Remedy - twórców znanego i lubianego Maxa Payne'a. Tacy potentaci jak Valve czy Crytek również poczynili już w tym kierunku pewne kroki. Inne pozycje otrzymały łatki, które częściowo pozwalają im czerpać korzyści z systemów multi-core (np. Quake 4). Oczywiście przyśpieszenie uzyskane dzięki takim patchom jest niewielkie, ale... lepsze to niż nic.
Zamiast podsumowania
Znając życie, branża i tak niedługo wymusi na nas przesiadkę na czterordzeniowe procesory. Zakup takiego procesora należy więc rozpatrywać pod względem przydatności tego sprzętu w przyszłości. Dziś najpopularniejsze procesory dwurdzeniowe znakomicie nadają się do większości zastosowań. Cztery rdzenie jak na razie pokazują klasę głównie w zastosowaniach profesjonalnych, jak renderowanie grafiki, obróbka video, czy wirtualizacja - i na tym koniec.
Ale co będzie jutro? Dlaczego inwestować w procesor dwurdzeniowy, skoro za niewiele większą sumę można mieć o "dwa jądra więcej"? Brak odpowiedniego oprogramowania? Nie szkodzi. Zapewne wkrótce się pojawi. Może w końcu potencjał procesorów czterordzeniowych zostanie pokazany nie tylko w specjalistycznych aplikacjach. Zakup czterordzeniowca to inwestycje długoterminowa i czas pokaże, czy była ona trafiona.
Obszerne porównanie układów wielordzeniowych wraz z rankingiem wydajności znajdziesz w artykule "Ile procesorów w procesorze" w aktualnym wydaniu PC Worlda.