Pracami naukowców z Poznania zainteresowani są Brytyjczycy, Hindusi, Brazylijczycy i Skandynawowie

Mieć oko na miasto

Początkowo jednak, już w 1999 roku, Laboratoria Mobilne Politechniki Poznańskiej rozpoczęły prace nad inteligentnymi systemami transportowymi. Całość rozwiązania składa się z pięciu podsystemów obejmujących m.in. układy sensorów, predykcję ruchu, "zielone tunele" dla VIP-ów, zarządzanie komunikacją miejską w sytuacjach tak wyjątkowych jak Euro 2012, pozycjonowanie pojazdów komunikacji miejskiej, kamery, automatyzację parkowania, liczenie pojazdów w strefach postoju. Ten system również budzi zainteresowanie firm niemieckich i brazylijskich.

Centra dowodzenia są przedmiotem dumy dr. inż. Mikołaja Sobczaka. "Mobilne Centrum Dowodzenia to tak naprawdę wielki pojazd ciężarowy wyposażony w szereg komputerów, stoły dotykowe, systemy rzeczywistości wirtualnej i rozszerzonej, zaawansowane systemy łączności, w tym satelitarne, systemy zarządzania energią, własną nawigację, a do tego ciągnące za sobą katapultę z samolotem bezzałogowym. Patrząc na podobne projekty na świecie, nie mamy kompleksów. Uważamy, że to będzie wielki hit" - mówi. Laboratoria Mobilne rozwijają w tej chwili trzy typy samolotów bezzałogowych: Żuraw, Burzyk i Bąk.

Przyciągnąć młodych naukowców

"Przyświecała mi myśl o tym, aby młodzi nie rozpierzchli się po świecie czy firmach prywatnych, tylko mogli realizować tutaj najbardziej atrakcyjne projekty, i to za takie pieniądze, aby móc wyżywić rodzinę. W efekcie stworzyliśmy sobie ocean mobilnych możliwości. Każdego dnia czuję się tak, jakbyśmy wychodzili z cieśnin duńskich na ocean - możemy obrać dowolny kurs i na pewno spotka nas przygoda" - mówi dr inż. Mikołaj Sobczak. Zgodnie z przekonaniem, że "wielkie rzeczy dzieją się na styku kilku dziedzin", laboratoria zatrudniają mechatroników, konstruktorów lotniczych, grafików komputerowych, programistów, elektroników, inżynierów ruchu, specjalistów od przetwarzania obrazu i sztucznej inteligencji. "Podczas jednej z konferencji, która odbywała się w Tatrach, wyszedł góral i powiedział: "Słyszałem, że tu się dużo mądrych ludzi zebrało. Daj, Panie Boże, aby coś dobrego z tego wyszło". No i właśnie o to chodzi. Wierzymy w utylitaryzm nauki, której przyświeca jasny cel, w rzeczy służące i przydatne ludziom" - dodaje.

Na razie 15% przychodów laboratoriów pochodzi z rynku prywatnego, pozostałe fundusze z Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka i programów ramowych Unii Europejskiej. "Osobiście mam nastawienie bardziej wolnorynkowe. Wolałbym, aby więcej badań było sponsorowanych. Parcie rynku powoduje, że ludziom wychodzą ciekawsze projekty. Pieniądze podatnika są fajne, ale pieniądze prywatne gwarantują, że ktoś tego naprawdę potrzebuje i wynik wieloletnich prac nie zostanie odłożony na półkę" - mówi dr inż. Mikołaj Sobczak.

Ważną kwestią jest znalezienie możliwości wdrożenia dla opracowanych pomysłów. "Dla każdego produktu trzeba szukać modelu implementacji i jej finansowania. Dla każdego tematu trzeba zaś szukać partnera, który będzie mógł zająć się produkcją i nie zepsuje tematu. To bardzo długotrwały proces" - wyjaśnia dr inż. Mikołaj Sobczak, dodając, że dziś trudno mu wyobrazić sobie, kto wyprodukuje 50 wozów dowodzenia, ale życie z czasem przynosi odpowiedzi na tego rodzaju pytania. "Nie chodzi nam tylko o pieniądze, ale też, a może przede wszystkim, o sławę kozacką, spójność zespołu i robienie wielkich, pięknych, nietuzinowych rzeczy" - kończy z uśmiechem.


TOP 200