Popyt mało energiczny
- 24.11.2003
Informatyka nie najważniejsza
Jeszcze ciekawsza sytuacja może powstać na rynku wytwarzania energii, gdy rząd zdecyduje się przeforsować koncepcję pionowej integracji kopalni węgla kamiennego z elektrowniami. Jakiż będzie potencjał ekonomiczny takich tworów? Raczej wątpliwy. Takie też będą zapewne ich inwestycje w informatykę. Górnictwo raczej nie wyda dużych pieniędzy na rozwiązania mogące wykazać, jak bardzo jest niedochodowe. Brak zysków, a także, biorąc pod uwagę sytuację w górnictwie, całkiem prawdopodobny brak perspektyw ich osiągania skaże podmioty tego rodzaju na marazmatyczne wiązanie końca z końcem, bez widoków na poważniejsze inwestycje w informatykę.
Jedyną szansę na poważniejsze inwestycje informatyczne rokują elektrownie mające zdrowe podstawy do osiągania zysku, czyli głównie te, które potrafią wytwarzać energię po niskiej cenie w długim okresie. Bez wątpienia w czołówce pod tym względem plasują się zakłady wykorzystujące węgiel brunatny: Elektrownia Bełchatów oraz Zespół Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin. Obie firmy są już całkiem nieźle zinformatyzowane, jednak potrzeby wciąż istnieją.
Pozostałe zakłady będą mieć dużo poważniejsze problemy niż informatyka. Ogromne inwestycje w polskich elektrowniach na przestrzeni ostatnich lat miały na celu głównie ograniczenie emisji tlenków węgla i siarki, w niewielkim zaś stopniu modernizację kotłów pod względem sprawności energetycznej. Z punktu widzenia kraju posiadającego nadmiar mocy zainstalowanej być może to słuszne, jednak w sytuacji, gdy poszczególne elektrownie mają ze sobą konkurować, jednostkowy koszt wytworzenia energii staje się podstawowym wyznacznikiem ich sukcesu lub porażki. Przeciętna sprawność energetyczna polskich elektrowni jest o kilka procent niższa niż w UE - to bardzo dużo, a nadrobienie różnic będzie wymagać ogromnych inwestycji. Do tego dochodzą jeszcze, wynikające z traktatów akcesyjnych, wymogi w zakresie dalszego ograniczania szkodliwych emisji i zasadnicze problemy wynikające z nadmiernego zatrudnienia.
W świetle tych faktów inwestycje w informatykę w energetyce zawodowej siłą rzeczy zejdą raczej na dalszy plan i jeśli będą się pojawiać, ich skala i tempo będą ograniczone. Można zakładać, że inwestycje prowadzone tylko tam, gdzie pojawi się duży inwestor zagraniczny.
Tam dobrze, gdzie ciepło
Największą nadzieją dla firm informatycznych w najbliższych latach będą elektrociepłownie. Produkcja ciepła w skojarzeniu z energią elektryczną jest efektywna i w większości przypadków dochodowa. Elektrociepłownie muszą wprawdzie stawić czoło rosnącej powoli, lecz nieugięcie rzeszy drobnych, lokalnych wytwórców ciepła, jednak ich pozycja w dużych aglomeracjach jest raczej niezagrożona. W porównaniu z energetyką zawodową ciepłownictwo jest w znacznie lepszej sytuacji finansowej, ma też wyraźne preferencje w przepisach polskich i unijnych.
Ciepłownicy, w przeciwieństwie do dużej energetyki, już od dłuższego czasu czują na plecach oddech konkurencji. To nie jest coś wyimaginowanego, odległego, lecz coś, co dzieje się na sąsiedniej ulicy lub w sąsiedniej gminie. Utrata przynajmniej części klientów w ciągu kilku lat to dla nich całkiem realna perspektywa - mają więc powody, by obniżać koszty, sprawniej zarządzać i oferować usługi dodatkowe, a wszystko to wymaga obecnie informatyki. Potrzebne będą nowe aplikacje, serwery, sieci oraz towarzyszące im usługi doradcze i integracyjne.
Zapotrzebowanie na informatykę wkrótce zgłaszać też zacznie owa budząca się konkurencja. Firmy, które mają dziś charakter lokalnych kotłowni, za kilka lat przekształcą się w sieci wymagające koordynacji działalności serwisowej, sprawnego zarządzania należnościami, obsługi klientów, wykraczającej być może poza fakturowanie własnych usług. Małe firmy informatyczne działające dziś w dużej energetyce powinny już teraz iść w tym kierunku i przygotowywać produkty dla tej właśnie grupy odbiorców. Duża energetyka zostanie bowiem wcześniej czy później zdominowana przez dużych dostawców.
Jeżeli dojdzie do szybkiej konsolidacji energetyki dystrybucyjnej, powstałe w jej wyniku duże podmioty zdecydują się na wdrożenie dużych, sprawdzonych rozwiązań z najwyższej półki. Tym samym w ciągu kilku lat rola dostawców małych i średnich, o ile nie połączą sił lub nie wejdą w strategiczne alianse z dużymi integratorami, zostanie zmarginalizowana. Obserwując niemrawe działania rządu w kwestii konsolidacji energetyki, można z dużym prawdopodobieństwem przyjąć, że żadne wielkie zmiany nie zajdą z dnia na dzień. Dostawcy wycinkowych rozwiązań żyjący z lokalnych, wypracowywanych latami układów mogą raczej spać spokojnie. W dłuższym okresie szansą dla małych i średnich producentów aplikacji wydaje się jednak nie energetyka zawodowa, lecz ciepłownictwo - zarówno duże, jak i tworzące się dopiero ciepłownictwo lokalne, niezależne.