Po naszemu

Zespół redaktorów i inżynierów zastanawia się, co z tym fantem zrobić. Po kilkugodzinnym zebraniu na tablicy zostają zapisane pomysły: przerobienie forum na bardziej przyjazne (w obecnym jest rzeczywiście za dużo klikania), otwarcie na anonimowych użytkowników (zespół przypuszcza, że obowiązkowa rejestracja jest barierą), rankingi "najbardziej aktywnych" i "najbardziej popularnych" grup tematycznych itd.

W opisanym powyżej przypadku, jak na dłoni widać charakterystyczne zachowanie informatyków. Przywykli na co dzień do rozwiązywania problemów technicznych, upatrują rozwiązania wszystkich problemów świata w jeszcze doskonalszych systemach i aplikacjach. Przytomny menedżer zapytałby: czy właściwie określona została grupa użytkowników (tzw. target) działu hobbystycznego; czy w sposób systematyczny zebrany został głos klienta; czy na tej podstawie powstała lista wymagań; czy wstępne projekty lub prototypy były "przepuszczone przez oczy i ręce" przedstawicieli tej grupy, aby zweryfikowali, co im się podoba, a co nie. W efekcie, znacznie prostsze rozwiązania techniczne pozwoliłyby może na zbudowanie uboższego funkcjonalnie, ale bogatszego w zawartość portalu. Ale kultura informatyków w pierwszym rzędzie każe myśleć o doskonaleniu technicznym produktu.

"Ukochane dziecko", czyli emocjonalna więź twórcy i dzieła

Piotr, bohater pierwszej opowieści, stworzył algorytm priorytetyzacji zamówień kosztem dwóch planowanych dni, jednego nieplanowanego oraz jednej nocy. Ale rozwiązanie ponad wszelką wątpliwość działało i dla wszystkich jasne było, że nikt inny oprócz Piotra nie byłby w stanie go wykonać w tak krótkim czasie.

Niestety, algorytm działał nie do końca dobrze. Seria testów użytkowych doprowadziła co prawda do pojawienia się zdefiniowanych scenariuszy (problem, jak pamiętamy, był naprawdę złożony), ale wpędziła Piotra we frustrację. "Jakże to, trzy dni oraz noc pracowałem, a wy jeszcze macie czelność zgłaszać błędy?" - zdawał się pytać w swoich mailach. Ale prawdziwy problem pojawił się wtedy, gdy odbiorcy biznesowi - jak to odbiorcy biznesowi - zobaczyli działające rozwiązanie i zaczęli zastanawiać się, jak naprawdę powinno ono wyglądać. To zaowocowało seriami zgłoszeń, które nie były błędami, a zmianami wymagań. Piotr nie tylko odmówił ich realizacji, ale w ogóle zniechęcił się do opieki nad rozwiązaniem.

Więź emocjonalna twórcy i dzieła, zjawisko znane ze świata artystów, bardzo mocno występuje także u informatyków. Zapewne dlatego, że wielu z nich w gruncie rzeczy uważa się za artystów, a informatykę za dziedzinę sztuki, w której podstawowe wartości to natchnienie oraz myśl twórcza, nie zaś inżynierskie nawyki, systematyczny proces i generalny porządek. W efekcie, każda uwaga pod adresem owego dzieła (a w szczególności - jego szeroko pojętej jakości) traktowana jest przez informatyka jako atak na jego samodzielność, suwerenność, ba - duszę nawet! Z artystami informatyków łączy także silna więź grupowa (połączona z lekceważeniem okazywanym otoczeniu), autonomia i asertywność, narzucanie swoich postaw i wzorców kulturowych innym (np. kultura geeków), a przede wszystkim przekonanie, że informatykiem się jest cały czas, a nie tylko bywa od 8 do 16.


TOP 200