Państwo w budowie

Jakimś cudem, gdy latem powstawał Plan Informatyzacji Państwa (PIP) pod okiem wiceministra Piotra Kołodziejczyka, zupełnie pominięto tę wizję sprawnego państwa i próbowano ją naszkicować samodzielnie. W konsekwencji ten dokument ledwo spełnia wymagania Ustawy z dnia 17 lutego 2005 r. o informatyzacji działalności podmiotów realizujących zadania publiczne. Ponownie powiela resortową strukturę państwa z uwielbianą przez firmy wyliczanką, ile pieniędzy rząd zamierza wydać na teleinformatykę. Uważam zatem, że po przyjęciu przez Radę Ministrów strategii "Sprawne państwo" nie ma powodu, by dalej utrzymywać fikcyjne rozporządzenie, jakim jest w rzeczywistości PIP. Nikt nad nim nie płakał poprzednio, nikt się nie przejmował jego brakiem przez minione 10 miesięcy, więc może go wcale nie być.

Co w zamian? Należy znowelizować (po raz kolejny) Ustawę o informatyzacji i zrezygnować z obowiązku tworzenia PIP na rzecz przygotowania załącznika (informacji) do strategii "Sprawne państwo" opisującego, jakie systemy teleinformatyczne mogą wspomóc działania priorytetowe dla rządu (patrz ramka).

Zobacz również:

  • Microsoft otwiera się na agencje rządowe - wszystko przez atak

Ujawnia się wyraźnie rozdźwięk między różnymi ośrodkami władzy marzącymi o rządzie dusz nad nową magiczną dziedziną: cyfryzacją.

Na tym tle rozgrywa się kolejny pojedynek między ministrem właściwym ds. informatyzacji a ministrem właściwym ds. gospodarki. Ten ostatni w swojej opinii o PIP zarzuca MSWiA, że nie przewiduje możliwości wykorzystania bardzo dużych możliwości polskiego sektora komercyjnego ICT w modelu partnerstwa publiczno-prywatnego. Szczególnie Ministerstwo Gospodarki oponuje przeciwko tworzeniu takich państwowych podmiotów jak Międzyresortowy Operator Sieci Teleinformatycznej (MOST), ponieważ "takie same usługi na konkurencyjnych warunkach mogą dostarczyć polscy przedsiębiorcy branży ICT, a budżet państwa może zaoszczędzić na zbędnych wydatkach".

Inną instytucją, która toczy cichą wojnę z Piotrem Kołodziejczykiem, jako podsekretarzem stanu odpowiedzialnym za dział informatyzacja, jest Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Ta z jednej strony popiera ideę posiadania przez administrację rządową własnych, wysokoprzepustowych łączy w ramach MOST, zwanego Siecią Teleinformatyczną Administracji Publicznej (STAP), ale z drugiej strony nie odmawia sobie zakomunikować, że brak jednolitego systemu łączności radiowej (OCSŁR) stanowi znaczące utrudnienie w organizacji skutecznego i efektywnego systemu bezpieczeństwa podczas EURO 2012.

Rząd, mając do wyboru kopiowanie rozwiązań państw bardziej rozwiniętych w nadrabianiu cyfrowych zaległości, decyduje się na wariant impetu cyfryzacyjnego, w którym szybki, rewolucyjny rozwój poszerzy obszar i skalę zaangażowania cyfrowego społeczeństwa.

Na dodatek ABW wyraża publicznie swoją negatywną opinię o postępowaniu na PL-ID, głosząc tezę, że nie można dopuścić do drukowania dowodów osobistych za granicą ze względu na szeroko pojęte bezpieczeństwo narodowe (czytaj: na interesy służb w zakresie legitymizowania swoich działań operacyjnych). ABW forsuje również swoją koncepcję organizacji ochrony cyberprzestrzeni, w tym powołania Pełnomocnika Rządu ds. Ochrony Cyberprzestrzeni, co nie wzbudza entuzjazmu u sąsiadów z Batorego.

Jak jeszcze do tego dodamy wybijającą się na niezależność od UKE wiceminister infrastruktury Magdalenę Gaj, to widać, że całą sferę zaczyna ogarniać nerwowa dyskusja o personaliach, zamiast o priorytetach. Może więc jednak jest potrzebny konstytucyjny minister od informatyzacji vel cyfryzacji? Wątpię. Lecz jeśli do walki z Polską Resortową należy zaprząc jej główne wynalazki - urzędy, stołki i ministerialne apanaże - może warto?

Kupować na siłę

Pomysły administracji publicznej na poprawę zarządzania mają charakter przypadkowy. Pojawia się unijna kasa - może coś za nią zbudujemy? A co będzie, gdy ta kasa się skończy?

W świetle ostatnich doniesień z Komisji Europejskiej, ta wyraźnie chce finansować przedsięwzięcia umożliwiające realizację celów Agendy Cyfrowej. Lada moment ujrzy światło dzienne projekt rozporządzenia tworzący nowy instrument finansowania infrastruktury energetycznej, transportowej i telekomunikacji w latach 2014-2020, tzw. "Connecting Europe Facility" (CEF), w którym przewidziano 9,2 mld euro na projekty dotyczące Agendy Cyfrowej. Unijne środki mają przede wszystkim służyć finansowaniu rozwoju szerokopasmowego Internetu, rozwoju szybkiego systemu komunikacji elektronicznej między instytucjami państwowymi (tzw. e-administracja) i systemu komunikacji elektronicznej dla pacjentów oraz personelu szpitali (e-zdrowie). UE chce też pomóc w digitalizacji zasobów (biblioteki i filmy) i tworzeniu przyjaznych platform internetowych. Chodzi o zapewnienie do 2020 r. mieszkańcom UE dostępu do Internetu średniej prędkości oraz zapewnienie połowie gospodarstw domowych w UE dostępu do Internetu dużej prędkości.


TOP 200