Orientacja na efekty

Takim prostym przykładem są podatki. Przecież administracja podatkowa wie wszystko o naszych dochodach. Spokojnie mogłaby za nas przygotowywać PIT, a my tylko byśmy go potwierdzali. I to byłoby prawdziwą korzyścią.

Istnieje jeszcze inny poziom potencjalnej reformy: możliwości oferowane przez ICT pozwalają na zmianę modelu realizacji pewnych funkcji - zwłaszcza back-office fowych - na poziomie całej administracji publicznej. Istota sprawy polega na tym, że każda z tysięcy różnorodnych agend i instytucji publicznych ma w swojej strukturze komórki realizujące identyczne funkcje, takie jak: HR, finanse i księgowość, windykacja, procurement, obsługa zapytań klientów, IT.

Istnieją poważne przesłanki sugerujące, by wzorem dużych organizacji komercyjnych tworzących centra shared services - czyli usług wspólnych, scentralizować te funkcje na poziomie państwowym, do skali ograniczonej tylko racjonalnością stosowania standaryzacji. Oznaczałoby to utworzenie centralnych, publicznych agend, odpowiedzialnych za realizację wymienionych wyżej funkcji na potrzeby wielu instytucji państwowych.

Elementy informatyzowania instytucji publicznej:

  • e-gov, czyli e-NPM
  • integracja kanałów kontaktu
  • transformacja procesów (reingeneering back office zorganizowanego ciągle jeszcze do obsługi workflowu papierowego)
  • wewnętrzny one-stop-shop system
  • wewnętrzny end-to-end service
  • wewnętrzne shared services
  • CRM kliencki
  • wewnętrzna architektura spełniająca wymagania On Demand (czyli SOA)
  • Zero Touch Technology

I jeszcze sprawa indywidualnej informatyzacji typowych instytucji sektora publicznego. Identyczne, w gruncie rzeczy, systemy tworzone są mozolnie, od zera, w wielu rożnych miejscach. Każda z 2,5 tys. gmin, każdy z 300 powiatów i 16 urzędów marszałkowskich samorządnie i niezależnie wydaje pieniądze na informatyzację. Każda instytucja wdraża swój system obiegu dokumentów. A czy nie można by mieć, na przykład, 16 regionalnych centrów obsługujących (outsoursujących) całe IT dla administracji, łącznie z udostępnianiem zestandaryzowanego oprogramowania w trybie S-a-a-S? Utworzonych za pieniądze z Unii Europejskiej? Można by mieć. Ale trzeba by przedtem napisać nowy Plan Informatyzacji Państwa, wart swojej nazwy.

Krzysztof Komorowski jest ekspertem Instytutu Sobieskiego.


TOP 200