Od taśmy mechanicznej do elektronicznej

Siła długiego trwania

Pojawienie się przełomowej technologii na początku wyzwala na ogół skrajne emocje. Tak było w przypadku większości wynalazków epoki przemysłowej. Po jakimś czasie jednak okazuje się, że siła inercji była większa niż się to zrazu wydawało. Dotyczyło to nie tylko wynalazków, ale także idei. Rewolucjoniści zawsze święcie wierzyli, że odmieniają świat, radykalnie zrywają z przeszłoś-cią. Nawet jeśli wygrywali, to często sami padali ofiarą. Rewolucja zjadała swe dzieci. Na ogół już w następnym pokoleniu wytracał się impet rewolucyjny, stara kultura odżywała jak przydeptana trawa. Tak było w przypadku restauracji wielu instytucji feudalizmu w porewolucyjnej Francji, podobnie jak w przypadku powrotu samodzierżawia w bolszewickiej Rosji.

Historia zmian społecznych, do których dochodzi najczęściej pod wpływem nowych narzędzi, ukazuje pewien uniwersalny wzór - cztery możliwe reakcje kultury na innowację, tj. akceptację, odrzucenie, hybrydyzację i dualizm. Pierwsze dwie rzadko występują w czystej postaci. Na ogół to, co następuje po zmianie, jest kombinacją dwóch ostatnich scenariuszy. Hybrydyzacja to fuzja starego z nowym. Społeczeństwo wychodzi z punktu A, ale nie dochodzi do punktu B, czyli nowego stanu. Zatrzymuje się gdzieś po drodze, wykształcając pewien pośredni, właśnie hybrydyczny model. Często zdarza się jednak, że po wielkiej zmianie technologicznej następuje pewna dwoistość. Powstają jakby dwa społeczeństwa: w jednym beneficjanci absorbują zmiany, ugruntowując je, podczas gdy ci, którzy nie potrafią się do nich zaadaptować, odrzucają je. Interpenetracja idei, stylów życia, pracy, zarządzania itp. między tymi układami jest raczej nikła, a efekty dyfuzyjne nieznaczne. W efekcie funkcjonują dwa światy wartości wzorów i instytucji.

Ernst Freidrich Schumacher, autor głośnej przed laty książki Małe jest piękne, przytaczał mnóstwo przykładów ze świata zacofanego, gdzie budowano nowoczesne, zautomatyzowane fabryki, a obok żyły sobie po staremu społeczności plemienne, na które te fabryki nie miały żadnego wpływu. W ten sposób objawiała się siła długiego trwania.

Społeczeństwa rozwinięte też mają swoje długie trwanie, historia tak łatwo nie kapituluje. Po okresie fascynacji nowym nastąpi, jak to już nieraz miało miejsce, faza "oswajania nowego" - wchłaniania technologii informacyjnych przez dotychczasowy model oświeceniowy.

Tuzin parametrów

W połowie lat 90 T. Stevenson i L. June na łamach periodyku naukowego Future Research Quarterly podali charakterystyki różnych typów społeczeństwa przyszłości, w tym także scenariusz kontynuacji nazwany przez nich erą konwencjonalną. Jak to może wyglądać w przypadku technologii informacyjnych?

(1) Nadal będzie dominować światopogląd: mechanicystyczny, scjentyczny, racjonalny, obiektywistyczny, zdeterminowany przez naukę i technologię. Etos indywidualizmu nadal określa model stosunków społecznych i dominuje nad wspólnotowym.

(2) Dominujący pogląd na technologię też nie będzie nowy. Panuje przekonanie, że technologia jest aksjologicznie neutralna, a jej jedynym celem jest podnoszenie efektywności i produktywności.

(3) System polityczny zasadza się na kontroli przyrody i ludzi przez socjotechniczną nadbudowę odpowiedzialną za alienację i odpodmiotowienie jednostki. Nieobcy nam będzie nacjonalizm, będziemy nadal umacniać znaną nam demokrację przedstawicielską, choć już z użyciem elektronicznych technik wyborczych. Ma to więc być społeczeństwo demokratycznej kontynuacji, co nie brzmi źle. Ta prognoza zasadza się na ekstrapolacji dotychczasowych trendów. Nowa infrastruktura demokracji elektronicznej zostanie nałożona na starą, demokracja przedstawicielska zaś się obroni, system polityczny pozostanie stabilny; impet zmian będzie jednak niewielki. Technologie informacyjne będą intensywnie wykorzystywane przede wszystkim do celów militarnych i w biznesie, w tym w biznesie kultury, a polityka zachowa najwięcej elementów tradycyjnych. Społeczeństwo rozwinięte pozostanie mobilne przestrzennie i pionowo, zamożne, liberalne, zorientowane nadal na naukę i postęp technologiczny, stwarzanie szans indywidualnych, zwiększanie czasu wolnego. Można by więc powiedzieć, że wizja ta zapowiada kontynuację projektu oświeceniowego, "tradycyjnego modernizmu". Społeczeństwo jest coraz bardziej zróżnicowane, ale to zróżnicowanie będzie się monitorować, bo niesie ryzyko.

(4) W sferze kultury trzeba będzie się pogodzić z malejącą różnorodnością kultur i wzrostem homogenicznej kultury globalnej, czemu będzie towarzyszyć rosnąca nietolerancja między "swoimi" i obcymi" kulturami etnicznymi, subkulturami itp. Konflikty, przemoc i wojny będą na porządku dziennym, dając pożywkę terroryzmowi. Będzie się do tego przyczyniać przewaga postaw materialistycznych, motywowanych konkurencją, żądzą zysku i władzy albo - w przypadku krajów zacofanych - wychodzenia z biedy.

(5) Nie będzie przełomu w systemie ekonomicznym. Pozostaniemy w kapitalizmie z gospodarką rynkową napędzaną przez konsumeryzm i racjonalizm ekonomiczny oparty na analizie kosztów i zysków. Będziemy nadal utożsamiać rozwój wąsko-ekonomicznie ze wzrostem. Przykre, że nadal będziemy zmuszeni do redukcji zatrudnienia wymuszanej automatyzacją przemysłów.

(6) Systemy organizacyjne będą zorientowane na kontrolę i hierarchiczny system zarządzania (top-down). Praca napędzana technologią będzie niestety dla zdecydowanej większości ludzi rutynowa, alienująca i izolująca społecznie. Dojdzie jednak do pewnej repetycji historii: tak jak mechanika wyeliminowała rutynowe zajęcia fizyczne, tak technologie cyfrowe będą ograniczać i eliminować rutynowe zajęcia umysłowe.

(7) System edukacyjny nadal będzie zorientowany na nauczyciela - to ekspercki model oświaty prowadzący do poczucia wyobcowania, uprzedmiotowienia i krępowania twórczoś-ci: słowem, kontynuacja monoaktywnej, masowej edukacji opartej na instytucjach.

(8) Nihil novi sub sole, gdy chodzi o czas wolny: pasywna rekreacja z telewizją w centrum, preferującą nadal przekaz jednokierunkowy, mimo możliwości, jakie tworzą technologie cyfrowe. Establishmenty, w jednych krajach państwowe, w innych korporacyjne, sterują selekcją ofert; posługując się technologiami informacyjno-komunikacyjnymi w celach perswazji i hegemonii. Rozrywka ma leczyć ze "złej historii" i wdrażać do roli konsumenta.

(9) Bardzo trudno będzie osiągać kompromisy między wzrostem a ekologią; pozostaniemy przy starym modelu ochrony środowiska: end-of-pipe clean up. Powolna degradacja zasobów wydaje się nieunikniona. W świetle niepowodzeń z Układem z Kioto ten scenariusz rysuje się jako bardzo prawdopodobny. Ujawnią się tu złe dla środowiska skutki globalizacji, która będzie pchać masowy transport międzynarodowy na dalekie odległości, jeśli tylko będzie to opłacalne, degradując tym samym środowisko.

(10) W relacjach między płciami i w rodzinie będziemy nadal się zmagać z systemem opartym na dominacji, patriarchalnym zwłaszcza wobec kobiet o niższym statusie, nisko opłacanych i słabo reprezentowanych w podejmowaniu decyzji na wszystkich szczeblach.

(11) Co się tyczy dominującego modelu komunikacji, to użycie technologii nadal będzie się zasadzać na dotychczasowych wzorach perswazji, manipulacji i hegemonicznej kontroli.

(12) W myśleniu o przyszłości będzie się ona jawić zasadniczo taka sama jak dziś, bo będzie dominować ta sama perspektywa empiryczno-pozytywistyczna.

Zapewne nie jest to wizja zbyt optymistyczna, ale można się pocieszać, że przynajmniej oswojona. Oczywiście, taka kontynuacja nie jest rzeczą absolutnie pewną, ale dziś jest jej więcej niż myślimy. Nie zapowiada żadnej katastrofy, ale też nie obiecuje, że wszyscy będą innowacyjni, twórczy itp. Będzie klasa twórcza (kognitariat i profitariat w jednym) i zapewne w społeczeństwie informacyjnym będzie jej więcej niż w przemysłowym, ale ilościowo będzie nadal dominować proletariat, choć tym razem już ucyfrowiony (dygitariat).

Czyżby więc déja'vu?


TOP 200