Oczekiwanie na przełom

Unia chwali, Polska (dez)integruje

Zdecydowanie mniej optymistycznie można ocenić sytuację w Polskiej Administracji Celnej. Likwidacja Głównego Urzędu Ceł i przekazanie jego kompetencji Ministerstwu Finansów w ramach centralizowania (ujednolicania) aparatu celno-skarbowego znacznie spowolniła prace nad wdrożeniami systemów Celina (obsługa deklaracji celnych) oraz Celesta (hurtownia danych). Gorzej, wciąż nie do końca wiadomo, kto odpowiada obecnie za informatyzację służby celnej. Formalnie nad całością czuwa Tomasz Michalak, podsekretarz stanu w Ministerstwie Finansów, szef służby celnej. Tyle że nie ma u siebie informatyków. Andrzej Tyrowicz, szef Departamentu Informatyki w likwidowanym GUC, za którego sprawą celnicy zaczęli odnosić sukcesy w informatyzacji, od sierpnia będzie doradcą wiceministra Wiesława Ciesielskiego, ale w sprawach dotyczących urzędów skarbowych. Józef Adamus natomiast, dyrektor Departamentu Informatyzacji resortu finansów, w przyspieszonym tempie poznaje problematykę celną. Jego zdaniem systemy celne mają teraz wyższy priorytet niż POLTAX. Unijni specjaliści z podziwem przyglądali się systemowi Celina, twierdząc, że to my powinniśmy uczyć zachodnie administracje jak wdrażać tego typu systemy. W pilotażowej Izbie Celnej w Krakowie i podległych jej placówkach 100% podmiotów korzysta z możliwości elektronicznego składania deklaracji celnych. Rejestracja tak dostarczonego dokumentu trwa 1-2 min. I cóż z tego, skoro zarówno ten system, jak i Zefir (system do rozliczeń celnych) utrzymuje obecnie z własnych funduszy wykonawca - firma Systemy Komputerowe Główka SA (SKG). Po likwidacji GUC wstrzymano płatności na rzecz wykonawcy. Józef Adamus niepokoi się, co się stanie, jeśli SKG nie wystarczy pieniędzy na finansowanie celników. "Nie ma alternatywy" - mówi. - "Albo dalej systemy wdraża SKG, albo... lepiej nie mówić". Ale to nie koniec. Za pół roku ma nastąpić połączenie izb celnych ze skarbowymi. "O tym jeszcze nie myślimy" - szczerze odpowiada Józef Adamus. Nie pytałem już, co będzie się działo w następnym roku, kiedy ma się rozpocząć audyt systemów celnych pod kątem ich zgodności z unijnymi standardami.

Kto wypije RUM

Najwięcej zagadek kryje w sobie propagowany jako nowy Rejestr Usług Medycznych. Na razie wszystko jest w stadium planowania. Początkowo mówiło się, że ma kosztować 1,2 mld zł. Teraz podaje się, że koszt oscyluje wokół 500 mln zł. Zgodnie z założeniami w rejestrze mają być odnotowywane i inwentaryzowane świadczenia medyczne na terenie kraju. Likwidacja regionalnych kas chorych, a właściwie przekształcenie ich w oddziały Funduszu Zdrowia, wiąże się jeszcze z koniecznością podjęcia decyzji, co do przyszłości używanych obecnie w kasach systemów informatycznych. Te w odróżnieniu od RUM służą do rozliczania należności za usługi. W ocenie Dominika Żochowskiego, który kieruje Centrum Systemów Informacyjnych w Ministerstwie Zdrowia, rozbieżności między nimi są na poziomie słowników bazodanowych. Czy nastąpi ich ujednolicenie? Decyzję tę musi podjąć kierownictwo resortu.

Podsumowując, 500 mln zł z naszych podatków pochłonie RUM, ileś złotówek należy też wydać na integrację rozproszonych systemów, jednak warto zapytać w imię czego te inwestycje? I bez komentarza dodać jeszcze, że system ma działać 1 stycznia 2003 r.

A zatem wyzwań nowemu ministrowi nie zabraknie.


TOP 200