Nie tylko prędkość

Podczas gdy kable pod Atlantykiem były przedsięwzięciem komercyjnym firm anglosaskich, połączenia telegraficzne z Londynu na południowy wschód wiązały interesy handlowe z polityką imperialną. Zaspokajały również osobiste potrzeby tysięcy Brytyjczyków. W drugiej połowie XIX wieku poddani królowej Wiktorii jechali do Indii, by robić szybką karierę i wielkie pieniądze. Brytyjska racja stanu nakazywała uruchomienie sprawnego kontaktu z dalekimi Indiami.

W Europie wówczas i w początkach XX wieku wysyłanie telegramów było już sprawą codzienną, wręcz banalną. Podniecenie budziło ono pół wieku wcześniej.

Bity i tam-tamy

Telegraf rozwiązywał problem szybkiego obiegu informacji, lecz tylko z pewnymi punktami: z centrami władzy, pogłębiając przepaść techniczną między nimi a tym, co później zostanie nazwane Trzecim Światem. Warto o tym pamiętać, bowiem prędkość komunikacji jedynie między punktami, nie zaś regionami globu, ma zgoła inne znaczenie niż umasowienie i rozpowszechnienie tej komunikacji, a wreszcie uniezależnienie jej od szyn czy kabli.

Gdy mowa o obiegu informacji czy ogólnie o postępie technicznym, skłonni jesteśmy przenosić myśl ku szczytom osiągnięć techniki, od jednego wynalazku po następny. Zauroczeni nowoczesnością, zapominamy o strefach zacofania, ale także nie zdajemy sobie sprawy z rozlicznych uroków - ośmielam się powiedzieć - współistnienia nowoczesności z tradycją.

Oto Eustachy Sapieha, z książęcego rodu litewskiego, który po wojnie spędzonej w niemieckiej niewoli osiada w Afryce, opisuje w swych pamiętnikach ruch samochodowy na stromej, wąskiej drodze we wschodnim Kongo. Przydrożna tablica oznajmia, że ruch jest ograniczony, jednokierunkowy oraz że należy się porozumieć z nadzorcą robót czy osobą dyżurującą. Gdy samochód się zbliżał - wspomina Sapieha - dozorca drogi "nie czekając na nasze dyrektywy, wyciąga dwa patyki i jak najlepszy perkusista zaczyna walić z niebywałą szybkością w dna blaszanych beczek. Po pół minucie, z jakiejś dużej odległości, potęgowana echem, przychodziła odpowiedź. Taka konwersacja trwała parę minut, po czym jegomość oświadczał, że musimy trochę poczekać, bo w tej chwili jadą pod górę jeden zielony samochód osobowy i jedna ciężarówka. Kiedy tu dojadą, możemy zjeżdżać, bo strażnik na dole zatrzyma ruch w naszą stronę".

Tak oto bęben tam-tam może się przydać nawet w erze komunikacji satelitarnej, zaś o pojemności tego środka przekazu nie nam się wypowiadać.

Profesor Antoni Mączak jest kierownikiem Katedry Historii Europy Nowożytnej na Uniwersytecie Warszawskim.


TOP 200