Nie tylko dyrektywa

Za oceanem...

Kolebką patentowej ochrony programów komputerowych są Stany Zjednoczone i Urząd Patentowy USA. Do lat 80. XX w. Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych zdecydowanie tamował wszelkie próby udzielania patentów na programy komputerowe. Pierwszy wyłom w tym zakresie stanowiły patenty udzielane na wynalazki wspomagane komputerowo (computer related inventions), jak np. w przypadku układu ABS. Urząd Patentowy USA (USPTO) stopniowo rozszerzał możliwości otrzymania patentów na programy komputerowe, aż doszło do tego, że obecnie udziela on ok. 20 tys. patentów tego typu rocznie.

Działalność Urzędu Patentowego USA - w opinii wielu teoretyków i praktyków - rodzić może zagrożenia dla rozwoju nowych technologii. W październiku 2003 r. ostre słowa krytyki pod adresem przyznawania patentów przez Urząd Patentowy USA wystosowała Federalna Komisja Handlu USA. W raporcie wydanym przez FTC czytamy m.in., że taka działalność USPTO niszczy konkurencję i blokuje postęp techniczny.

... i w Europie

Stosownie do regulacji Konwencji Monachijskiej patenty europejskie udzielane są na wynalazki, które nadają się do przemysłowego stosowania, są nowe i posiadają poziom wynalazczy. Konwencja wyklucza niektóre rezultaty działalności ludzkiej spod możliwości patentowania - zgodnie z art. 52 ust. 2 Konwencji - za wynalazki nie uważa się m.in. programów komputerowych, aczkolwiek spod możliwości patentowania wyłączone są jedynie programy komputerowe jako takie ("as such"). Postanowienia Konwencji Monachijskiej wykluczają zdolność patentową programu komputerowego jedynie wówczas, gdy europejskie zgłoszenie patentowe lub patent europejski dotyczy programu komputerowego jako takiego. Ta dość mało precyzyjna definicja sprawiła, że powstało obszerne orzecznictwo dopuszczające możliwość uzyskania prawa wyłącznego na program komputerowy. Statystyki mówią same za siebie - do 2004 r. Europejski Urząd Patentowy (EPO) udzielił ponad 30 tys. takich patentów.

Jeszcze nie tak dawno, bo w wytycznych EPO z 1999 r., przyjmowano, że jeżeli przedmiotem zgłoszenia patentowego jest sam program komputerowy, to nie może on zostać opatentowany (niezależnie od sposobu jego przedstawienia). Sytuacja ta zmieniła się diametralnie na skutek wydania przez EPO orzeczeń w sprawach określanych jako "IBM Computer program product I i II". W orzeczeniach Technicznej Izby Odwoławczej EPO dotyczących tych spraw przyjęto, że programy komputerowe są wynalazkami zdolnymi do patentowania, jeżeli mają charakter techniczny. Program komputerowy - zdaniem EPO - nie jest ze swojej istoty pozbawiony technicznego charakteru. Program komputerowy może być uznany za wynalazek, jeżeli może wywołać tzw. "dalszy skutek techniczny" (further technical effect) wykraczający poza zwykłe interakcje pomiędzy programem a komputerem.

W świetle wspomnianych wyżej orzeczeń EPO w sprawie IBM uległy zmianie wytyczne, a zatem i praktyka działania EPO w zakresie udzielania patentów na programy komputerowe. Obecnie można zatem wnioskować o udzielenie patentów na programy komputerowe nie tylko jako części urządzeń, ale również samodzielne elementy (pod warunkiem wykazania, że program taki wywołuje dalszy skutek techniczny).

Patenty na programy w Polsce

Jest to dość przewrotny śródtytuł, albowiem - zgodnie z art. 28 ustawy Prawo własności przemysłowej - na programy do maszyn cyfrowych patentów nie udziela się. W polskiej ustawie, pomimo że jej postanowienia były opracowywane na podstawie Konwencji Monachijskiej, nie znajdujemy ograniczenia wyłączenia patentowalności jedynie do programów do maszyn cyfrowych "jako takich".

Urząd Patentowy RP w ograniczonym zakresie udziela patentów na wynalazki wspomagane komputerowo, tj. takie wynalazki, których jednym z elementów jest program komputerowy. UP RP nie uznaje przedmiotu zgłoszenia za wynalazek, jeżeli nie dotyczy on żadnego tworu materialnego określonego za pomocą cech technicznych odnoszących się do jego budowy, ani określonego sposobu technicznego oddziaływania na materię. Jak wspomniano, dla EPO każdy program komputerowy (bez względu na jego sposób wyrażenia lub utrwalenia) może posiadać charakter techniczny (jeżeli wywołuje "dalszy skutek techniczny").

Do tej pory polskiemu urzędowi patentowemu obce jest przyjęcie technicznego charakteru programu komputerowego w przypadku, gdy nie odnosi się to do "żadnego tworu materialnego". Zgodnie z utrwaloną praktyką naszego Urzędu wynalazek może charakteryzować się zarówno atrybutami technicznymi (natury materialnej) i nietechnicznymi (abstrakcyjno-logicznymi). Wszystkie te cechy są przedmiotem zainteresowania prawa patentowego, jednakże wynalazek posiada zdolność patentową jedynie wtedy, gdy jego poziom wynalazczy wynika z tej części rozwiązania, która ma charakter materialny. Nie podlegają zatem patentowaniu rozwiązania, których poziom wynalazczy leży wyłącznie w obszarze nietechnicznym, a tym samym nie podlegają patentowaniu wynalazki, których wkład w dziedzinę techniki odzwierciedlony jest jedynie w programie komputerowym.

Udzielenie przez UP RP patentu na wynalazek zawierający program komputerowy jest zatem niezwykle rzadkie. Prawnicy nie byliby prawnikami, gdyby nie próbowali znaleźć rozwiązania tej sytuacji, zdawałoby się bez wyjścia. W Europie i USA ukazują się specjalne poradniki, jak obejść tego rodzaju przepisy. "Opisy patentowe będące wynikiem stosowania nabytej w ten sposób wiedzy wywołują rozbawienie lub wściekłość fachowców. Do tej grupy należy seria zgłoszonych tego samego dnia przez ten sam zespół autorski IBM kilku wariantów komunikacji serwer klient (...). W opisach patentowych nie podano żadnych istotnych dla fachowca informacji o konstrukcji składniowej danych (...), natomiast sprawa jest przedstawiona w ten sposób, jakby chodziło o zautomatyzowane przetwarzanie w czasie rzeczywistym sygnałów elektrycznych, czy też o wykorzystanie sprzętu komputerowego do wspomagania urządzeń elektronicznych" - czytamy w pracy Czy patentować oprogramowanie J. Halbersztadta, W. Majewskiego i P. Waglewskiego. Patenty takie - jak ironicznie podnoszą autorzy wyżej cytowanej publikacji - są wynalazkami przemysłu usług prawnych.

Problem możliwości patentowania programów komputerowych jest - jak sam zresztą przemysł informatyczny - dosyć nowy. Tradycyjnie ustawodawstwo z zakresu prawa własności przemysłowej wykluczało możliwość udzielania praw wyłącznych na programy maszyn cyfrowych. Zazwyczaj były one chronione za pomocą instrumentów prawa autorskiego. Jednakże od lat 80. obserwujemy stałą tendencję do objęcia oprogramowania ochroną patentową, zarówno ze względu na niedoskonałość ochrony prawno-autorskiej, jak i na "zakusy" wielkich korporacji przejęcia kontroli nad tym fragmentem rynku.

Do niedawna - ze względu na konserwatywną linię orzecznictwa polskiego Urzędu Patentowego - wydawało się, że problem patentowania programów komputerowych jest w Polsce jedynie domeną analiz uczonych prawników. Jednak wobec przystąpienia przez Polskę 1 marca br. do Konwencji Monachijskiej oraz ze względu na postępujące prace legislacyjne nad dyrektywą UE dotyczącą harmonizacji ochrony patentowej w stosunku do wynalazków urzeczywistnianych komputerowo, problem ten zaczyna dotyczyć również nas i to w stopniu coraz bardziej namacalnym. Pierwsze patenty europejskie z wyznaczeniem na Polskę powinny się pojawić już za trzy lata.

Przygotowywany sprzeciw

Przedstawiciele Ministerstwa Nauki i Informatyzacji w połowie września br. dyskutowali z reprezentantami organizacji przeciwnych patentowaniu oprogramowania o polskim stanowisku wobec unijnej dyrektywy regulującej tę sferę. Została ona uchwalona w maju br. Spotkanie miało przekonać przedstawicieli ministerstwa do konieczności wyrażenia sprzeciwu wobec aktualnego brzmienia dyrektywy. Zbliża się bowiem kolejne głosowanie nad jej kształtem w Radzie Unii Europejskiej.

W zamkniętej dla prasy naradzie wzięli udział: Włodzimierz Marciński, podsekretarz stanu w Ministerstwie Nauki i Informatyzacji, dyrektorzy departamentów MNiI - Grzegorz Bliźniuk i Marek Słowikowski oraz Jan Macek, członek zarządu Fundacji na rzecz Wolnej Infrastruktury Informacyjnej FFII, Władysław Majewski - prezes ISOC Polska i Ignacy Miedziński - prezes Stowarzyszenia PRO. "Doszliśmy do porozumienia, że dyrektywa w obecnej formie sprzyja powstawaniu patentów na oprogramowanie wbrew powszechnej opinii, że jest odwrotnie. Wyrażenie sprzeciwu jest wciąż możliwe. Aby to zrobić, trzeba przesłać do Rady Stałych Reprezentantów - działającej przy Radzie Unii Europejskiej - żądanie zmiany statusu tej dyrektywy z listy A na B. Wystarczy pismo jednego państwa członkowskiego, np. Polski" - relacjonował Jan Macek.

Przypomnijmy, w maju br. dyrektywa została uchwalona w brzmieniu odbiegającym od wcześniejszego projektu Parlamentu Europejskiego, na który zgadzali się europejscy przeciwnicy patentowania oprogramowania. "Została zawarta zgoda polityczna, a potem nad dokumentem zasiedli prawnicy i tłumacze. Dlatego konieczna jest jeszcze jedna formalna akceptacja na szczeblu Rady Unii Europejskiej. Spodziewamy się, że wpłynie to w formie tzw. listu A, a więc nie będzie podlegać dyskusji" - mówi Patryk Łoszewski z biura Sekretarza Komitetu Integracji Europejskiej. Głosowanie dyrektyw na tzw. liście A odbywa się na zasadzie braku sprzeciwu. Jeśli nikt go nie zgłosi, dyrektywy przechodzą. Do tego nie chcą właśnie dopuścić przeciwnicy dyrektywy o patentowaniu oprogramowania, proponując Ministerstwu Nauki i Informatyzacji wniesienie sprzeciwu.

Podczas spotkania z reprezentantami FFII, ISOC Polska i Stowarzyszenia PRO przedstawiciele resortu nauki uznali, że "niekorzystne politycznie byłoby, gdyby Polska wystąpiła sama ze sprzeciwem i tym samym wyszłaby na «hamulcowego» procesów legislacyjnych w Unii Europejskiej. FFII proponuje wspólną inicjatywę rządów Polski, Węgier, Estonii i Słowenii" - przekonuje Jan Macek. MNiI woli jednak sprzymierzyć się z członkiem "starej unii", który zaprotestowałby przeciw dyrektywie w obecnej jej formie. Parlamentowi Europejskiemu będzie niezmiernie trudno skorygować dyrektywę, jeżeli ta zostałaby zaakceptowana przez Radę na którejś z jej najbliższych sesji. Potem bowiem każda poprawka, aby ją przyjąć, będzie wymagała osiągnięcia podczas głosowania większości absolutnej. "Dużo łatwiej jest oprotestować dyrektywę teraz w Radzie" - podkreśla Jan Macek.

Anna Górska jest konsultantem i aplikantem rzecznikowskim w Firmie Prawnej Kuczek i Maruta, Kancelaria Radców Prawnych. W artykule wykorzystano: "System Prawa Prywatnego, Tom 13: Prawo autorskie" pod red. J. Barty; opracowanie "Czy patentować oprogramowanie" J. Halbersztadta, W. Majewskiego i P. Waglewskiego oraz publikację "Patent europejski. Przesłanki zdolności patentowej" J. Szczepaniaka, Polska Izba Rzeczników Patentowych 2003.


TOP 200