Na prawo i do góry

Teoretycznie TP powinna przedstawić tzw. ramową ofertę dołączania innych operatorów internetowych, ale do tej pory tak konstruowała jej kształt, że URTiP nie mógł takiej oferty zaakceptować. Pozostajemy więc w stanie zawieszenia, bardzo niekorzystnym dla mniejszych operatorów.

Inną barierą, skutecznie ustawioną przez TP przed mniejszymi operatorami, jest wprowadzona blokada dzierżawy miejsca w tzw. kanalizacji teletechnicznej. Ma to znaczenie przede wszystkim w dużych miastach, gdzie koszty prowadzenia fizycznych łączy są gigantyczne, a radiolinii często nie daje się uruchomić właśnie ze względu na "przeciążenie" eteru. Operatorzy dysponujący własną siecią szkieletową nie są zatem w stanie dotrzeć do potencjalnych klientów, bo nie mogą zbudować tzw. ostatniej mili łącza. Chodzi tutaj nie tylko o dostęp do Internetu, ale przede wszystkim o usługi transmisji danych. TP chce natomiast sprzedawać nie tyle elementy swojej infrastruktury, ile usługi, czyli nie miejsce w kanalizacji, ale łącze o określonych parametrach, które kosztuje niestety tyle, że konkurencyjny operator przestaje być konkurencyjny.

To problem, z którym borykają się właściwie wszyscy niezależni operatorzy, mający ogromne znaczenie dla całego rynku. Niestety, nic nie wskazuje na to, by w przewidywalnej przyszłości sytuacja mogła się zmienić. Doprowadziło to już jednak do powstania wielu lokalnych podmiotów oferujących budowę sieci dostępowych w technologiach bezprzewodowych, w szczególności Wi-Fi. Słabością tych podmiotów jest ich rozproszenie, siłą zaś docieranie do klienta tam, gdzie jeszcze niedawno wydawało się, że żadnej konkurencji nie ma (np. tereny osiedlowe). Skala zjawiska jest duża, czemu sprzyja uwolnienie pasm wysokiej częstotliwości na potrzeby budowy takich lokalnych sieci bezprzewodowych. Ostatecznie korzystają na tym oczywiście duzi operatorzy, którym takie rozwiązania - zakładające udział lokalnego partnera - załatwiają sprawę dotarcia do potencjalnego klienta. W dużej mierze przyrost obrotów dużych operatorów to efekt mrówczej pracy owej licznej rzeszy lokalnych dilerów.

Droga dotarcia

Rynek dostępu dial-up osiągnął w ub.r. swój szczyt i według przewidywań operatorów jego wartość będzie się już zmniejszać (ponad 500 mln zł w przypadku TP w 2003 r.). Klienci bowiem - zwłaszcza biznesowi - preferować będą stałe łącza szerokopasmowe. Dlatego stają się one elementem oferty wszystkich większych operatorów dysponujących sieciami dostępowymi (telefonia stacjonarna, telewizja kablowa, spółki komunalne udostępniające takie media, jak wodociąg czy sieć ciepłownicza).

Liderem rynku pozostaje tutaj TP (z udziałem łączy ADSL szacowanym na ok. 65%). Jednak w przypadku tego operatora obecny rozwój rynku przyniósł pewne rozczarowanie, bowiem pomimo intensywnej kampanii promocyjnej nie udało się pozyskać tylu klientów na Neostradę, jak to było wcześniej planowane (różnice kilkudziesięciu tysięcy przy planach przekraczających ćwierć miliona użytkowników). Zadecydowała o tym zapewne zbyt wysoka (jak na możliwości finansowe polskich użytkowników) cena Neostrady. Co ciekawe, wydaje się, że cena Neostrady jest powiązana z poziomem cen analogicznej usługi we Francji, choć w Niemczech jest ona tańsza.

Telefon w outsourcingu

Nowym zjawiskiem na polskim rynku transmisji danych jest outsourcing telekomunikacyjny, polegający na przejmowaniu przez operatora całości obsługi sieci wykorzystywanej przez klienta - przedsiębiorstwo czy instytucję państwową. Klient może wówczas nawet nic nie płacić za budowę dedykowanej mu sieci, wnosi jedynie opłaty za jej użytkowanie. Taką ofertę stworzyła TP, a w jej ślady idą następni duzi operatorzy.


TOP 200