Ministerstwo reformowania rządzenia

Dzięki funduszom udostępnionym Polsce w ramach unijnej polityki spójności w teren ruszy przykładowo 2600 specjalnie przeszkolonych "latarników" z kagankiem internetowej oświaty dla pokolenia 50+. Państwo rozważa rozdawanie uczniom laptopów, aby dać im nowe szanse edukacyjne. Administracja ma się otwierać na obywateli przez interaktywne portale, zapewniając elektroniczny dostęp do wszelkich informacji przetwarzanych w urzędach. MAC chce zaprogramować w nowy sposób instytucjonalny system porad dla samorządowców, budujących za publiczne pieniądze infrastrukturę sieci szerokopasmowych, tam gdzie nie opłacało się ich dotąd zbudować komercyjnym operatorom. Operatorom telekomunikacyjnym zaproponowano zaś memorandum w sprawie współpracy na rzecz budowy pasywnej infrastruktury sieci szerokopasmowych.

Ta bezsprzecznie słuszna walka o budowanie nowoczesnego kapitału społecznego Polski, poprzez likwidację obszarów i warstw cyfrowego wykluczenia, nie powinna jednak angażować wszystkich sił i środków, którymi dysponuje państwo w programie nazywanym ambitnie "cyfryzacją".

Internauci z miasta

Lekcję pokory w sprawie internetu daje dzisiaj rządowi ta część społeczeństwa, której już nikt nie musi uczyć korzystania z technologii informacyjnych. Niezadowolenie z rządu manifestowane masowo w portalach społecznościowych i na ulicach można odczytywać politologicznie jako bunt pokoleniowy. Obudziły się w Polsce pokłady spontanicznej, młodzieńczej lewicowości, nieznane nawet w czasach komunistycznych. Jasne jest, że rząd musi radykalnie zrewidować politykę i technikę komunikowania się ze społeczeństwem i wszelkimi grupami interesów. To proces ewolucyjny w mentalności polityków i urzędników, ale elektroniczna administracja może do tego zaoferować wszelkie potrzebne narzędzia.

Michał Boni to wszystko z pewnością dobrze wie. Po pamiętnej aferze z niebezpiecznymi dla internetu zapisami ustawy hazardowej próbował wciągnąć do stałej współpracy kilka organizacji pozarządowych najbardziej aktywnych w sprawach swobód obywatelskich. Kolejny konflikt w interpretacji praw własności w internecie, wywołany fatalnie konsultowanym porozumieniem ACTA, cofnął część uczestników tych spotkań do ostentacyjnej opozycji wobec rządu.

Znacznie ważniejszy wydaje się jednak ostry, chociaż niewypowiedziany wprost wobec rządzących cyfryzacją przekaz, że internet jest najważniejszy tam, gdzie mieszka najwięcej ludzi, czyli w miastach, gdzie realizują się wszystkie przejawy kreatywności i aktywności społecznej, gospodarczej, kulturowej, edukacyjnej, naukowej, politycznej. To im trzeba zaoferować pożytki rozwoju technologii informacyjnych i z nimi trzeba na ten temat dyskutować, szukać nowego języka komunikacji i zaangażowania w realizację celów społecznych. To brzmi banalnie, ale inwestorów trzeba ściągać do centrów gospodarczych, gdzie są największe zasoby innowacyjności. W polityce zagospodarowania przestrzennego obszarów wielkomiejskich musi się realizować porozumienie co do modernizacji państwa, cyfryzacji, rozbudowy inteligentnej infrastruktury, rewitalizacji obszarów poprzemysłowych.


TOP 200