Metodyki projektowe

Zbliżoną do pierwszej z definicji jest metoda amerykańska PMBOK (choć tutaj lepiej jest raczej mówić o podręczniku zarządzania), która podaje, że projekt to "tymczasowa działalność podejmowana w celu wytworzenia unikalnego wyrobu, dostarczenia unikalnej usługi bądź osiągnięcia unikalnego rezultatu".

Eklektyczne podejście

Ze swojego doświadczenia mogę powiedzieć, że najlepiej rzeczywistość projektu oddaje połączenie obu ostatnich definicji. A zatem można powiedzieć, że projekt to pewne ustrukturalizowane środowisko powołane do życia na pewien określony czas, mające na celu wytworzenie unikalnych rezultatów w ramach narzuconych nań ograniczeń czasowych, kosztowych oraz jakościowych.

Podział projektów:

- tradycyjny (zbudowanie infrastruktury dla banku - już na wstępie wiadomo, jakie produkty będą potrzebne i jak je wytworzyć),

- adaptacyjny (lot załogowy na Marsa),

- ekstremalny (zwiększenie przewagi konkurencyjnej firmy).

Szczególnie ważna w tej definicji jest właśnie unikalność, której wagę wyjaśnię na przykładzie. Załóżmy, że mamy do czynienia z dużą firmą, taką jak np. sieć supermarketów czy koncern chemiczny. Powstaje pytanie, czy w takich organizacjach podejmowane są przedsięwzięcia takie jak projekt? Odpowiedź jest oczywista - zdecydowanie TAK. Kłopot zaczyna się, kiedy poprosimy o przykład. Jako odpowiedź możemy usłyszeć, że projektem jest zbudowanie i otworzenie nowego supermarketu albo budowa nowej fabryki szamponów. Moje doświadczenie pokazuje jednak, że wcale nie muszą to być poprawne odpowiedzi, bowiem wszystko zależy od kontekstu biznesowego.

Niewątpliwie projektem będzie wytworzenie NOWEJ, UNIKALNEJ formuły szamponu i zbudowanie fabryki z NOWYMI liniami produkcyjnymi, koniecznymi do jego produkcji. W takim przypadku metodyczne zarządzanie projektem będzie wnosiło duże korzyści, przede wszystkim jako narzędzie aktywnego zarządzania ryzykiem. Jeśli natomiast będzie to wybudowanie kolejnej fabryki dla potrzeb produkcji artykułu o dużej historii, wówczas takiego przedsięwzięcia nie nazwiemy projektem, a już z całą pewnością nie projektem unikalnym. W takim przypadku planowanie często ograniczone jest do minimum. Znane są bowiem zadania i kolejność ich wykonania, znana jest zasobochłonność. Dobra znajomość produktu, brak ryzyka czynią z takiego przedsięwzięcia raczej złożone działanie operacyjne niż projekt. Oczywiście działaniami tymi trzeba zarządzać w sposób metodyczny, ale warto być świadomym, że zyski z zarządzania projektami będą mniejsze niż w przypadku unikalnych przedsięwzięć.

Dokonując analizy można dojść do wniosku, że np. sieci handlowe de facto nie zajmują się sprzedażą detaliczną produktów, ale masową produkcją hipermarketów. To dość ciekawy wniosek, gdyż właśnie ta masowość i duża powtarzalność powoduje, że zbudowanie nowego sklepu jest znacznie mniej ryzykownym przedsięwzięciem niż projekt mający na celu wytworzenie nowego leku czy kosmetyku. Z tego powodu może się zdarzyć, że dla ludzi odpowiadających za powstawanie nowych supermarketów i fabryk złożona, formalna metoda zarządzania projektami może wnosić małą wartość początkową. Może być to postawa zwodnicza, prowadząca na manowce, choć w pełni zrozumiała. Tym niemniej takie rozróżnienie między przedsięwzięciami unikalnymi a powtarzalnymi będzie przydatne podczas doboru odpowiedniej metody zarządzania.


TOP 200