Listy

Proszę o sprostowanie cytatów użytych w artykule "RUM na półmetku". Być może w rozmowie telefonicznej (przy bardzo słabym połączeniu, mam na myśli słabą słyszalność) z panem redaktorem moje informacje zostały źle zrozumiane bądź nie dosłyszane i wyrwane z kontekstu całości tworzą zupełnie inny obraz całego przedsięwzięcia:

1. Pieniądze na utworzenie Biur Rejestru Usług Medycznych zostały przekazane przez ministerstwo bez jakichkolwiek deklaracji ze strony odbiorców, jaki program zostanie zakupiony.

2. System tzw. "szczeciński" jest bezpłatny (działa w środowisku Novell oraz Windows NT), jest systemem preferowanym przez resort.

3. Zakupić można było również system "gdański", mający referencje MZiOS (środowisko pracy - Unix).

4. Dowodem słabej słyszalności jest również fakt, iż zmieniono również nazwę mojego zakładu pracy, prawidłowa nazwa brzmi: Wojewódzki Ośrodek Organizacji Ekonomiki i Informatyki w Ochronie Zdrowia w Przemyślu, a nie "Wojewódzki Zespół Informatyki Zdrowotnej" (taki zakład nie istniał w naszym województwie).

Piotr Zięba

Przemyśl

Od autora:

Kiedy przed rokiem przeprowadzałem wywiad z prof. Zenonem Bińkiem w siedzibie ministerstwa zdrowia, przedstawiał się on jako przedstawiciel ministerstwa. Po kilku dniach ponownie spotkałem się z prof. Zenonem Bińkiem w warszawskiej siedzibie oddziału firmy Finus. Tym razem prof. Biniek przedstawiał się jako prezes spółki Centura Finus.

W roku 1996 prof. Zenon Biniek twierdził, że o wyborze narzędzi Centura Gupta w opracowaniu systemu RUM "zadecydowano na spotkaniu z przedstawicielami szczecińskiego i lubelskiego Terenowego Banku Danych" i - co więcej - dla wymienionych narzędzia te "nie były nowością, lecz produktami, które stosowano tam od pewnego czasu". Zbigniew Wyryszuk, zastępca dyrektora TBD Szczecin, zaprzeczył tym informacjom, stwierdzając, iż z narzędziami Gupty spotyka się po raz pierwszy przy projekcie RUM. Dlaczego TBD Szczecin pracuje w narzędziach Centura Gupta, a każde z województw, które chce pracować w szczecińskim oprogramowaniu, musi kupić pakiet SQL Server tego producenta?

Piotr Zięba z Wojewódzkiego Ośrodka Organizacji i Informatyki w Ochronie Zdrowia w Przemyślu słusznie zwraca uwagę na fakt, że istnieje alternatywa dla szczecińskiego oprogramowania w postaci systemu działającego w Gdańsku. Jednak o tej alternatywie Piotr Zięba, rozmawiając ze mną, nie wspomniał, nawet jeśli przyjmiemy, że rozmawialiśmy przy "słabej słyszalności", choć takiego wrażenia nie odnosiłem. Mówił natomiast o warunkach, na jakich otrzymuje pieniądze na Rejestr w województwie. "Zakupienie szczecińskiego oprogramowania było warunkiem otrzymania od ministerstwa jakichkolwiek pieniędzy na RUM" - stwierdził Piotr Zięba.

Warto przypomnieć kilka informacji na temat projektu. Od 1992 r. projekt toczy się na zasadach eksperymentu. Dla jego potrzeb nie zorganizowano żadnego centralnego przetargu. W opracowaniu jego założeń nie uczestniczył żaden poważny komitet sterujący w resorcie zdrowia. Wiele decyzji podejmowano na zasadzie uregulowań międzyresortowych przy braku ustaw i rozporządzeń.

Dlatego z przykrością czytamy słowa ministra zdrowia Wojciecha Maksymowicza, który w grudniu ub.r. w wywiadzie udzielonym dziennikowi Rzeczpospolita wyjaśniał: "RUM nadal budzi wątpliwości. Poprzedniemu ministrowi zarzucano, iż rejestr stworzono nie po to, by wspomagał ubezpieczenia zdrowotne, lecz że jest to twór nieomal sam dla siebie. Tak być nie może. Niestety, jak dotąd wydano bardzo dużo pieniędzy po to, by zdyscyplinować wydatki innych. A przy tym zrobiono to w sposób przestarzały. Mam komputer w gabinecie, tylko nigdzie nie jest podłączony. Nie ma sieci. Wyprodukowano książeczki rejestru usług medycznych, a nie pomyślano o bazie komputerowej".

Olo Sawa


TOP 200