Liberalizm ery Internetu

Pierwszy model opiera się na zasadzie prawa własności oprogramowania, drugi natomiast pozwala wszystkim użytkownikom zmieniać oprogramowanie i następnie je rozpowszechniać. To umożliwia, po raz pierwszy w historii gospodarki, realizację modelu darmowej produkcji, opartej na wspólnocie, współpracy i samoorganizacji, a nie hierarchii i zwierzchnictwie.

Samoorganizujący się przy pomocy Internetu jego użytkownicy i konsumenci dóbr informatycznych doprowadzili w bardzo krótkim czasie do upowszechnienia tzw. produkcji partnerskiej, inaczej nazywanej "globalną współpracą", której przykładami są: serwis społecznościowy MySpace, encyklopedia Wikipedia, system operacyjny Linux czy Youtube. Wszystkie narzędzia, dzięki którym możemy "buszować" po Internecie, zostały zbudowane dzięki współpracy informatyków, którzy oddawali je społeczeństwu sieciowemu za darmo. To niesłychanie przyspieszyło rozprzestrzenienie się "światowej pajęczyny".

Produkcja partnerska oparta jest na czterech filarach: otwartość, partnerstwo, wspólnota zasobów, działanie na skalę globalną. Trzy pierwsze zasady są sprzeczne z funkcjonowaniem firmy w klasycznym, XX-wiecznym otoczeniu gospodarczym. Upowszechnienie Internetu i zdumiewający przyrost mocy obliczeniowej domowych komputerów dokonały prawdziwej rewolucji "uczestnictwa" - ponad 1,5 miliarda internautów stało się z dnia na dzień potencjalnymi producentami.

Otwartość i kooperacja

Ekonomia konsumeryzmu zmienia się w ekonomię produceryzmu partycypującego, ponieważ internauci dysponują narzędziami - dostarczanymi im darmowo przez firmy, np. Apple - zmieniającymi ich w wytwórców. Tempo zmian i ciągle ewoluujące oraz coraz bardziej wyrafinowane wymagania klientów są tak znaczne, że firmy chcące zaspokoić zewnętrzne potrzeby, nie mogą już polegać wyłącznie na własnych zasobach i relacjach z wypróbowanymi partnerami biznesowymi. Muszą umieć nawiązywać kontakty z internautami i nauczyć się współpracować z konkurentami, partnerami, klientami.

Klienci pragną przede wszystkim coraz szybszego wprowadzania innowacji i chcą uczestniczyć w kontroli jej upowszechniania. Nie zgadzają się na narzucanie przez firmy standardów, które mogą być niezgodne ze standardami domowych komputerów. Przekonał się o tym ZUS, próbując narzucić swoim klientom korzystanie tylko z systemu Windows na swoim portalu internetowym. Internauci się zbuntowali i zmusili jedną z najpotężniejszych instytucji w III Rzeczpospolitej do zainstalowania na swoim portalu systemu Linux. Czyli zmusili ZUS do otwartości.

Przez całe lata 80. i 90. potężne firmy informatyczne walczyły z systemami otwartymi, domagały się wprowadzania patentów jako najpewniejszej ochrony zasobów firmowej wiedzy, by w końcu - pod wpływem użytkowników Internetu, dla których wolność informacji jest paradygmatem ich kultury - zaniechać tej walki i masowo wprowadzać na rynek produkty oparte na systemie operacyjnym Linux. IBM, Sony, Motorola propagują ten darmowy system, a nawet uczestniczą w jego udoskonalaniu. Jednak prawdziwą rewolucją, wprowadzoną przy produkcji systemu Linux, jest zanik struktury nakazowo-hierarchicznej, którą zastąpiono horyzontalną współpracą między informatykami, biorącymi udział w pracach. Tę nową formę organizacji nazwano partnerstwem.


TOP 200