Kryzys: czy zawiodły systemy?

Jak zareagują regulatorzy?

Kryzys: czy zawiodły systemy?

Skala obecnego kryzysu jest tak ogromna, bo w pełni wykorzystano możliwości dzisiejszych systemów IT. Wprowadzanie takiej masy instrumentów pochodnych, instrumentów finansowych było możliwe dzięki rozwojowi teleinformatyki, i ułatwiają one transferowanie pieniędzy z jednej części świata do drugiej. - Sławomir Panasiuk

Janusz Stankiewicz, GE: Zapewne pojawią się nowe regulacje. Tak jak po aferze WorldCom z 2002 r. (operator sztucznie zawyżał swój zysk, a po wykryciu afery upadł, co doprowadziło do fali wyprzedaży na giełdach - przyp. red.) pojawił się Sarbanes Oxley Act. Z tym, że tam przyczyna była stosunkowo jasna, dzięki czemu można było ten akt skonstruować i uchwalić. W obecnym przypadku mam wrażenie, że nikt nie rozumie, co doprowadziło do kryzysu. Co więc regulować przy tej niewiedzy?

Każda interwencja w system nerwowy jest niebezpieczna dla organizmu. A finanse są systemem nerwowym gospodarki. Jeśli system zaczyna być niewydolny, jeśli środki nie krążą w odpowiednim, naturalnym tempie, zsynchronizowanym z procesami gospodarczymi, to wszystko idzie w dół. Można majstrować, ale trzeba wiedzieć, co się zepsuło.

Czy regulacje Basel II, które miały oceniać ryzyko kredytowe, rynkowe, operacyjne sprawdziły się? Jeden z dostawców narzędzi IT reklamował, że jego system umożliwia wyliczanie wymogów kapitałowych z tytułu ryzyka: kredytowego, walutowego, cen kapitałowych papierów wartościowych, dłużnych papierów wartościowych, stóp procentowych, przekroczenia limitów koncentracji zaangażowań i limitu dużych zaangażowań...

Sławomir Panasiuk, KDPW: Tu mamy do czynienia z kwestią skali mikro i makro. Basel II dotyczy jednego banku, choć oczywiście gdzieś te informacje powinny być zbierane i wiązać się ze sobą.

Janusz Stankiewicz, GE: W Basel II występują subiektywne elementy. To zarząd banku przyjmuje pewną tezę jako podstawę do tego, co dalej w ramach tej układanki się pokazuje. Basel II oferuje pewien aparat pojęciowy, instrumenty, dające możliwość zobiektywizowania konkluzji, które z tego wszystkiego wynikają. Ale nie ma pomysłów i całościowej teorii pokazujących, jak te - coraz bardziej skomplikowane - rynki finansowe funkcjonują. Cykle zaczynają się skracać, a pomaga w tym technologia. Kiedyś na dostrzeżenie nadchodzącego kryzysu i odpowiednie przeciwdziałanie było znacznie więcej czasu. Teraz trzeba wiedzieć czego pilnować, a chyba tego nie wiemy.

Kiedy dotrzemy do przyczyn kryzysu i kiedy go pokonamy?

Kryzys: czy zawiodły systemy?

Instytucje finansowe formułując oczekiwania wobec państwa, aby było mniej regulacji zakładają, że regulacje są dla sektora bankowego. Tymczasem regulacje mają zabezpieczyć równowagę na rynku, a nie służyć temu czy innemu graczowi. - Jakub Chabik

Janusz Stankiewicz, GE: Największe ryzyko, którego jeszcze nie widzimy to fakt, że został zerwany związek między obiegiem środków finansowych, a normalnym rytmem gospodarczym. Większość firm funkcjonuje zakładając, że rozstrzygający jest nie przyrost wartości, lecz płynność finansowa. Równocześnie bankowcy przestali sobie w ogóle ufać, rynek międzybankowy zamiera, czyli zostały zakłócone normalne źródła pozyskiwania środków, które mogły wspierać firmy. Nastąpił znaczący odpływ środków z sektora finansowego, a jego problemy mogą zacząć dotykać inne sfery gospodarki.

Sławomir Panasiuk, KDPW: Miejmy nadzieję, że sprawdzi się i w tym przypadku teoria, że każdy kryzys jest czyszczący.

Jedyny bank, który dotąd upadł w USA - Lehman Brothers - był często nazywany innowatorem IT. Tylko w 2007 r. jego wydatki na informatykę przekroczyły miliard dolarów. Jak w tym przypadku interpretować zwrot z inwestycji w IT?

Marek Buchta, ING: Systemy IT dostarczały odpowiednich informacji, ale czy ktoś je zrozumiał? Widać, że nikt nie był w stanie odpowiednio zinterpretować przekazanych danych. I to jest główny problem. Co z tego, że mamy systemy raportujące, jakie tylko można sobie wymyślić, jeśli nie ma osób, które by je właściwie zinterpretowały?

Sławomir Panasiuk, KDPW: Jestem przekonany, że gdyby został przez ekonomistów opracowany model samoregulacji systemu ostrzegawczego, to dzięki temu, że istnieją rozbudowane systemy IT można by go próbować stosować. Choć nie wiadomo, czy on z kolei nie zabiłby przedsiębiorczości, możliwości podejmowania decyzji biznesowych. Przecież to nie komputer decyduje, czy jakieś działanie jest możliwe, lecz ludzie podejmują ryzyko. Czasami nieracjonalna decyzja może być trafiona, bo nikt inny na nią się nie odważył. Gdyby o wszystkim decydowały komputery, wszystkim wskazałyby te same granice.

Notował Adam Jadczak


TOP 200