Koszty czy korzyści

BIP na dobry początek

Naprzeciw potrzebom słabiej skomputeryzowanych gmin próbują wychodzić stowarzyszenia samorzą- dowe. W Wielkopolskim Ośrodku Kształcenia i Studiów Samorządowych w Poznaniu trwają prace nad przygotowaniem prostego programu pozwalającego gminom na udostępnianie w Internecie informacji zgodnie z wymogami Ustawy o dostę- pie do informacji publicznej. Jego cena ma się kształtować w granicach 1-1,5 tys. zł. WOKiSS zamierza wystąpić o dofinansowanie prac nad programem ze środków VI Programu Ramowego Unii Europejskiej. Stowarzyszenie "Miasta w Internecie" realizuje projekt "Otwarty urząd", którego efektem ma być również zaproponowanie gminom prostego, taniego modułu do obsługi Biuletynu Informacji Publicznej (patrz: CW nr 17/2002). Stowarzyszenie będzie oferowało gminom miejsce na serwerze i obsługę informatyczną serwisu. Wdro- żenia pilotażowe mają się odbywać we współpracy z wojewodami w województwach mazowieckim i lubelskim. Program jest objęty patronatem MSWiA. "Gminy muszą wybrać: albo będą działać w pojedynkę i drogo, albo szukać wspólnie rozwiązań, co jest tańsze, bo nie wymaga samodzielnego utrzymywania całej infrastruktury i ponoszenia samemu w całości opłat licencyjnych" - mówi Wiesław Musiejewski ze Stowarzyszenia "Miasta w Internecie".

Inicjatorzy obu projektów mają nadzieję, że korzyści uzyskane w efekcie wdrożenia modułu do zarządzania Biuletynem Informacji Publicznej zainspirują gminy do dalszego rozwoju własnych systemów informacyjnych. Zdaniem Marka Bigosińskiego z WOKiSS-u, informatyzacja większości urzędów samorządowych musi być przeprowadzana etapami, metodą małych kroków - gdy ludzie zobaczą korzyści z wdrożenia systemu w jednym wydziale, będą chcieli korzystać z podobnych rozwiązań w innym miejscu. "Proponowanie większości polskich gmin wielkich, kompleksowych systemów jest bezzasadne" - uważa Marek Bigosiński. - "Wymagają one jednorazowego wydatku dużych pieniędzy, a w dodatku do ich użytkowania potrzeba sprzętu i środowiska sieciowego wysokiej klasy". Zainteresowanie narzędziami informatycznymi wśród urzędników będzie rosło wraz z upowszechnianiem się zastosowań podpisu elektronicznego.

Prawne dylematy

Z wdrażaniem Ustawy o dostępie do informacji publicznej związane są nie tylko problemy natury organizacyjnej i technicznej, lecz również prawnej. W wielu sytuacjach jest zauważalny konflikt między dostępem do informacji publicznych a ochroną informacji prywatnych i danych osobowych. Urzędnicy mają wątpliwości, czy opublikowanie treści decyzji zarządu miasta o zwolnieniu konkretnej osoby z podatku od nieruchomości z podaniem pełnych danych tej osoby będzie zgodne z prawem . Wciąż trwają dyskusje, czy obowiązek podawania informacji o osobach pełniących funkcje publiczne jest równoznaczny z przyzwoleniem na podawanie wysokości ich zarobków. Nie wiadomo również dokładnie, jakie warunki zachowania standardów bezpieczeństwa powinny spełniać osoby odpowiedzialne za wprowadzanie danych i administrowanie zasobami BIP-u. Nie jest jeszcze jasne nawet samo pojęcie informacji publicznej, czego wyrazem była chociażby dyskusja na ten temat podczas VI Konferencji "Miasta w Internecie".

Moduł BIP-u, przygotowywany w poznańskim WOKiSS-ie, został pomyślany jako jeden z trzech podstawowych elementów minisystemu elektronicznej administracji, który ma dać mniej zamożnym gminom szansę posługiwania się w swojej działalności technikami informacyjnymi. Będzie zawierał moduł do tworzenia gminnego serwisu informacyjnego oraz e-government, pozwalający na załatwianie podstawowych spraw przez Internet. "Zanim wejdzie w życie Ustawa o podpisie elektronicznym, gminy będą mogły poznać możliwości, jakie dają nowoczesne technologie" - wyjaśnia Marek Bigosiński. - "Trzeba przyzwyczajać ludzi do myślenia o funkcjonowaniu administracji publicznej w innych kategoriach niż te, do których są przyzwyczajeni". Bardzo ważne staje się kształcenie urzędników, pokazywanie im, jak efektywnie włączać nowoczesne narzędzia w funkcjonowanie urzędu.

Tania demokracja

Z perspektywy problemów związanych z wdrażaniem Ustawy o dostępie do informacji publicznej inaczej trzeba spojrzeć na kwestię kosztów działalności administracji publicznej. "Mówi się często, że administracja jest za droga w utrzymaniu. Jeżeli obywatel chce mieć sprawny dostęp do informacji, to powinien sobie zdawać sprawę, że administracja musi być dzisiaj dobrze wyposażona. W erze społeczeństwa informacyjnego nikt nie będzie chciał czekać dwa tygodnie na odpowiedź e-mailem" - przekonywał na VI Konferencji "Miasta w Inter- necie" Zygmunt Gutowski z Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego w Warszawie.

Zdaniem mecenasa Jana Stefanowicza z kancelarii prawnej Juris, która przygotowała projekt Ustawy o dostępie do informacji publicznej, nie można wciąż pytać o to, ile kosztuje dostęp do informacji. Istotniejsze, jaki chcemy mieć poziom demokracji w państwie. "Nie ma mowy o demokracji bez przejrzystości działań administracji" - uważa Jan Stefanowicz. - "Przejrzystości zaś nie da się zapewnić bez dostępu do informacji".


TOP 200