Komu bliżej do E-świata?

Cyfrowe Dżibuti

W najuboższych krajach koncerny prywatne inwestują w najnowocześniejsze technologie. Wiele z tych państw, nie mających w przeszłości własnych telekomów czy sieci RTV, dziś korzysta z renty "późnego przybysza" (który często popada w fascynacje tym, co pionierom już doskwiera). Instaluje się tam najnowsze urządzenia: centrale cyfrowe, infrastrukturę światłowodową, najnowsze systemy telefonii ruchomej i radiofonii cyfrowej. Trudno uwierzyć, że w takich krajach jak Rwanda (sic!), Dżibuti, na Malediwach czy Wyspach Salomona telekomunikacja jest już w 100% cyfrowa. Oczywiście, pociąga to konsekwencje polityczne i kulturowe: nowe media przechodzą w ręce prywatnych grup międzynarodowych. Daje się zauważyć olbrzymie zaangażowanie wielkich koncernów telekomunikacyjnych i medialnych na wszystkich obszarach globu, rządy są zachęcane do deregulacji, zwłaszcza w zakresie szerokopasmowej infrastruktury informacyjnej, sieci kablowych, dostawców usług internetowych i telefonii komórkowej.

Często interes prywatny nie idzie w parze z publicznym i wspólnotowym. Wszędzie można lokować biznes międzynarodowy, co daje asumpt do zbyt uproszczonego stwierdzenia o zanikaniu podziałów na centra i peryferie. Mieści się to w postmodernistycznym nurcie myślenia, kwestionującym w ogóle hierarchie rozwojowe w rodzącej się nowej społeczności międzynarodowej. To jest być może realne w przyszłości. Dziś technologie informacyjne nadal uprzywilejowują metropolitalne centra Zachodu.

Społeczeństwo informacyjne to temat wielu dyskusji. Jedną z ważniejszych jest spór o to, czy będzie istniał jeden wzór takiego społeczeństwa, czy będzie ich tyle, ile jest kultur. Przypomnijmy, że długo debatowano nad tym, czy na świecie zapanuje jeden model społeczeństwa przemysłowego. Po załamaniach modernizacji w niektórych krajach odstąpiono od przekonania o jednym modelu. UNESCO nawoływała do kulturowego wymiaru rozwoju społecznego, co zasadzało się na słusznym skądinąd założeniu, że kultury filtrują rozwój i nie da się narzucić jednego wzorca. Wszakże nadejście społeczeństwa informacyjnego znowu kusi, aby przyjąć perspektywę jednego modelu. Takie myślenie było dominujące w latach 90. pod wpływem wizji końca historii F. Fukuyamy. Ten paradygmat został w znacznym stopniu zrównoważony pluralistycznym paradygmatem "konfliktu między cywilizacjami" Samuela Huntingtona. Nadal jednak silniejsze są globalistyczne wizje rozwoju świata.

Czy globalne społeczeństwo informacyjne będzie sumą narodowych, regionalnych, lokalnych czy nową jakością? Być może, skoro społeczeństwa informacyjne są budowane na substracie państw narodowych, to społeczeństw informacyjnych będzie wiele i każde będzie mieć własne charakterystyki kulturowe. Po okresie fascynacji globalnym zasięgiem informacji coraz więcej ludzi szuka za pośrednictwem Internetu kontaktów w lokalnym środowisku. Niektórzy badacze prognozują, że po fazie uniwersalizacji Internetu dojdzie do jego unarodowienia, tak jak się stało np. z chrześcijaństwem, które narodziło się jako uniwersalne, ale ewoluowało w kierunku kościołów narodowych. Równie zasadny jest pogląd, że będą po prostu dwie warstwy kultury: jedna - uniwersalna, wspólny kod społeczeństw informacyjnych, i druga - swoista, zachowująca kody lokalne (narodowe, regionalne).

Być może nie musi być konfliktu między uniwersalizmem społeczeństwa informacyjnego a dążeniem ludów do zachowania własnej kultury. Dziś, u progu tego społeczeństwa w skali globalnej nie ma buntu kultur przeciwko informatyzacji, a takie bunty pojawiały się przeciwko industrializacji już u jej narodzin. Nie wiemy, czy historia się nie powtórzy, ale dziś takich tendencji nie widać.

To wszystko warto wziąć pod uwagę, zastanawiając się nad przyszłością informacyjną Polski. Czy poziom naszej kultury informacyjnej uprawnia do optymizmu? Jak w ogóle nasza kultura filtruje społeczeństwo informacyjne? Trudno takich pytań nie postawić w dyskusji o strategii rozwoju takiego społeczeństwa.

--------------------------------------------------------------------------------

Kazimierz Krzysztofek jest profesorem socjologii w Wyższej Szkole Psychologii Społecznej w Warszawie i Instytucie Kultury.


TOP 200