Kodowanie cyfrowe - dobre na wszystko?

Taka technika kodowania jest odpowiednia nie tylko do programów obliczeniowych. Program do tworzenia tekstów (edytor) powstaje przez numerowanie liter (jak w ASCII) i instrukcji tworzenia tekstu (spacja, zmiana wiersza itd.). Program graficzny - dzięki rozpisaniu obrazu w układzie współrzędnych - pozwala przypisać każdemu punktowi parę cyfr. Kolory i dźwięki już w samej przyrodzie wyrażają się liczbami, trzeba więc tylko zakodować je w programie.

A jak zakodować przepis kulinarny? To proste, gdyż operuje on od początku liczbami: pół kilo mąki, dwa jajka itd. Trzeba jeszcze przypisać umownie jakieś liczby poszczególnym surowcom i dokonywanym na nich operacjom, np. rozbicia jajka. Może jednak powstać trudność z cyfrowym oddaniem instrukcji, która pojawia się czasem na końcu: ,,dodać soli i pieprzu do smaku". Jak zakodować smak? Tym pytaniem zajmiemy się niebawem.

Czy któregoś dnia narodzi się elektroniczny Paganini?

Aby docenić potęgę kodowania cyfrowego, przenieśmy się ze świata liczb do realnego. Realnego? Niezupełnie. Będzie to bowiem mieszanina świata rzeczywistego z wirtualnym. Wirtualnym? Cóż to takiego? To właśnie świat symulujący realność za pomocą kodowania cyfrowego i wymieszany z tym ,,realnie realnym". W tym drugim znajduje się np. człowiek uczący się pływania na jachcie i jego komputer, podczas gdy jacht, woda, wiatr itd. należą do sfery komputerowej symulacji.

Przeglądając oferty sklepów komputerowych, łatwo dojść do wniosku, że nie ma dziedziny życia, której nie można by symulować na komputerze. [...] Pojawił się np. program do nauki pływania na jachcie. Na monitorze widać, jak zachowuje się łódka w zależności od takielunku, kierunku wiatru, ruchów sterem i ustawienia żagli. Początkujący wodniacy, nie narażając się na przypadkową kąpiel, mogą za pomocą klawiatury przeprowadzić szkolny manewr zwrotu przez rufę [...] czy poznać tajemnice sposobu pływania pod wiatr". (Krzysztof Król, ,,Wirtualne życie", Wprost 8.11.98 r.).

A jednak symulacja taka nie w pełni oddaje wielkości, które istnieją realnie. Czego tu brakuje? Zauważmy, że np. prędkość wiatru zakodowana cyfrowo musi się wyrażać skończonym ciągiem cyfr, skoro komputer ma skończoną pamięć i pracuje w skończonym czasie, podczas gdy w przyrodzie może się ta prędkość wyrażać liczbą niewymierną. A może nawet nieobliczalną?

Co da się rzec na obronę symulacji? Jest ona prawdomówna w tym sensie, że dostarcza tyle prawdy, ile na ogół potrzebujemy. Odcina wprawdzie nieskończenie wiele miejsc po przecinku, ale należą one do tak małego rzędu wielkości, że jest on praktycznie zbędny. Dlatego tak jesteśmy radzi np. z cyfrowych nagrań dźwięku. Nie mają one dokładności absolutnej, lecz mają i tak większą niż ta zawarta w przedziale naszych możliwości percepcyjnych. W tym sensie kodowanie cyfrowe jest dobre na wszystko.

Za wcześnie jednak, by świętować pełny sukces SI. Definicja liczb obliczalnych jest u Turinga złączona z dowodem, że istnieją liczby nieobliczalne. Obliczalne - przypomnijmy - to takie, dla których istnieje algorytm ich znajdowania. Nieobliczalne to pozostałe, a więc nie dające się uzyskać na drodze algorytmicznej.

Maszyna cyfrowa, działając pod dyktando algorytmu, nie umie obliczać liczb nieobliczalnych. To pewne. Jest więc równie pewne, że nie może tego umieć sztuczna inteligencja, stanowiąca atrybut maszyny cyfrowej. Tak dochodzimy do pytania: jak ma się do tego inteligencja ludzka? Czy jej możliwości nie rozciągają się ani trochę dalej? Czy to, co nazywamy INTUICJĄ, czyli zdolnością umysłu do natychmiastowego ,,widzenia" rozwiązań, poza językiem i wszelką procedurą, nie wyprowadza nas poza ograniczenia maszyny cyfrowej?

Na to pytanie jedni udzielają odpowiedzi twierdzącej, czerpiąc z własnych doświadczeń umysłowych, inni - nihilistycznej, czyli takiej, która unicestwia rzekomą (w ich mniemaniu) intuicję. Ta druga pokrywa się ze stanowiskiem tzw. mocnej SI (strong AI). Zgodnie z tą doktryną, co jest produktem intuicji, nie zaś procedury mechanicznej, nie więcej zasługuje na wiarę niż, powiedzmy, prorocze sny. Jeśli porównujemy Paganiniego z grajkiem, który też nie robi błędów technicznych (dających się wyrazić cyfrowo), ale nie jest Paganinim, to różnica jest subiektywna; obiektywnie biorąc, Paganini nie góruje nad tym drugim.

Chyba że... To ,,chyba" nihilistów odnosi się do supozycji, że choć ani Paganini, ani jego słuchacze nie potrafią sami zapisać cyfrowo swych procesów umysłowych, to jednak ich mózgi operują symbolami w postaci np. impulsów elektrycznych, a te symbole układają się w łańcuchy cyfr w wyniku algorytmu biologicznego. Podmiot tych procesów nie potrafi rozpoznać algorytmu i stąd przypisuje je intuicji, lecz kiedyś nauka uzyska taki wgląd w zjawiska neuronowe, że dostarczy cyfrowego wykresu rzekomej intuicji Paganiniego. Wtedy można będzie idealnie odtworzyć ją w komputerze, co będzie świadectwem, że nie jest to intuicja. To samo dotyczy smaku kulinarnego: w owej hipotetycznej przyszłości także wskazówkę ,,dodać do smaku" da się zakodować cyfrowo.

Nihiliści mogą wygrać w tym sporze jeszcze w inny sposób. Niech zbudują komputer o następującej własności. Zapisujemy na jego dysku partyturę utworu, a on ją odtwarza z nienaganną poprawnością techniczną w pierwszym dniu eksperymentu. Gdy w kolejnym dniu odtwarzamy melodię, zauważamy, iż pojawiły się w wykonaniu nowe elementy, bliższe grze ludzkiego wirtuoza. Wreszcie przychodzi dzień, w którym komputer osiąga doskonałość Paganiniego. Czy coś takiego kiedyś się zdarzy? Jeśli włączymy do eksperymentu nasze wnuki, to w ich lub ich potomków imieniu spokojnie możemy powiedzieć: ,,Pożyjemy, zobaczymy".

<hr size=1 noshade>Witold Marciszewski, profesor zwyczajny. Kierownik Katedry Logiki, Informatyki i Filozofii Nauki na Uniwersytecie w Białymstoku. Prezes Fundacji Informatyki, Logiki i Matematyki. Członek Leibniz Gesellschaft. Administrator domeny "calculemus.org". Autor lub współautor 15 książek. Strona domowa: http://www.calculemus.org/wit.html


TOP 200