Gra w miasto

Tym, co spaja każdy, nawet najbardziej złożony organizm miejski, jest przestrzeń, w której miasto funkcjonuje. System Informacji Przestrzennej (SIP) wydaje się więc najbardziej naturalnym szkieletem integracyjnym dla obiegu i wymiany informacji w mieście. Mapa jest naturalnym i intuicyjnym sposobem dostępu do danych o funkcjonowaniu miasta.

Tym, co spaja każdy, nawet najbardziej złożony organizm miejski, jest przestrzeń, w której miasto funkcjonuje. System Informacji Przestrzennej (SIP) wydaje się więc najbardziej naturalnym szkieletem integracyjnym dla obiegu i wymiany informacji w mieście. Mapa jest naturalnym i intuicyjnym sposobem dostępu do danych o funkcjonowaniu miasta.

Każde miasto to złożony organizm (społeczny, infrastrukturalny i ekonomiczny, a w efekcie także informacyjny), w swej różnorodności nieporównywalny z większością innych dużych struktur, np. korporacyjnych. Organizm ten nieustannie produkuje gigantyczną masę informacji, z której jedynie drobna część jest przetwarzana, a jeszcze mniejsza efektywnie wykorzystywana. Od tego, na ile ową masę danych uda się ogarnąć i wykorzystać w zarządzaniu miastem oraz funkcjonującymi weń procesami, zależy w znacznej mierze sukces lub porażka (klęska?) w tytułowej Grze w miasto.

Powyższe tezy są niemal równie banalne jak konstatacja, że nasza miejska rzeczywistość A.D 2005 jest bardzo daleka od informacyjnego ideału. Olbrzymia liczba odrębnych, mniej lub bardziej niezależnych organizacji i struktur z własnymi rozwiązaniami i potrzebami składa się na setki źródeł i zbiorów danych, wytwarzanych i przechowywanych w najróżniejszych formach (w znacznej mierze papierowych), formatach, systemach, a w efekcie na gigantyczną redundancję danych... oraz wydawanych pieniędzy. Już sama ilość baz adresowych prowadzonych (zazwyczaj całkowicie niezależnie) przez najróżniejsze miejskie jednostki, urzędy i firmy jest świadectwem z jednej strony marnotrawstwa zasobów, a z drugiej, informacyjnego chaosu będącego funkcją jakże często niespójnych i nieaktualnych zasobów.

O ile jednak diagnoza stanu obecnego nie budzi większych kontrowersji, o tyle pomysłów i prób przezwyciężenia istniejących uwarunkowań nie ma zbyt dużo. Zresztą trudno się temu dziwić - administracja samorządowa będąca w trakcie kosztownych i trudnych procesów informatyzacji samych urzędów miejskich niechętnie wykracza poza wyznaczone przez urzędową perspektywę ramy.

Figury i pionki

Nie ulega wątpliwości - do Gry w miasto potrzebna jest odpowiednia liczba figur oraz pionków. Tu też tak jak w szachach - i jedne, i drugie są równie niezbędne. Jak przyporządkować im odpowiednie pola w informacyjnej warstwie gry?

Rozwiązanie najprostsze (choć wciąż mające swoich zagorzałych zwolenników) to "siłowe" narzucenie jednolitych rozwiązań informatycznych, czy wręcz jednolitego oprogramowania. Metoda ta, skuteczna raczej wobec podmiotów zależnych od administracji samorządowej, stanowi jednak przykład wyraźnego przerostu informatyki nad informacją. Nie pozwala na uwzględnienie specyfiki poszczególnych podmiotów, wykluczając te (w szczególności prywatne), które, z różnych względów, nie są zainteresowane wdrożeniem zadekretowanych odgórnie rozwiązań. Zresztą nawet dominująca na terenie miasta - finansowo i informacyjnie - administracja samorządowa może mieć kłopoty z pełnym i efektywnym wdrożeniem takich "jednolitofrontowych" systemów.

Rozwiązaniem trudniejszym, ale znacznie bardziej obiecującym jest więc system zorientowany nie informatycznie, a informacyjnie, skupiony raczej na wspólnych standardach wymiany danych niż na jednolitych rozwiązaniach informatycznych. System Informacji Przestrzennej, który dawałby szansę pozyskania do współpracy szerokiej grupy realnie uczestniczących we wspominanej grze podmiotów - tak, by informacyjna układanka nie ograniczała się jedynie do opłotków lokalnego urzędu miejskiego.

By tak się stało, użytkownicy systemu muszą być świadomi nie tylko wynikających z uczestnictwa w nim zobowiązań, lecz także własnych korzyści. Muszą być także przekonani o zachowaniu własnej autonomii, np. w wykorzystywaniu preferowanych przez siebie, własnych rozwiązań informatycznych. Na szczęście rozwój technologii internetowych oraz od dłuższego już czasu funkcjonujące standardy (WebServices, XML itp.) sprawiają, że całkiem realne jest wypracowanie sprawnie działających zasad wymiany i harmonizacji danych na poziomie ogólnomiejskim.

Idea, która od dawna nie może się zmaterializować na szczeblu rządowym, jest przecież nie mniej potrzebna na poziomie miast czy powiatów. Jednym z warunków atrakcyjności takiego systemu jest stworzenie czegoś, co mogłoby pełnić rolę osnowy, do której można by podwiązać różnorodne informacje i z której uczestnicy tytułowej gry mogliby korzystać na własny użytek.

Plansza do gry

W naszej grze potrzebna jest więc plansza. Tym, co spaja każdy, nawet najbardziej złożony organizm miejski, jest przestrzeń, która go definiuje. Miasto z samej swojej istoty jest strukturą, w której niemal wszelkie informacje i procesy są w jakiś sposób związane z przestrzenią. System Informacji Przestrzennej wydaje się więc najbardziej naturalnym szkieletem integracyjnym dla niemal dowolnej informacji wytwarzanej i przetwarzanej przez: administrację, firmy komunalne czy podmioty prywatne.

Niezależnie od tego, czy są to dane: o infrastrukturze (np. drogach, komunikacji, wodociągach, energetyce), o finansach (wydatki inwestycyjne, podatek od nieruchomości czy opłaty za prąd lub ogrzewanie), czy też o edukacji lub demografii (szkoły, uczniowie, mieszkańcy) - wszystkie one mają swój kontekst przestrzenny i wszystkie mogą być poprzez relacje przestrzenne z sobą powiązane. Co więcej, mapa jest też naturalnym i intuicyjnym sposobem dostępu do danych o dowolnym charakterze.

Dla przykładu, każda szkoła to przecież nie tylko element systemu edukacji, ale także:

  • jednoznacznie zdefiniowana przestrzennie nieruchomość (budynek, działka);
  • odbiorca mediów (prądu, gazu, ciepła, usług oczyszczania);
  • węzeł komunikacyjny;
  • obiekt podlegający szczególnej ochronie akustycznej, a więc istotny element mapy akustycznej (której wykonanie jest ustawowym obowiązkiem gminy);
  • obiekt sportowy (boisko, sala gimnastyczna);
  • istotny element zarządzania kryzysowego (jako obiekt podlegający szczególnej ochronie oraz potencjalny punkt ewakuacyjny);
  • element planowania przestrzennego;
  • finanse (publiczne lub prywatne);
  • element systemu pomocy społecznej itd.
Liczba klas i uczniów w danej szkole ma znaczenie nie tylko dla jej właściciela (publicznego czy prywatnego), ale także dla: planowania systemu komunikacyjnego, zarządzania kryzysowego, mediów komunalnych czy w końcu informacji publicznej. Wszystkie te informacje poprzez dowiązanie do budynku czy adresu szkoły nabierają nowego kontekstu, widocznego nierzadko wyłącznie w odpowiednich relacjach przestrzennych.

Uczestnicy gry

Proces przekazywania informacji nie powinien i nie może być jednak jednostronny. Coraz większa liczba działających w miastach podmiotów dla prowadzenia lub usprawnienia swojej działalności potrzebuje dokładnych i aktualizowanych na bieżąco informacji o ulicach, budynkach, adresach, działkach. Jednocześnie niemal wszystkie te podmioty mają też do zaoferowania informacje istotne dla całości miejskiego SIP.

Zainstalowane w autobusach czy taksówkach systemy GPS (poza funkcjami wypełnianymi w ramach firmy) dają szansę np. na bieżącą i automatyczną lokalizację korków oraz ocenę ich wielkości. Firmy działające na rynku mediów komunalnych, np. wodociągi czy zakłady energetyczne, zainteresowane SIP w oczywisty sposób, mają z kolei z reguły najlepiej zweryfikowane bazy punków adresowych (wysyłają tam przecież swoich inkasentów).

Dzięki technologicznej oraz cenowej "proletariatyzacji" technologii map cyfrowych (np. ich edycji z poziomu przeglądarek www) oraz systemów lokalizacji (np. GPS), a także gwałtownemu rozwojowi systemów bezprzewodowej transmisji danych (GPRS, Wi-Fi, Tetra), wiele firm oraz instytucji wdraża elementy systemów przestrzennych lub tego typu wdrożenia poważnie rozważa. Technologie w rodzaju GPS już wkrótce staną się zapewne niemal równie powszechne jak obecnie komputer czy telefon komórkowy. Jeszcze kilka lat temu pomysł mierzenia dokładnego położenia przystanków komunikacji miejskiej za pomocą GPS wydałby się równie absurdalny jak strzelanie z armaty do wróbla - teraz wydaje się oczywisty.

O tym, jak bardzo potrzebny jest dostęp do cyfrowych danych przestrzennych, niech świadczy popularność internetowych map i planów miast. Nierzadko mapy takie, mimo oczywistych ograniczeń, są wykorzystywane nie tylko w celach informacyjnych, ale także w bieżącej działalności, na przykład przez firmy zajmujące się obrotem nieruchomości, instalatorów anten satelitarnych, jak również przez policję czy straż pożarną. Z jednej strony jest to świadectwo mizerii informatycznej panującej w tych instytucjach, z drugiej, otwarte pole do wzajemnej współpracy.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200