Fabryka puchnących portfeli

Niedoskonała biometria

Jakie będą cyfrowe dokumenty tożsamości? Polska Izba Informatyki i Telekomunikacji na swojej konferencji organizowanej pod patronatem Biura Bezpieczeństwa Narodowego podjęła na razie ten temat od strony technologicznej. W ocenie specjalistów polski dowód jest nowoczesny i wiarygodny, a paszport zgodny z normami ICAO i standardami Unii Europejskiej. "Wielowarstwowa karta poliwęglanowa pozwala na laserowe grawerowanie informacji" - wyjaśnia Urszula Bańbura z Drukarni Skarbowej. Przyszłość należy jednak do kart optycznych, których pamięć pomieści do 3,8 MB informacji. "To wystarczająca pojemność dla danych biometrycznych - odcisków dziesięciu palców i skanu tęczówki oka - dyfrakcyjnego elementu zabezpieczającego i dla dodatkowych aplikacji" - wyjaśnia.

Skoro tak, to dlaczego Polacy muszą używać kilkunastu dodatkowych dokumentów? Kierowcy muszą mieć prawo jazdy, a jeśli są zawodowymi szoferami, posiadać także kartę kierowcy. Ponadto każdy samochód ciężarowy musi mieć własną kartę, co ma umożliwić kontrolę rzeczywistego czasu pracy kierowcy. Nie dość tego. Prawo jazdy, które mamy dostosować do wymogów Unii Europejskiej, ma zapisywać stan zdrowia kierowcy. Po co - skoro taką funkcję ma pełnić mikroprocesorowa karta RUM - nie wiadomo?

Andrzej Pawlak, dyrektor Centrum Personalizacji Dokumentów PWPW, przypomniał, że wciąż nie ma norm prawnych umożliwiających wprowadzenie prawa jazdy z chipem. Pozwoliłoby to przechowywać w nim dane biometryczne oraz dało możliwość wprowadzenia zmian i rejestracji punktów karnych. Co to oznacza? Jak zwykle prawo nie nadąża za technologią. Zresztą ona sama także nie jest jeszcze doskonała. Udo Reinert, ekspert ICAO, przypomina, że chociaż ta organizacja zaleca wprowadzenie odcisków palców i skanu siatkówki, ciągle otwarte pozostaje pytanie, czy mikroprocesory są w stanie przechowywać dane przez 10 lat.

<hr size=1 noshade>Fałszerze dokumentów

Fabryka puchnących portfeli

Udział fałszerstw dokumentów w ogólnej liczbie przestępstw

W postępowaniach prowadzonych w 2003 r. stwierdzono ponad 21 tys. fałszerstw dokumentów. W roku 1998 takich czynów było 28 tys. Dowodzi to, że możemy mówić o realnym spadku zagrożenia tego typu przestępstwami. W 2003 r. ujawniono 56 fałszywych dowodów rejestracyjnych, 51 fałszywych świadectw szkolnych i 15 fałszowanych dyplomów ukończenia studiów wyższych. Tylko w dziewięciu przypadkach stwierdzono fałszowane bilety miesięczne, a sfałszowanych praw jazdy ujawniono ok. 20.

Paszporty były fałszowane głównie poprzez wymianę fotografii posiadacza (80% przypadków) oraz wymianę kartek i przerobienia zapisów urzędowych (12%). Tak duża liczba fałszerstw paszportów w wyniku wymiany fotografii jest skutkiem niskiej jakości zabezpieczeń przy użyciu folii zabezpieczających naklejanych "na zimno" w paszportach serii AA i BM, wydawanych od 1992 r. W tym przypadku ślady działań fałszerskich były jednoznacznie rozpoznawalne. Fałszerze osiągnęli dobry poziom imitowania - obserwowalnej w promieniach UV - nici służącej do przeszywania polskich książeczek paszportowych serii AA i BM. W warunkach kontroli granicznej rozpoznanie imitacji nici introligatorskiej jest bardzo trudne.

Nie stwierdzono dotąd ani jednego przypadku fałszerstwa nowych paszportów serii AB i następnych wydawanych od 2001 r. W tych dokumentach podobizna jego posiadacza jest nanoszona techniką grawerunku laserowego. Należy się spodziewać, że próby fałszowania nowego paszportu będą polegały na imitacji strony personalizacyjnej przy użyciu technik komputerowych i zamiany tej strony w książeczkach paszportowych. Drugim sposobem będzie "czyszczenie" metodami fizycznymi i chemicznymi oryginalnej strony personalizacyjnej i nanoszenie nowych obrazów technikami komputerowymi. Oczywiście, wiele zabezpieczeń tej strony będzie "niedostępnych" dla fałszerzy, np. elementy dyfrakcyjne i obserwowalne w promieniach niewidocznych, innych niż standardowe promieniowanie UV.

Niewątpliwie formułowany w ostatnim czasie przez instytucje USA i Unii Europejskiej postulat zastosowania w paszportach i wizach zakodowanych informacji o cechach biometrycznych przyczyni się do zdecydowanego zmniejszenia skali działań fałszerstw i poprawi efektywność pracy organów odpowiedzialnych za bezpieczeństwo.

Jerzy Zakrzewski, dyrektor Departamentu Kontroli Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji

<hr size=1 noshade>Dla Computerworld komentuje

Fabryka puchnących portfeli

Wiesław Patrzek

Wiesław Patrzek, pełnomocnik prezydenta miasta Gdańska ds. informatyki

Aby poprawić obsługę mieszkańców, uzyskaliśmy zgodę Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji na instalacje systemu wydawania dowodów osobistych w trzech różnych lokalizacjach w Gdańsku. Pierwotnie była to jedna, mimo że wnioskowaliśmy o trzy. Wynikało to z dużego obciążenia ruchem interesantów wymieniających i ubiegających się o nowe dowody osobiste.

MSWiA wskazało jako jedynego wykonawcę Drukarnię Skarbową. Koszty dwóch dodatkowych instalacji musieliśmy pokryć sami. Zgodnie z wymogami MSWiA te dodatkowe punkty zrealizowano jako autonomiczne instalacje systemu, jak dla osobnej gminy. W związku z tym cena była odpowiednio wyższa. Konsorcjum Drukarni i Multipolaris nie przewidziało bowiem rozwiązań sieciowych. Oprogramowanie Multipolaris dla jednego punktu systemu to koszt 15 tys. euro plus VAT. Cena dodatkowego punktu nie obejmowała stanowisk użytkownika. Tutaj wykorzystaliśmy przydzieloną liczbę plus dwa z innej gminy, które rozłożono na trzecią lokalizację. Musieliśmy dodatkowo kupić serwery, moduł transmisji danych, karty dostępowe, podłączenie i aktywację sieci GSM oraz wykupić usługi serwisowe (koszt 40 tys. zł).

Ostatecznie za zgodą Prezesa Urzędu Zamówień Publicznych podpisaliśmy umowę z Drukarnią Skarbową. Jej łączne koszty wyniosły ok. 182 tys. zł. Takie ceny są dla gminy astronomiczne, jak na wykonanie zadania rządowego. Gdzie podziały się szczytne hasła o lepszej i sprawniejszej obsłudze mieszkańców? W ramach budowy dodatkowych punktów musieliśmy ponieść koszty zakupu:

  • dwóch serwerów (HP NetServer E800 z Windows 2000, Microsoft SQL i Norton Antywirus) i kart dostępowych - 89 tys. zł;

  • sublicencji - 73 tys. zł;

  • instalacji sieci - 8,5 tys. zł;

  • opłat serwisowych (co kwartał) - 11 tys. zł.
Ale to nie wszystko. Wciąż mamy problemy z transmisją danych. Obecnie stosowane obejście awaryjne to przesyłanie CD-ROM z danymi. Tak sobie "życzą" odbiorcy, ale zapomnieli wyposażyć chociaż jedno stanowisko w nagrywarkę. Ten koszt znowu przerzucono na gminę. Projektanci nie przewidzieli także możliwości korzystania z zasobów ewidencji ludności. W konsekwencji na biurkach - oprócz wyposażenia MSWiA - stoją terminale z podłączeniami do systemu Ratusz i Elud (ewidencja ludności).


TOP 200