Dyplom z najwyższej półki

TRIUM jest z założenia programem Executive, czyli powinien pozwolić prawie normalnie żyć i pracować, choć jest to trudne. Program składa się z sześciu dwutygodniowych modułów - każdy w innym miejscu świata. Studia dzielą się na te przed kolejnym modułem, w jego trakcie i po. Innymi słowy, nawet jak człowiek jest akurat w Polsce, to siedzi weekendami zamknięty w gabinecie czytając tony książek, albo pisząc prace. To wymaga poświęcenia ze strony rodziny. Wiele prac jest przygotowywanych w zespole. Szkoła grupuje studentów w sposób złośliwy i robi to celowo, aby wyszły wszystkie różnice kulturowe i potencjalne konflikty, aby zmusić nas do poradzenia sobie w każdej sytuacji. Szybko okazuje się, że bez dateandtime.com nie da się żyć, a uzgodnić coś w takiej grupie jest się trudniej niż samemu wykonać całą pracę.

W Londynie przygotowywaliśmy ocenę funkcjonowania Światowej Organizacji Handlu i interwencji Banku Światowego w kryzysie rosyjskim. Moduł nowojorski to była twarda finansowa ekonomia. W wyniku tego mam jakieś zdanie na temat wartości rynkowej Washington Post, bo taką właśnie analizę musiałem przygotować. Kursu dotyczący zawodowej odpowiedzialności, to była otwarta dyskusja 18 przypadków historii konfliktów, w czasie której toczyliśmy zawzięte boje, często doprowadzając do otwartej kłótni i rozejścia się z zupełnie rozbieżnymi zdaniami. Było to niesłychanie inspirujące doświadczenie, bo jeśli w dyskusji bierze udział kilkudziesięciu managerów z całego świata to nawet różnica zdań jest pouczająca. Ale był też kurs rachunkowości, ważny ale nudny jak flaki z olejem...

Konsekwencje studiowania? Jeszcze w trakcie studiów przeprowadziliśmy z kolegami inwestycję, ze znakomitym skutkiem. Gdyby nie szkoła, miałbym mnóstwo pytań i wątpliwości i ogóle nie wiedziałbym, jak się zabrać do organizowania takiego projektu - dzięki szkole ten proces stał się dla mnie oczywisty. Czy inwestycja w studia zwróciła się? W moim przypadku zdecydowanie tak.


TOP 200