Coraz większe emocje wokół wiz
- Antoni Bielewicz,
- 13.06.2002, godz. 10:32
Spadek popytu na informatyków rozbudził kontrowersje wokół programu wiz H-1B umożliwiających pobyt i pracę w Stanach Zjednoczonych. Pracodawcy uparcie bronią wiz, twierdząc, że pozwalają one zaspokoić popyt na specjalistów ze ściśle określonymi kwalifikacjami. Bezrobotni informatycy coraz głośniej mówią jednak o tym, że najważniejszą zaletą programu jest możliwość ściągnięcia tańszej siły roboczej zza granicy.
"Problem w tej dyskusji polega na tym, że dotyka ona problemu emigracji i często przekształca się w spór my kontra oni" – uważa Robert Austin, profesor z Harvard Business School.
Argumenty przeciwników wiz H-1B nie znajdują swego potwierdzenia w danych. Z raportu przygotowanego przez amerykańskie Biuro ds. imigracji i naturalizacji (INS) wynika, że wjeżdżający do Stanów Zjednoczonych specjaliści są młodsi i lepiej wykształceni od amerykańskich informatyków, pracy szukają z myślą o uzyskaniu prawa do stałego pobytu. Niektórzy z nich są tańsi, jednak większość otrzymuje konkurencyjne pensje.
Zobacz również:
- Najnowsze badanie dotyczące AI: praca będzie, ale będzie jej mniej
- Przychody na rynku chipów wzrosną w tym roku do ponad 600 mld
- Generatywna sztuczna inteligencja może zdziesiątkować branżę call center
Obcokrajowcy przeważają za to na amerykańskich uczelniach. W latach 2000-2001 stanowili oni ponad 60% absolwentów kończących studia z tytułem magistra z informatyki. Jeszcze wyższy procent obcokrajowców (66%) znalazł się wśród doktorantów z informatyki.
Z tego samego raportu biura wynika, że pracodawcami najchętniej korzystającymi z programu wiz H-1B były duże koncerny informatyczne. Najwięcej, bo ponad 600 inżynierów zatrudniła Motorola, kolejne miejsca zajmuje Oracle (455), Cisco (398) oraz Intel, Microsoft i Sun Microsystems.