CIO coraz mniej ważny?

Swoje apogeum osiągnął w okresie tzw. bańki internetowej z końcówki poprzedniego wieku, kiedy to wydawało się, że wszystko, co najlepsze, będzie miało rację bytu tylko w formie cyfrowej. Przedstawiciele branży IT śnili sen potędze, w którym to im przypadało najważniejsze miejsce w sferze kreowania głównych strategicznych kierunków rozwoju społecznego i gospodarczego. Dzisiaj te marzenia się sypią pod naporem rzeczywistości, więc próbuje się je sztucznie podtrzymywać poprzez podgrzewanie dyskusji o wyjątkowej roli i znaczeniu IT w firmie.

Nie pierwszy to przypadek w historii, kiedy przedstawiciele technik informacyjnych tracą swe dominujące znaczenie i związane z tym apanaże na rzecz przedstawicieli innych grup społecznych lub zawodowych, czy całkiem nowych decydentów. I to, paradoksalnie, w momencie upowszechnienia się na dużą skalę zastosowań tych technik. Tak było np. z drukarzami za czasów Gutenberga. "Po 1455 r., w niespełna ćwierć wieku, ta zupełnie nowa klasa profesjonalistów zyskała ogromny szacunek i zbierała niezliczone zaszczyty. Artyści czarnego fachu byli znani i poważani w całej Europie. Można by rzec, że zyskali sobie markę porównywalną z markami współczesnych firm softwarowych. Byli hołubieni na dworach królewskich, zapraszani na prywatne audiencje papieskie, hojnie sponsorowani przez bogatych kupców, obdarzani tytułami szlacheckimi i nadaniami" - pisze Peter F. Drucker (cytat za: P. F. Drucker, "Zarządzanie XXI wieku - wyzwania", New Media 2010). Pod koniec XVI wieku drukarze utracili swą uprzywilejowaną pozycję. Drukarstwo stało się jednym z wielu zawodów rzemieślniczych potrzebnych do realizacji zadań innych decydentów. Z piedestału społecznego zostali wyparci przez nową, rosnącą w siłę grupę społeczną, którą umownie można by nazwać wydawcami. "Ich sukces był wynikiem przeniesienia akcentu z ‘T’ jak technologia na ‘I’ jak informacja" - twierdzi Peter F. Drucker.

Podobnie działo się w dziedzinie sztuki. Pierwszymi wykonawcami utworów komputerowych, zarówno muzycznych, jak i graficznych, byli w latach 60. ludzie nauki i techniki - informatycy, programiści, matematycy, badacze różnych specjalności. Mając dostęp do komputerów w firmowych laboratoriach i na uczelniach, poszukiwali - często w ramach hobby, poza przypisanymi im obowiązkami - nowych możliwości wykorzystania maszyn cyfrowych. W ten sposób zainteresowali się także ich "umiejętnościami" artystycznymi. Gdy efekty pierwszych prób okazywały się interesujące, na scenę wkraczali artyści, którzy dopiero odnosili prawdziwe sukcesy w tworzeniu dzieł sztuki.

Wszyscy razem

Dzisiaj mamy do czynienia z podobną sytuacją, jeśli chodzi o wykorzystanie technik informacyjnych w biznesie. Przedstawicielom działów IT wciąż jeszcze wydaje się, że pełnić będą rolę podobną do tej, jaką kiedyś zajmowali drukarze. Z drugiej strony, widać już coraz więcej oznak nadchodzących zmian i sygnałów, że ten stan rzeczy nie jest do utrzymania na dłuższą metę. Czy dzisiaj ktoś odważyłby się powiedzieć, że to drukarnia, a nie redakcja ma decydujący wpływ na ostateczny kształt gazety? Czy dzisiaj komuś przyszłoby do głowy przypisywać drukarzom, a nie redaktorom i dziennikarzom, kompetencje w zakresie tworzenia treści do publikacji? Dlaczego więc to działy IT i ich menedżerowie mieliby dostać decydujące zdanie w sprawach strategii biznesowych swoich firm? Dlaczego to specjalistom od technik informacyjnych miałoby przysługiwać prawo decydowania o kluczowych kierunkach rozwoju przedsiębiorstw?

Czy to oznacza, że informatycy stają się nieważni albo mniej ważni dla prowadzenia biznesu w firmach? Czy można powiedzieć, że bez dobrego drukarza da się wyprodukować dobrą gazetę? Wszyscy dobrze wiemy, że w tworzeniu finalnego produktu drukarz ma tak samo swój, ważny jak wszystkich innych, wkład i udział. Jeśli drukarnia nie sprostałaby zadaniom, które postawił przed nią wydawca, publikacja mogłaby stracić szansę na rynkowy sukces. Z drugiej strony, rolą wydawcy jest też zadbać o takie przygotowanie materiału, by jak najlepiej zostały wykorzystane możliwości drukarni. W takiej perspektywie należy też patrzeć na rolę IT w firmie. Tak jak drukarz odnalazł przynależne mu miejsce w procesie publikacji treści, tak też odpowiednie dla działalności biznesowej miejsce musi ostatecznie zająć informatyk. Miejsce ani mniej, ani bardziej ważne od innych. Po prostu, odpowiednio użyteczne w całym łańcuchu działań służących firmie i jej obecności na rynku.


TOP 200