Jakie urządzenia nawigacyjne mają samoloty pasażerskie?

Eksperci od spraw bezpieczeństwa lotnictwa cywilnego zachodzą w głowę, co też mogło się stać z samolotem należącym do malezyjskich linii lotniczych, który zaginął w tajemniczych okolicznościach. Zwracają uwagę, że na pokładach wielu samolotów znajduje się często przestarzały sprzęt do śledzenia lotu i spekulują, jakimi urządzeniami dysponował zaginiony samolot.

Poszukiwania samolotu ciągle trwają (przynajmniej w chwili pisania tego artykułu) i wszyscy zastanawiają się jak to jest możliwe, że samolot nagle zniknął z ekranu radarów i do tej pory, czyli cztery dni po wydarzeniu, można tylko snuć spekulacje, co się stało. Czy było to porwanie, katastrofa w wyniki której samolot spadł do morza, czy może awaria techniczna, która zakończyła się tym, że statek powietrzny wylądował gdzieś awaryjnie i nie można go do tej pory zlokalizować. Póki co wszystko to brzmi bardzo tajemniczo.

Pierwsze pytanie, które się w takim momencie ciśnie na usta brzmi: jak to jest możliwe, że w dobie nawigacji satelitarnej, a więc w czasach, gdy nawet zwykły samochód dysponuje urządzeniem, które pozwala kierownicy precyzyjnie określić swoje położenie, trasę przelotu potężnych samolotów pasażerskich śledzą tylko naziemne systemy radarowe. I gdy w pewnym momencie zdarzy się tak, że samolot ginie z ekranu radaru, kontroler stacji naziemnej jest bezsilny. Po prostu może tylko z nim próbować nawiązać łączność radiową i jeśli to mu się nie uda, nie wie co w takim momencie dzieje się z samolotem. Eksperci zwracają uwagę na fakt, że nawet jeśli na pokładzie samolotu znajduje się system lokalizacji wykorzystujący technologię GPS, można snuć przypuszczenia, że uległ on uszkodzeniu albo został po prostu wyłączony.

Określenie pozycji samolotu, który zginął nagle z ekranów systemów radarowych stawia personel naziemny w niezwykle kłopotliwej sytuacji. Przypomnijmy – samolot należący do Malaysia Airlines (lot numer MH370) miał na pokładzie 239 pasażerów (plus załoga) i odbywał regularny lot na trasie z Kuala Lumpur do Pekinu. W pewnym momencie kontrola naziemna stwierdza, że samolot ginie z ekranu radarów. Wie tylko tyle, że znajduje się wtedy nad morzem oddzielającym Malezję od Wietnamu. Od momentu tego mijają cztery dni i nikt nie jest w stanie powiedzieć, co stało się z potężnym samolotem Boeing 777-200ER.

Dopiero następnego dnia pojawia się wiadomość, że samolot zanim zniknął z ekranów radarów, zmienił niespodziewanie kurs i zaczął lecieć w przeciwnym kierunku. Co ciekawe, wiadomość podały nie służby cywilne, ale wojsko (konkretnie malezyjskie siły powietrzne). Bardzo podobne zdarzenie miało miejsce w 2009 roku, gdy AirBus należący do Air France uległ katastrofie nad Atlantykiem lecąc z Rio de Janeiro do Paryża. Ekipy ratownicze potrzebowały wtedy kilkunastu dni na zlokalizowanie miejsca katastrofy, a niektóre części kadłuba znaleziono dopiero pod dwóch latach.

Dokładne zlokalizowanie miejsca katastrofy samolotu jest łatwiejsze, gdy na jego pokładzie znajduje się sprzęt emitujący sygnały radiowe, które naprowadzają ekipy poszukiwawcze na miejsce wypadku. Nie wszystkie jednak samoloty dysponują takim sprzętem i często zdarza się tak, że załodze samolotu i kontroli naziemnej pozostaje tylko jeden kanał komunikacji: radio. Jeśli jednak załoga samolotu nie odpowiada na próby nawiązania połączenia, powstaje problem.

Eksperci podkreślają, że zniknięcie samolotu z ekranu systemu radarowego, na pewien czas, nie jest niczym nadzwyczajnym, szczególnie wtedy gdy znajduje się on gdzieś na środku oceanu. Samolot może jednak wtedy emitować sygnał radiowy pozwalający zlokalizować jego położenie, pod warunkiem oczywiście, że ma odpowiedni system na pokładzie. Z tym jest jednak różnie, gdyż procedury regulujące tę kwestię różnią się, zależnie od tego jaka to jest linia lotnicza, jaki samolot i jaki kraj.

Dlatego instytucje odpowiedzialne za bezpieczeństwo samolotów nawołują do opracowania systemu integrującego dwie technologie: radarową i GPS. Zanim jednak system taki powstanie, minie jeszcze trochę czasu. Ocenia się, że co najmniej 10 lat. Dlatego już dzisiaj należy dążyć do tego, aby na wyposażeniu jak największej liczby samolotów znajdowały się pracujące automatycznie systemy radiowe, dzięki którym personel naziemny będzie w stanie zawsze określić ich położenie.

Większość wdrażanych obecnie systemów, pozwalających śledzić ruch samolotów w czasie rzeczywistym, bazuje na technologii ADS-B (Automatic Dependent Surveillance-Broadcast). Nie używają one radaru, ale wykorzystują do określenia pozycji statków powietrznych sygnały GPS oraz zainstalowane na ich pokładach urządzenia nawigacyjne. Pozycja samolotu jest określana na podstawie sygnału GPS oraz danych nawigacyjnych (kierunek, wysokość, szybkość, itd.) generowanych przez samolot.

Ważne jest to, że każdy samolot informuje o swoim położeniu oraz parametrach lotu wszystkie inne znajdujące się wokół niego inne obiekty (stąd w nazwie technologii słowo „broadcast”, czyli rozgłaszanie). Niektórzy przewoźnicy instalują już na pokładach swoich samolotów takie systemy, a w USA uchwalono nawet prawo, które zobowiązuje każdą linię lotniczą tego kraju do wdrożenia takiego systemu najpóźniej do 2020 r.

Wracając do tragicznego lotu malezyjskiego samolotu warto przypomnieć, że na jego pokładzie powinny się znajdować dwa urządzenia: Flight Data Recorder (rejestrator lotu) i Cockpit Voice Recorder (rejestrator głosu). Każdemu z nich towarzyszy układ, który w przypadku katastrofy (w tym roztrzaskania się o powierzchnię wody) zaczyna generować automatycznie sygnały radiowe, które pozwalają zlokalizować samolot. Jest on tak zaprojektowany, aby mógł pracować pod wodą co niemniej przez 30 dni. Należy jednak pamiętać, że generowane przez ten system sygnały radiowe są słabe i ich zasięg nie jest duży.

Nie wiadomo też czy zaginiony samolot dysponował urządzeniem ELT (Emergency Location Transmitter (ELT), pozwalającym również zlokalizować ewentualne miejsce jego katastrofy. Jeśli tak, to wygenerowany przez urządzenie ELT sygnał powinien zostać odebrany przez SARSAT (Search and Rescue Satellite Aided Tracking) – ogólnoświatowy system do lokalizowania nie tylko samolotów, ale również innych różnego rodzaju zaginionych obiektów. Problem w tym, że podczas gdy w USA i Europie systemy takie są instalowane na pokładach samolotów, to w pozostałych częściach świata bywa z tym różnie.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200