Pojęcia nie macie

Lokalny Informatyk, wędrując po świecie i po licznych zaprzyjaźnionych firmach, ma sposobność dokonywania wielu ciekawych obserwacji. Ostatnio naszło go na skojarzenia związane z pewnymi dziwnymi pojęciami.

Lokalny Informatyk, wędrując po świecie i po licznych zaprzyjaźnionych firmach, ma sposobność dokonywania wielu ciekawych obserwacji. Ostatnio naszło go na skojarzenia związane z pewnymi dziwnymi pojęciami.

Będąc przypadkiem w jednej firmie, zobaczył taką oto winietę na drzwiach jednego z działów: "Dział analiz i projektowania systemów". Żeby to ludzie jakoś prosto nazwali, to nie - myślał Lokalny - nazwa zupełnie pokrętna i tak zawikłana, jak tytuły rozpraw doktorskich czy innych dysertacji naukowych. Bo z czymże może kojarzyć się szaremu zjadaczowi chleba taka nazwa? - zadręczał swój umysł Lokalny, przeprowadzając dalszą analizę tej dziwnej treści, co miało doprowadzić do indukowania pewnych wniosków ogólnej natury. Analiza może być krwi i moczu, pierwiastkowa, składu czegoś, finansowa, ekonomiczna, stanu posiadania, stanu umysłu, predyspozycji, zdarzeń czy matematyczna. Z kolei systemy kojarzą się z grami liczbowymi, jakimś matriksem, czyli usidlaniem ludzi za pomocą tajemniczej techniki, system może być monetarny, liczbowy, polityczny, społeczny czy wreszcie może być też system wartości.

Jednym słowem dziwna i tajemnicza komórka, przynajmniej dla ludzi nie związanych z branżą informatyczną. Według wielu przypadkowych, niewtajemniczonych ludzi, za drzwiami tej pracowni zajmują się nie wiadomo czym, ale na pewno nie pisaniem programów. Czyż nie byłoby mniej porozumień, gdyby plakietka głosiła wprost: "Pisarnia programów" lub może trochę poważniej: "Wytwórnia programów". Przygodni ludzie mieliby mniej powodów do szemrania po kątach. Nikt by nie konfabulował, że może za drzwiami pracowni dzieją się rzeczy dziwne, tajemnicze i nie wiadomo, czy komuś nie wyrządza się krzywdy poprzez jakieś eksperymenty na układzie nerwowym.

Z drugiej strony jednak, gdyby umieszczono nazwę "Wytwórnia programów", ktoś mógłby nie wiedzieć, czy chodzi o program telewizyjny, do pralki automatycznej czy może program obchodów. Bardziej jednoznacznie brzmiałaby nazwa "Wytwórnia oprogramowania". Trudno dziś o zrozumienie - konstatował Lokalny. Najlepiej byłoby gdzieś obok otworzyć "Biuro tłumaczeń". Niech tam tłumaczą ludziom, co to znaczy analiza, system, program. Bo informatycy już nie mają do tych spraw nerwów. Jeśli nie byli w stanie zakorzenić tego w społecznym odbiorze w ciągu kilkudziesięciu minionych lat, to czas najwyższy, aby sprawą zajęli się wreszcie profesjonalni tłumacze.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200