EnFace: Luiza Warno...
- Dorota Konowrocka,
- 11.09.2007
... pracowała już w TVN, TP, Pepsico, nadzorując pracę działów IT. Wie doskonale, że w korporacjach może bezpiecznie zaszyć się aż do emerytury. I wie, że nie chce tego zrobić. Dziś chce być troubleshooterem, specjalistą od rozwiązywania problemów, zwłaszcza tych dotyczących wdrożeń systemów IT, pracującym dla Teradaty.
... pracowała już w TVN, TP, Pepsico, nadzorując pracę działów IT. Wie doskonale, że w korporacjach może bezpiecznie zaszyć się aż do emerytury. I wie, że nie chce tego zrobić. Dziś chce być troubleshooterem, specjalistą od rozwiązywania problemów, zwłaszcza tych dotyczących wdrożeń systemów IT, pracującym dla Teradaty.
O wolnych strzelcach i Mr. China Wydaje mi się, że tacy ludzie są korporacjom szalenie potrzebni, w momencie gdy trzeba dokonać fundamentalnego przewrotu w organizacji, a z tym często wiąże się wdrożenie systemów IT. Oni przyjdą, rozpoznają temat, podejmą decyzje, zależnie od potrzeb przyjmą funkcję przywódcy lub mediatora, wezmą na siebie wszystkie wrogie reakcje i zawiedzione nadzieje, ustawią pracę, wyegzekwują ją i odejdą po dwóch latach, zabierając ze sobą cały brud i zostawiając czystą atmosferę i wykonaną robotę. Czytałam świetną książkę o dwóch facetach, którzy postanowili zainwestować w Chinach w latach 80. Wszystko stracili, ale nie w tym rzecz. Jednym z ich problemów było poruszanie się w innej kulturze. W pewnej firmie nie umieli przez wiele miesięcy pogodzić zwaśnionych frakcji. W końcu w desperacji zaprosili na firmowy obiad kobietę, która była przez wiele lat ambasadorem w Chinach. Jej w ciągu kilku godzin udało się to, co im nie udawało się przez wiele miesięcy. Nie napisano, ile jej zapłacili... Lubię myśleć o sobie jako o kimś w tym rodzaju, żyjącym na walizkach przedstawicielu wielokulturowego świata, któremu udało się już dogadać i z Rosjanami, i z Hiszpanami, a w perspektywie ma Skandynawów i Serbów. Czasem wystarczy dobry mediator, aby zablokowany projekt ruszył z nowym impetem.
O korporacyjnym slangu Na dobrą sprawę wystarczy operować kilkudziesięcioma słowami i zwrotami, jak "zwrot z inwestycji", "powiązanie potrzeb biznesowych z potrzebami organizacji", "usprawnienie procesów biznesowych", "standardy korporacyjne", aby móc miękko, przez wiele miesięcy, a może nawet lat prześlizgiwać się po tematach i udawać, że coś się naprawdę dzieje. Problem w tym, że jeśli coś ma się naprawdę wydarzyć, to trzeba zacząć mówić prostym językiem, który będzie zrozumiały dla wszystkich i który pozwoli szybko dojść do prawdy.