W otwarte karty

Ministerstwo Finansów i Związek Banków Polskich forsują w Sejmie przepisy, mające wprowadzić bankowy monopol na rynku kart płatniczych i pieniądza elektronicznego.

Ministerstwo Finansów i Związek Banków Polskich forsują w Sejmie przepisy, mające wprowadzić bankowy monopol na rynku kart płatniczych i pieniądza elektronicznego.

Po pięciu posiedzeniach sejmowej podkomisji do rozpatrzenia rządowego projektu ustawy o elektronicznych instrumentach płatniczych wciąż nie została rozstrzygnięta fundamentalna kwestia, kto może być wydawcą elektronicznych instrumentów płatniczych. Projekt zakłada, że wydawcami mogą być wyłącznie "banki lub podmiot nie będący bankiem, który zawarł z bankiem umowę na wykonywanie zobowiązań powstałych na podstawie umów o elektroniczny instrument płatniczy". Pieniądz elektroniczny mogą wydawać wyłącznie banki. W uzasadnieniu przedstawiciele rządu stwierdzają, że ograniczenie podmiotów uprawnionych do emisji pieniądza elektronicznego do banków będzie korzystne dla rozwoju rynku finansowego w Polsce, zapewniając bezpieczeństwo systemu płatniczego. Według rządu w innym przypadku nie ma możliwości sprawowania kompetentnego nadzoru nad instytucjami niebankowymi.

Ten uczynił, komu przyniosło korzyść

Kto tak naprawdę jest twórcą projektu tej ustawy? Andrzej Topiński, prezes zarządu Związku Banków Polskich (ZBP), przyznaje się wprost do współautorstwa. Zresztą, im dłużej obserwuje się posiedzenia sejmowej podkomisji, której przewodniczy Waldemar Pawlak (drugim posłem, stale obecnym, jest prof. Jerzy Osiatyński), tym bardziej można ulec wrażeniu, że Ministerstwo Finansów (MF) nie ma własnego stanowiska w tej sprawie, ale jawnie faworyzuje banki.

Czym to grozi? Zamiast liberalizować prawo i poszerzać wolność gospodarczą, rząd - załóżmy, że tylko z pośpiechu w obawie przed końcem kadencji parlamentu - przystaje na to, aby banki zmonopolizowały rynek kart płatniczych i pieniądza elektronicznego. Nie rozumie, że każdy dodatkowy pośrednik odstrasza przedsiębiorców od gospodarki elektronicznej i podraża koszty prowadzenia biznesu. Nie potrafi również sensownie odpowiedzieć posłom, którzy - obawiając się wstrzymania rozwoju rynku elektronicznych instrumentów płatniczych - wskazują na fakt, że bez tych regulacji rynek też dobrze się rozwija.

"Karta Diners Club była pierwszą kartą, honorowaną w Polsce już od 1968 r. Nie wyobrażamy sobie, że możemy zniknąć z polskiego rynku z powodu zmian w prawie. Ponieśliśmy duże koszty na rozwój działalności w Polsce" - mówi Marek Smolarz, prezes Diners Club Polska. Klientem Diners Club jest m.in. IBM Polska. Gdyby wydawca ten został zmuszony do zawieszenia działalności w Polsce, pracownicy IBM i tak otrzymywaliby karty, ale wydawane już w Wiedniu, gdzie mieści się siedziba właściciela warszawskiej spółki - Diners Club Austria. Byłyby także wciąż przyjmowane w bankomatach i punktach sprzedaży. Na tej operacji najwięcej straciłby więc budżet państwa, bo Diners nie płaciłby podatków w Polsce.

Podobna sytuacja może dotyczyć American Express. "Ten przepis ma na celu ograniczenie konkurencji na polskim rynku" - twierdzi Zbigniew Filipowicz, dyrektor generalny American Express. "W prawie Unii Europejskiej nie ma wymagań, aby niebankowi wydawcy kart byli zobowiązani do podpisania jakiejkolwiek umowy z bankami" - dodaje. Kto takim organizacjom ma wystawić tzw. świadectwo moralności? Małe, rodzime banki o kapitale zakładowym kilkadziesiąt razy mniejszym od światowych potentatów? Nic więc dziwnego, że strona rządowo- -bankowa najchętniej wpisałaby American Express i Diners do ustawy. Zaledwie 50 tys. kart tych obu wydawców przy 6 mln kart systemu Visa, połączonego trwale z bankami, nie robi wrażenia, jednak są to na tyle prestiżowe produkty, że ZBP musi się z nimi liczyć. Jednak dobre obyczaje legislacyjne nie pozwalają wymieniać w ustawach podmiotów gospodarczych.

Poszkodowanymi stałyby się również Spółdzielcze Kasy Oszczędnościowo- -Kredytowe, które choć obecnie nie wydają samodzielnie kart (swoim klientom oferują międzynarodowe karty płatnicze za pośrednictwem jednego z banków), to taką działalność przewiduje ich statut. Postawę lobby bankowego, promującego projekt rządowy, traktują zatem jako atak na swoją instytucję.

Być może posłowie opowiedzą się za wyłączeniem spod kontroli bankowej kart typu charge? Posiadacz reguluje należności wobec wydawcy w ustalonym terminie rozliczeniowym - wydawca de facto udziela mu kredytu kupieckiego. Być może przyjmą - za Dyrektywą UE - wymogi dotyczące instytucji pieniądza elektronicznego i obarczą nimi agenta rozliczeniowego?

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200