Odpisy
- 05.11.2001
Był czas, gdy musiałem pozyskać sporą ilość różnego rodzaju odpisów niezbędnych do podjęcia pewnych kroków w obliczu obowiązującego prawa. Zważywszy fakt, że dokumenty te znajdowały się w różnych miejscach kraju, miałem okazję poznać osobiście tryb i sposób załatwiania spraw przez różne urzędy.
Był czas, gdy musiałem pozyskać sporą ilość różnego rodzaju odpisów niezbędnych do podjęcia pewnych kroków w obliczu obowiązującego prawa. Zważywszy fakt, że dokumenty te znajdowały się w różnych miejscach kraju, miałem okazję poznać osobiście tryb i sposób załatwiania spraw przez różne urzędy.
Okazało się, że korespondencyjne dostarczenie odpisu aktu urodzenia z odległego miasta trwa prawie tak samo długo, jak pozyskanie identycznego dokumentu w moim miejscu zamieszkania - przy osobistym stawiennictwie - jakieś siedem dni.
Przy tej okazji zachwyciłem się stylem pracy USC w Siemianowicach Śląskich. Miasto położone jest nieopodal mojej miejscowości, więc udałem się na wycieczkę, aby sprawę załatwić osobiście. Byłem psychicznie przygotowany na konieczność powtórnych odwiedzin, aby odpis - gdy zostanie przygotowany - po kilku dniach odebrać. Sam USC położony jest w sąsiedztwie ładnego parku, a budynek robi wrażenie kameralnej schludności. Bezpośrednio przy wejściu, w niewielkim hollu na parterze stoi kilka krzeseł oraz osoba urzędowa - ktoś pełniący rolę ni to portiera, ni gospodarza. Po zapoznaniu się z celem mojego przybycia, pani portierka poprosiła mnie o zajęcie miejsca na krześle i oczekiwanie. Znając styl pracy wielu urzędów, spodziewałem się rzeczy najgorszych, no może nie najgorszych, ale standardowych w tych okolicznościach, czyli stawiania kolejnych barier przed osiągnięciem celu. Trochę podejrzany wydał mi się uprzejmy ton pani portierki - nie wiedziałem jeszcze czym to pachnie. Przygotowany na przeciągające się oczekiwanie, usiadłem bez większego entuzjazmu i nadziei. Po chwili jacyś państwo opuścili pomieszczenie, w którym załatwiali swoje sprawy. Niespodziewanie dla mnie zostałem grzecznie poproszony o udanie się do wskazanego pomieszczenia. Wszedłem. Wyłuszczyłem o co mi chodzi.
Urzędniczka odnalazła w komputerowej bazie danych stosowny zapis, włożyła do drukarki szablon i... już. Dostałem do ręki odpis. Zostałem poproszony o sprawdzenie jakości danych. Po zaakceptowaniu uiściłem kwotę przewidzianą regulaminem - na tym samym stanowisku - żadnego chodzenia do kasy, stania w dodatkowych kolejkach. Grzecznie pożegnałem się, wsiadłem do samochodu i tyle mnie widzieli i ja ich też.
Szkoda, że nie mam sposobności załatwiania tam wielu innych spraw - chyba polubiłbym urzędy. Okazuje się, że może być miło i sprawnie. Obsługa jest uprzejma, komputery nie zawieszają się, dane są poprawne, nikt nie marnuje czasu swojego i cudzego. Jak to możliwe? - zastanawiam się do tej pory. Mam nadzieję, że jest trochę urzędów w kraju, pracujących w podobnym stylu. Mam też nadzieję, że niebawem wszystkie przejdą metamorfozę - dobre wzory już są i nie trzeba ich wymyślać.
<hr>