Kwarantanna
- Sławomir Kosieliński,
- 17.07.2006
Z Zygmuntem Berdychowskim, przewodniczącym Rady Programowej Forum Ekonomicznego w Krynicy Zdroju, rozmawia Sławomir Kosieliński.
Z Zygmuntem Berdychowskim, przewodniczącym Rady Programowej Forum Ekonomicznego w Krynicy Zdroju, rozmawia Sławomir Kosieliński.
Często zachodni biznesmeni, ale także analitycy, popełniają błąd wrzucając wszystkie kraje postkomunistyczne do jednego worka. Jak im wytłumaczyć, że mamy do czynienia z różnymi krajami?
Na początku lat 90. obserwatorzy ze starej Europy i USA byli przekonani, że zmiany w byłym bloku sowieckim sprowadzają się do ich zadekretowania w formie nowych aktów prawnych. Słowem, miało wystarczyć, że gospodarkę centralnie sterowaną i rządy autorytarne zastępują od dziś gospodarka wolnorynkowa i demokracja parlamentarna. Szybko się jednak okazało, że kraje postsowieckie podzieliły się na dwie grupy: tutaj, gdzie rzeczywiście zmiany w prawie, nawet niedoskonałe, spowodowały przemiany społeczno-gospodarcze i tam, gdzie zmiana oficjalnego porządku stworzyła znowuż dwa światy - ten, który istniał na papierze i ten, który istniał naprawdę. Właściwie aż po 1998 r. rozziew między zadekretowanymi zmianami a rzeczywistością był coraz większy. Doskonałymi przykładami są Rosja, Ukraina, Białoruś, ale również kraje Azji Środkowej i Zakaukazia.
A może musi umrzeć pokolenie skażone sowieckim myśleniem, aby transformacja mogła się rzeczywiście dokonać?
Zygmunt Berdychowski
Ile lat można zarządzać w taki sposób? Kiedy przyjdzie gruntowna zmiana w podejściu do rządzenia?
W przypadku Ukrainy widać, że idzie ku lepszemu. Ale nie wskutek "pomarańczowej rewolucji", lecz dzięki inwestycjom kapitału zachodniego, pobudzeniu tamtejszej gospodarki i osobistym doświadczeniom Ukraińców zdobytym na zachodzie, czyli w... Polsce.
Może szansą dla nas, jak również dla naszych sąsiadów, jest ucieczka do przodu, wykorzystanie Internetu jako dźwigni rozwoju i zmian społecznych?
Zbigniew Brzeziński powiedział niedawno, że nie pyta się, czy nastąpią zmiany w Rosji, a jedynie kiedy. Młode pokolenie traktuje Internet jako swoje terytorium. Dzięki niemu zmienia świadomość i percepcję świata. Musi jednak zacząć wywierać większy wpływ na rządzących. Jeśli ktoś ma dzisiaj 20 lat, to trzeba czekać 10, 15, aby zaczęto liczyć się z jego zdaniem.