EnFace: Robert Kośla
- Dorota Konowrocka,
- 11.12.2007
...od roku odpowiedzialny za wspieranie Pełnomocnika Rządu ds. Systemu Informacyjnego Schengen i Systemu Informacji Wizowej, wcześniej zastępca dyrektora Biura Bezpieczeństwa, Łączności i Informatyki UOP, a potem Departamentu Bezpieczeństwa Teleinformatycznego ABW. Współautor projektu ustawy o e-podpisie.
...od roku odpowiedzialny za wspieranie Pełnomocnika Rządu ds. Systemu Informacyjnego Schengen i Systemu Informacji Wizowej, wcześniej zastępca dyrektora Biura Bezpieczeństwa, Łączności i Informatyki UOP, a potem Departamentu Bezpieczeństwa Teleinformatycznego ABW. Współautor projektu ustawy o e-podpisie.
O botnetach
Robert Kośla
O podpisie elektronicznym
Oczekiwania związane z e-podpisem zostały zbyt mocno rozbudowane. Zrobiono z niego cel ostateczny, podczas gdy jest on tylko funkcjonalnym mechanizmem, który ma uwierzytelnić użytkownika korzystającego z określonej usługi. Nie rozwiązuje problemów organizacji elektronicznego obiegu dokumentów i nie tworzy systemu elektronicznych usług. Kiedy ustawa o e-podpisie wchodziła w życie, de facto nie mieliśmy nawet prawnego pojęcia e-dokumentu. Przepisy dotyczące archiwizacji nie mówiły w ogóle o dokumencie elektronicznym. Nie było formuły, aby wprowadzić dzienniki podawcze, czyli rejestry potwierdzające, że do urzędu wpłynęła sprawa w formie elektronicznej. Powszechne wprowadzenie e-podpisu wymagałoby szerokiego udostępnienia obywatelom danych służących do jego składania i weryfikacji, choćby w postaci karty elektronicznej, którą obywatel mógłby odebrać w odpowiednim urzędzie. Dla przykładu, obywatele niewielkiej, ale nowoczesnej Estonii dane służące do składania kwalifikowanego podpisu elektronicznego mają w dowodach osobistych.
O koniach
Przygodę z końmi zacząłem siedem lat temu. Moje pierwsze jazdy miały być zemstą znajomych za zorganizowaną dla nich - z mojej inicjatywy - bolesną, jak się okazało, naukę jazdy na nartach. Traf jednak chciał, że szybko połknąłem bakcyla i poczułem się pewnie w siodle. Potem na horyzoncie pojawiła się mityczna marchewka w postaci udziału w biegu myśliwskim Hubertus, organizowanym na koniec sezonu. Od maja do września każdy weekend spędzałem na ujeżdżalni i dzięki temu jesienią pojechałem i na trzydniowy rajd konny, i na Hubertusa. Podczas trzeciej edycji Hubertusa odniosłem mały sukces, udało mi się złapać lisa. Spróbowałem też sił w rajdach długodystansowych, na 32 km. Regularnie startuję w regionalnych zawodach w skokach przez przeszkody. W ten sposób konie stały się moją pasją.
Rozmawiała Dorota Konowrocka, Fotografował Miłosz Siebert