Zaproszenie na golfa
- Gabriela Żółtaniecka,
- 13.11.2007
Opanować podstawy
Pole golfowe składa się z 18 dołków. Są też mniejsze - 9-dołkowe. Na większości pól 18-dołkowych można też zagrać dziewiątkę, bo pola projektowane są tak, aby każda dziewiątka zaczynała się i kończyła w pobliżu domu klubowego. Na 18 dołków trzeba sporo czasu - właściwie około 4 godzin. 9 dołków na łatwym polu gra się godzinę z kawałkiem, więc jest to bardziej racjonalne. Nie pochłania całego dnia.
Zobacz również:
- GenAI jednym z priorytetów inwestycyjnych w firmach
- Szef Intela określa zagrożenie ze strony Arm jako "nieistotne"
- International Data Group powołuje Genevieve Juillard na stanowisko CEO
Dołek to dużo więcej niż dołek. Najpierw jest teebox - ładnie wystrzyżony kawałek trawy, z którego zaczyna się gra. Kiedy się tam stoi, kilkadziesiąt metrów dalej widać wielką płaszyznę zasadniczej części dołka, czyli fairway. Dobra droga to teren, po którym najwygodniej jest grać i każdy chciałby po nim właśnie poruszać się w stronę greenu - obszaru bardzo krótko przystrzyżonej trawy z chorągiewką włożoną w dołek. To tam ma trafić piłka. Nawet najlepszym graczom zdarza się wysłać piłkę nie tam, gdzie by chcieli. Idąc w stronę dołka, odwiedzamy też inne okolice - mniej lub bardziej cywilizowanych krzaków, chwastów, bajorek i bagienek oraz wielkich dołów z piaskiem, czyli bunkrów. Gra się z tego miejsca, w którym spadnie piłka, a więc mamy szansę pozwiedzać okolice fairwaya, zanim dojdziemy do greenu. Kiedy piłka trafia do dołka, wyjmuje się ją, wkłada do kieszeni i przechodzi na kolejne tee, aby zacząć kolejny raz. I tak w zależności od tego, ile gramy dołków, dzieje się 9 lub 18 razy.
Reguły liczenia punktów są skomplikowane. Ale trzeba wiedzieć, że każdy kolejny dołek został przy projektowaniu pola opisany w kategii PAR - czyli w ilu uderzeniach powinien go pokonać zawodowy gracz. Całe pole i każdy dołek z osobna opisuje się dla celów liczenia punktów właśnie w tej kategorii. Zwykle pole to par 72, a poszczególne dołki, w zależności od długości, to par 3, 4 lub 5. Jeśli na dołku par 4 zagram 4 uderzenia, to mam para, mówiąc całkiem po polsku. Jeśli 5 uderzeń, to mam plus 1, a jeśli 3, minus jeden. Rezultaty te mają swoje specjalne nazwy - eagle (par minus 2), bardie (par minus 1), boogey (par plus 1).
W golfie im mniej, tym lepiej. Prawda ta dotyczy także systemu handicapowego. Kiedy się zaczyna grać, dostaje się dodatkową pulę uderzeń do wykorzystania w czasie gry. W polskim systemie handicapowym panowie 36, panie 40. Im się lepiej gra, tym niższy handicap. Zawodowcy mają 0. Niektórzy od dawna. Tiger Woods w wieku 10 lat miał handicap 2.
Na koniec o kijach. W torbie (a każdy gracz na polu musi mieć własną torbę - nie gra się cudzymi kijami) są 3 podstawowe rodzaje kijów: woody, irony i putter. Woody - długie kije z dużymi okrągłymi główkami, niegdyś robione z drewna - na początku golfa w Polsce nazywały się drewnami. Jakoś się nie przyjęło. Irony, czyli żelaza, to te z płaskimi łopatkami. Putter to kij używany wyłącznie na greenie lub bardzo blisko greenu, który służy do wbicia piłki do dołka. I tyle wiedzy na początek powinno wystarczyć. Gracz kocha swoje kije, jest z nich dumny i może o nich opowiadać godzinami.
Nie pchać się do grania
Każdy kolejny dołek został przy projektowaniu pola opisany w kategii PAR - czyli w ilu uderzeniach powinien go pokonać zawodowy gracz. Całe pole i każdy dołek z osobna opisuje się dla celów liczenia punktów właśnie w tej kategorii. Zwykle pole to par 72, a poszczególne dołki, w zależności od długości, to par 3, 4 lub 5. Jeśli na dołku par 4 zagram 4 uderzenia, to mam para, mówiąc całkiem po polsku. Jeśli 5 uderzeń, to mam plus 1, a jeśli 3, minus jeden. Rezultaty te mają swoje specjalne nazwy - eagle (par minus 2), bardie (par minus 1), boogey (par plus 1).
Cenną regułą w golfie jest również to, że kiedy ktoś uderza piłkę, nikt nie rozmawia i nikt się nie porusza. Dobre uderzenie wymaga koncentracji, a koncentracja to jest to, po co właściwie gra się w golfa. Na greenie, czyli tam, gdzie jest dołek, jedyne, co można zrobić, to wyjąć flagę z dołka, gdy piłka jest już blisko. Tylko trzeba pamiętać, żeby nie chodzić po linii pomiędzy piłką i dołkiem, bo to po pierwsze nieelegancko, po drugie utrudnia grę, ponieważ trawa na greenie jest miękka i stopy pozostawiąją wgłębienia, przez które będzie trudniej trafić do dołka.
Otwarta kasta
Często, niestety, ludzie mają tendencje do ruszania do gry natychmiast - bez najmniejszego pojęcia o tym, jak się gra. Dla zapraszającego jest to trudna towarzysko sytuacja, z której dobrze zdawać sobie sprawę. Żeby grać na polu, trzeba się wielu rzeczy nauczyć, a na koniec zdać prawdziwy egzamin. Dokładnie tak samo jak jest z żeglowaniem, nurkowaniem czy lataniem samolotami. Jest to egzamin na Zieloną Kartę, która potwierdza znajomość reguł gry, podstawowych zasad etykiety golfowej i umiejętność posługiwania się sprzętem. Jest tego sporo, a i sam egzamin składa się z części pisemnej, w której należy się wykazać znajomością reguł gry w golfa, oraz części praktycznej, w której w towarzystwie zawodowego trenera gra się na polu. Chodzi o sprawdzenie, czy możemy grać, zdobywając na każdym dołku co najmniej podwójnego para, czyli dochodząc do dołka, używając dwa razy tyle uderzeń, ile zawodowy gracz. Ale trener obserwuje również nasze zachowanie - czy zachowujemy się tak, jak oczekują od nas tego reguły golfa i inni golfiści. Tak naprawdę praktyczna część egzaminu jest pierwszą prawdziwą obecnością na polu golfowym, kiedy trzeba udowodnić, że umiemy się zachować jak prawdziwy golfista. Oczywiście, każdy gracz ma prawo zabrać na pole zupełnego nowicjusza, ale bierze wówczas za niego i jego zachowanie całkowitą odpowiedzialność. Ale jeśli są z nim na polu problemy, jest więcej niż pewne, że zaproszenie nie zostanie ponowione. I raczej nikt mu nie wybaczy zmarnowanej partii golfa