WLAN - nieprzyjaciel czy sprzymierzeniec UMTS

  • Grzegorz Grabowski,
  • Marcin Olszewski,

Gorące punkty

Liczba hot-spotów w Polsca - prognoza

Hot-spoty to miejsca publiczne, gdzie użytkownicy notebooków i innych przenośnych urządzeń wyposażonych w kartę WLAN mogą korzystać z dostępu do Internetu i sieci korporacyjnych. Punkty dostępowe instaluje się w takich miejscach, jak hotele, lotniska, dworce kolejowe, autobusowe, centra konferencyjne, wystawiennicze i handlowe, kawiarnie, obiekty akademickie i sportowe, czyli wszędzie tam, gdzie przemieszcza się dużo osób, zwłaszcza podróżujących w sprawach służbowych.

Użytkownicy publicznych sieci bezprzewodowych mogą płacić miesięczny abonament bądź wykupić dostęp na krótszy okres, np. jedną lub kilka godzin, jeden dzień bądź tydzień. Często też opłaty są naliczane za określoną ilość przesłanych danych. W przypadku klientów nie korzystających z abonamentu stosuje się wiele różnych form płatności: kartą kredytową (podczas autoryzacji na stronie WWW po włączeniu komputera w zasięgu punktu dostępowego), przez tzw. zdrapki (sprzedawane np. w kiosku bądź w recepcji hotelu) lub wysłanie SMS o podwyższonej opłacie. Niektóre rozwiązania pozwalają również dokonać autoryzacji przez kartę SIM, czyli opłata jest doliczana do rachunku za telefon komórkowy.

Publiczne sieci bezprzewodowe są przeznaczone głównie dla klientów biznesowych, ponieważ to oni najczęściej korzystają z różnego przenośnego sprzętu elektronicznego i potrzebują dostępu do sieci poza własnym biurem. Sporych przychodów dostarczają również biznesmeni z zagranicy, którzy podczas podróży służbowych wykupują dostęp na krótki okres bądź korzystają z sieci na zasadach zbliżonych do roamingu.

Szacuje się, że pod koniec 2002 r. było na świecie ponad 12 tys. punktów dostępowych. Gartner Dataquest przewiduje, że w 2006 r. będzie ich już 38 tys.

WLAN czy UMTS?

Tak żywiołowy rozwój popularności dostępu przez publiczne sieci bezprzewodowe rodzi pytanie, czy przypadkiem nie są one konkurencją dla sieci trzeciej generacji. Większość operatorów i producentów twierdzi, że WLAN i UMTS to dwa uzupełniające się rozwiązania. Inni z kolei podają w wątpliwość sensowność inwestycji w sieci 3G.

Wydaje się, że na razie należy skłonić się ku drugiej opcji. Można tu wymienić kilka argumentów za tym przemawiających.

Podstawowa zaleta WLAN to fakt, że jest to technika sprawdzona i działająca (o czym świadczy liczba uruchomionych na świecie punktów dostępowych). UMTS natomiast cały czas jest "w powijakach" - nawet na najbardziej obiecującym rynku japońskim nie odniósł zamierzonego sukcesu. Z usług sieci 3G NTT DoCoMo w końcu 2002 r. korzystało zaledwie 152 tys. klientów (wobec 42 mln klientów sieci komórkowej poprzedniej generacji).

Trudno nie zauważyć też różnicy kosztów.

Uruchomienie hot-spotu kosztuje niewiele, a jego najdroższym składnikiem jest wydzierżawienie łącza transmisji danych. Z kolei sumy, które operatorzy zapłacili za licencje UMTS, są ogromne, a koszty budowy sieci - wielokrotnie wyższe. Przedstawiciel jednego z polskich operatorów stwierdził, że za pieniądze wydane na UMTS można by pokryć zasięgiem sieci w standardzie 802.11b całą Polskę.

Na niekorzyść sieci trzeciej generacji świadczy również porównanie możliwości technicznych.

11 Mb/s (a w przyszłości również 54 Mb/s) osiągalne w WLAN to ogromna przewaga nad "marnymi" 2 Mb/s, które zresztą w UMTS są osiągalne tylko w warunkach laboratoryjnych (w rzeczywistym systemie nie będzie więcej niż 384 Kb/s).