Szybciej niż światło

  • Jarosław Badurek,

Wynaleźć koło

Jesteśmy zatem w podobnej sytuacji, jak Charles Babbage w ubiegłym stuleciu. De facto Anglik stał się twórcą pierwszego komputera, tyle że na papierze. W praktyce próbował on realizować swoje idee maszyn analityczno-różnicowych przy użyciu kół zębatych. Należy przy tym wyraźnie podkreślić, że nie chodziło tu o kolejny sumator mechaniczny czy inny "kręciołek", działający wg zasady licznika kilometrów w samochodzie. Prace Babbage'a (zapoczątkowane w 1822 r.) zawierały takie koncepcje, jak

  • samodzielny arytmometr
  • pamięć dla tysiąca 50-cyfrowych liczb
  • zalążek jednostki centralnej, łączącej za pomocą przekładni arytmometr z pamięcią
  • urządzenia wejścia/wyjścia (karty dziurkowane).

    Współpracująca z matematykiem Ada Lovelace posługiwała się systemem binarnym, a także przewidywała zastosowanie rozkazów warunkowych w sekwencjach sterujących. Projektowana maszyna miała być napędzana energią parową.

    Czy bez tych idei historia rozwoju informatyki byłaby podobna do tej, którą znamy? Niewykluczone, choć wydaje się, że opisywane wizje sprzed półtora wieku były bezpośrednią inspiracją dla twórców pierwszych XX-wiecznych komputerów. Ważniejsze wszakże od tych spekulacji jest spostrzeżenie, że jako ludzkość dysponujemy relatywnie lepszymi kartami niż nasi poprzednicy. Należą do nich również mikro- i nanotechnologia. Odkrywamy zatem koło na nowo, tyle że w wersji mini. Oto kilka przykładów konkretnych osiągnięć ostatnich lat:

  • żarówka mniejsza niż grubość włosa
  • pompy o pojemności milimetra sześciennego
  • turbinki z kołami zębatymi o średnicy 100 mikrometrów.

    Tyle mikrotechnologia, która produkuje znane już wcześniej urządzenia dokonując ich znacznej miniaturyzacji. Bardziej radykalni są nanotechnolodzy, którzy tworzą swoje konstrukcje w zupełnie nowy sposób, schodząc do poziomu molekularno-atomowego. Bez fanfar, towarzyszących początkom zdobywania makrokosmosu misjami Gagarina i Apollo, mamy już za sobą pierwsze "lądowania na atomach". Spektakularnym osiągnięciem był tu wyczyn amerykańskich inżynierów z laboratoriów IBM: w 1991 r. napisali oni nazwę swojej firmy na warstwie niklu przy użyciu 35 atomów ksenonu.

    Podróż do wnętrza materii

    Niewątpliwie zdobycie świata kwantów i kwarków oznaczałoby dla naszej cywilizacji większy przełom niż np. odkrycie Ameryki. Rzeczywistość przerosłaby obrazy znane dotąd z fantastycznych filmów:

    • łodzie "podwodne" dokonujące "napraw" w ludzkim organizmie
    • mikroskopijne baterie słoneczne będące składnikiem farby pokrywającej budynki
    • samochód napędzany energią pobieraną za pomocą opon kontaktujących się z "asfaltem" o określonych właściwościach

    • "inteligentna" odzież zmieniająca swe cechy, krój, kolor w zależności od pogody czy gustów właściciela
    • samoczyszczące się ściany, meble czy sprzęty gospodarstwa domowego.
    Byłaby to cywilizacja, w której nanokomputery znalazłyby się dosłownie w każdej klamce i każdym guziku od koszuli. Nie oszukujmy się też, że przyjmujemy takie perspektywy bez zmrużenia oka. Kreślona wizja w każdym normalnym człowieku musi wywołać dreszcz przestrachu przed NIEZNANYM. Ale ludzie mdleli też w pierwszych lokomotywach, a nawet w pierwszych kinach pokazujących filmy typu "wjazd pociągu na stację". A jednak nie zatrzymaliśmy się i idziemy dalej.

    Dopowiedzmy więc rozpoczętą myśl: kiedyś owe wszechobecne nanokomputerki zostaną połączone rodzajem globalnej sieci nanointernetowej, tworząc nowy rodzaj "myślącej" materii. Kiedy? Prognozy przewidują pojawienie się pierwszych komercyjnych nanoproduktów już w połowie przyszłej dekady (biosensory dla celów medycznych). W ciągu najbliższych 10 lat powinniśmy opanować techniki umożliwiające budowę pamięci komputerowych operujących na poziomie molekularnym, co umożliwi osiąganie pojemności rzędu terabajtów.