Strategie CIO na kryzys
- Computerworld,
- 13.01.2009
Andrzej Romek, IT & Project Manager, Armatura Kraków
Nowe projekty toczą się u nas bez zmian. Firma ma dużą siłę i potencjał, co przekłada się też na IT. Nowy rok to dla nas duże wyzwania, nowe projekty i napięty harmonogram.
<b>Andrzej Romek</b>
Być może są branże, które mocniej odczuwają powiew kryzysu. Jako firma mamy głowę podniesioną do góry i z optymizmem patrzymy w przyszłość. Oczywiście nie jest to huraoptymizm, a raczej rozsądne planowanie i systematycznie zdobywana przewaga konkurencyjna - efekt pracy ostatnich kilku lat. Spodziewamy się, że ten rok może nie być tak dobry jak poprzedni - gdyż sektor budowlany zapewne też odczuje spowolnienie - jednak systematycznie robimy swoje, bacznie analizując sytuację wokół naszego biznesu.
Czy - z perspektywy lat 2001-2002 można wyciągnąć wnioski, jeśli chodzi o zarządzanie działem IT w czasach kryzysu? Myślę, że powinny były zostać wówczas wyciągnięte. Zdarzały się wtedy sytuacje przeinwestowania w infrastrukturę, jak i w zasoby ludzkie. Jeżeli zarządzający IT - i nie tylko IT - mieli podobne doświadczenia, to obecnie nie powinno być powtórki. Zawsze należy wyważyć, czy w danym obszarze budujemy kompetencje własnych organizacji, czy korzystamy z outsourcingu, co z kolei przełoży się na optymalizację. Teraz - gdy IT jest prowadzone w symbiozie z biznesem, a nie jak się zdarzało w oderwaniu od niego - w działach IT nie powinno być sytuacji kryzysowych.
Sebastian Mioduszewski, dyrektor Działu Informatyki, Bakoma
Kryzys jest sprawdzianem, czy nasze projekty wytrzymują presję wydajności, podatności na zmiany, możliwości rozbudowy czy redukcji budżetu.
<b>Sebastian Mioduszewski</b>
Medialnie każdy kryzys jest podobny - krzywe spadku indeksów giełdowych, eksperci w telewizji na żywo, prognozy. Jednak moim zdaniem, oba zawirowania mają ze sobą niewiele wspólnego, gdyż kontekst sytuacyjny jest diametralnie różny. Patrząc ogólnie, branża IT odegrała w obu sytuacjach inną rolę. Oczywiście wnioski wyciągnięte po ubiegłym kryzysie i poprawnie wdrożone w organizacji przyniosą pozytywny efekt przy każdej kolejnej napiętej sytuacji. Sytuacja kryzysowa to jednak nie jest najlepszy czas na robienie porządków, najlepszym czasem jest czas tuż „po kryzysie”, chociaż oczywiście trudno jest uznać, kiedy jest to „po”. W trakcie napiętej sytuacji wchodzą w grę tylko niewielkie zmiany i parametryzacje przewidziane w trakcie planowania. Sytuacja „podbramkowa” jest sprawdzianem naszych przygotowań, burzą, która sprawdza czy załoga i jacht są odpowiednio przygotowane do sztormu, w przeciwnym przypadku może się to okazać ostatni rejs. Kryzys jest sprawdzianem, czy nasze projekty wytrzymują presję wydajności, podatności na zmiany, możliwości rozbudowy czy redukcji budżetu.
W chwili obecnej skupiamy swoją uwagę nad innowacyjnością w zakresie procesów biznesowych, organizacji, a w mniejszym nad infrastrukturą. Projektów IT związanych sensu stricto z kryzysem nie wprowadzamy. Przygotowanie się do kryzysu jest strategią, która ma największe szanse powodzenia. Zaplanowany rozwój uwzględniający czynniki ryzyka w porównaniu do „gaszenia pożarów” czy też żabiego skoku ma tę przewagę, że jest wysoce przewidywalny kosztowo, możliwy do zaplanowania i w najwyższym stopniu uwzględniający potrzeby i specyfikę organizacji.