Śmierć telewizji jaką znamy?
- Dorota Konowrocka,
- 29.01.2008
Wydaje się również, że w miarę jak odbiorcy telewizji będą mieli coraz większą kontrolę nad tym co, kiedy i jak oglądają, atrakcyjność tego medium będzie systematycznie wzrastać. Widownia ta jednak regularnie się fragmentaryzuje, co utrudnia czerpanie przychodów z reklam kierowanych na rynek masowy. Rynek masowy po prostu systematycznie się kurczy i ulega rozbiciu na szereg rynków niszowych. Ankietowani przez The Economist Intelligence Unit menedżerowie sieci telewizyjnych i IP TV byli zdania, że w przyszłości znaczenie reklam w finansowaniu przemysłu telewizyjnego spadnie, wzrośnie za to znaczenie opłat subskrypcyjnych za dostarczanie wybranych treści, filmów i programów na życzenie.
Menedżerowie światowych sieci telewizyjnych byli też zdania, że drugim na liście największych zagrożeń w ciągu 5-7 lat staną się dla nich portale internetowe, które będą agregować treści wideo, pomijając tradycyjnych twórców kanałów telewizyjnych. Trzecim zaś główni dostawcy treści próbujący dotrzeć bezpośrednio do odbiorców. Dziś największym - psychologicznie, nie technicznie - wyzwaniem dla tradycyjnych nadawców programów telewizyjnych jest udostępnienie treści do pobrania, a nie tylko odtworzenia. Widać to zresztą na przykładzie iTVP, która pobrania udostępnianych programów po prostu w ogóle nie umożliwia. Wiele sieci amerykańskich (np. ABC) i dostawców treści zdecydowało się sprzedawać je przez iTunes i wydaje się, że nie jest to pomysł podkopujący ich istniejące źródła przychodów i skazujący na łaskę piratów. Sklep ten zamierza też ruszyć ze sprzedażą filmów w wersji HDTV.
Autorzy raportu IBM są zdania, że naprawdę odczuwalne zmiany nie nastąpią przed 2012 r., ale kiedy już nastąpią, mogą oznaczać m.in. "rozłożenie" na czynniki pierwsze pakietów programów telewizyjnych na żądanie użytkowników, przejęcie - od operatorów tradycyjnych sieci telewizyjnych, sieci kablowych i satelitarnych - znaczącej części udziałów w rynku przez dostawców Internetu, spadek znaczenia sieci nie posiadających istotnej dla konsumentów marki i gwałtowny spadek znaczenia lepszego czy gorszego "czasu antenowego". W nowym rozdaniu szczególnie wzrośnie znaczenie dwóch typów graczy: producentów treści i nadawców online umożliwiających agregację treści zawsze dostępnych, zgodnie z potrzebami niszowych rynków odbiorców.
<hr>
Dla COMPUTERWORLD komentuje Sara Hicks z Discovery Networks International
Musimy zacząć wykorzystywać technologię, aby eksperymentując dopasować nasze produkty do nowych rynków. Musimy zacząć patrzeć inaczej na proces produkcyjny, myśleć o platformie mobilnej i internetowej już na etapie produkowania programu. Nie możemy się bać tego, że ludzie uciekają od naszych programów. Ludzie zwracają się ku Internetowi i platformie mobilnej, ale to nie oznacza, że nie chcą naszego produktu. Po prostu oczekują, że dostarczymy go inaczej. Musimy się również nauczyć formowania elastycznych, zmiennych związków partnerskich nastawionych na produkcję i dystrybucję pewnych rzeczy. Musimy nauczyć się poruszać w skomplikowanej sieci praw autorskich, określać, jakie programy mają być chronione, a które możemy udostępnić za darmo. Bardzo istotna jest praca z dostawcami usług internetowych, którzy są w stanie priorytetyzować ruch w swoich sieciach i umożliwić nam dostęp do odbiorcy na lepszych zasadach. Mimo że świat się zmienia, jeszcze przez jakiś czas tradycyjna telewizja będzie główną siłą napędową naszego biznesu, a skala i marka będą miały znaczenie. Może nawet większe niż dotychczas.