Śmiałym szczęście sprzyja
- Sławomir Kosieliński,
- 01.04.2008
Z Woli Dalszej jest całkiem blisko do wspaniałego łańcuckiego pałacu, ale już znacznie dalej na salony światowego przemysłu. Aby tam się dostać, trzeba wykazać się odwagą, mieć szczęście i plan, słowem umieć zarządzać projektem na życie, tak jak w Transsystem. Nic dziwnego, jej prezesem zarządu jest Stanisław Sroka, który - jako jedyny w Polsce - posiada uznawany w świecie najwyższy certyfikat z zakresu zarządzania projektami - na poziomie A.
Z Woli Dalszej jest całkiem blisko do wspaniałego łańcuckiego pałacu, ale już znacznie dalej na salony światowego przemysłu. Aby tam się dostać, trzeba wykazać się odwagą, mieć szczęście i plan, słowem umieć zarządzać projektem na życie, tak jak w Transsystem. Nic dziwnego, jej prezesem zarządu jest Stanisław Sroka, który - jako jedyny w Polsce - posiada uznawany w świecie najwyższy certyfikat z zakresu zarządzania projektami - na poziomie A.
Jeden z modułów wdrażanego systemu umożliwia bieżące monitorowanie postępu prac przy realizacji przedsięwzięć projektowych, śledzenie ich kosztów, terminów i wydajności. Pozwala to na skrócenie czasu od wypracowania koncepcji projektu do jego wykonania, a także na szybkie i dokładne kosztorysowanie - wyjaśnia Bartłomiej Barnaś, kierownik Sekcji Informatyki w Transsystem.
Szczegółowy plan projektu
Ich zadaniem było zaprojektować, wykonać, dostarczyć i zamontować przenośniki skidowe w nowej lakierni, powstającej na potrzeby produkcji Fiata 500. Przenoszą one produkty zamocowane na dwóch wzdłużnych płozach. Skidy transportują produkty, w tym przypadku karoserię Fiatów 500, w kierunku wzdłużnym i poprzecznym.
W przedsiębiorstwie zorientowanym projektowo, jakim jest Transsystem, takie przedsięwzięcie szacowane na pół roku pracy, oznaczało konieczność precyzyjnego ustalenia "kamieni milowych" projektu. W pierwszej fazie sześciu projektantów z Pracowni Projektowej Urządzeń i Przenośników, kierowanej przez Grzegorza Macha, pojechało do Niemiec, aby - korzystając z bazy rysunków i dokumentacji udostępnionej przez Eisenmanna - zaprojektować część mechaniczną i elektryczną wszystkich 790 urządzeń linii transportowej. Miały się one znaleźć na trzech poziomach w hali lakierni, w tym przenośniki rolkowe, stoły podnoszące i obrotowe, windy, przenośniki poprzeczne pasowe, przenośniki łańcuchowe, poprzeczne wózki.
Po opracowaniu dokumentacji Transsystem musiał zakupić potrzebne materiały i części. Następnie dokumentacja trafiła do Pracowni Przygotowania Produkcji, zgodnie z której wskazówkami rozpoczynał się właściwy proces wytwarzania.
Nowością w tym kontrakcie był wymóg Fiata, aby w hali fabrycznej firmy zamontować testowo fragment linii lakierniczej. Tą stalową konstrukcję o wadze 15 ton obsługiwało prawie 40 urządzeń podłączonych do systemu sterowania. Uruchomiona linia działała przez miesiąc, żeby mogli ją zaakceptować przedstawiciele Fiata. Pozostały jeszcze dwa istotne zadania w tym projekcie. Po pierwsze należało wysłać linię do Tychów, po drugie zaś - jednocześnie z budową nowych hal - zainstalować ją. "I tym razem udało się. Pierwsze auto wyjechało z fabryki zgodnie z harmonogramem 15 listopada" - cieszy się Stanisław Sroka, prezes zarządu.
Pomysł na życie
Jedyną szansą na skuteczną walkę konkurencyjną z Chinami jest kumulować cały proces produkcyjny. Trzeba mieć zatem takie kompetencje, aby światowe koncerny mogły kupić w jednym miejscu projekt, wykonawstwo, dostawę i montaż.- mówi Stanisław Sroka, prezes zarządu Transsystem.
Należy pamiętać, że firma zaczynała działalność w wynajętej hali w Przeworsku, z czasem wykupiła upadające, zniszczone i zadłużone Przedsiębiorstwo Obsługi Maszyn w Woli Dalszej koło Łańcuta. Najtrudniejszą przeszkodą był fakt, że w okolicy nie było żadnych doświadczeń w zakresie, w jakim firma funkcjonowała. Trzeba było tworzyć od podstaw zespoły ludzi, budować organizację, rozwijać technologię i inwestować w infrastrukturę. Firma nie uzyskała w spadku ani maszyn, ani odpowiednich pomieszczeń, ani środków finansowych. "Również w zakresie metod zarządzania, wymaganych na rynkach światowych, brak było doświadczenia i przykładów. Tym, co pozostało do dyspozycji, jest samodoskonalenie i podpatrywanie wzorów u markowych firm światowych" - wspomina prezes.
Nauka nie poszła w las, skoro firma potrafi wykonywać coraz bardziej skomplikowane i kompleksowe projekty. "To tutaj zaprojektowaliśmy i zbudowaliśmy linię końcowego montażu samochodów osobowych Audi w niemieckim Neckarsulm" - Grzegorz Mach patrzy z dumą na pracowników sprawnie rysujących w AutoCAD kolejne części nowej maszyny. Wartość tego kontraktu - wykonywanego na zlecenie ich wieloletniego klienta, firmy Fredenhagen - oszacowano na ponad 2 mln euro. "Dopóki uczyliśmy się, dopóty byliśmy skazani na bycie wiecznym podwykonawcą. Zamawiano u nas tylko konstrukcję, ściśle określone elementy, podczas gdy największy splendor przypadał na głównego wykonawcę, tego który zdobył kontrakt i zaprojektował linię technologiczną" - mówi Stanisław Sroka.