Rząd USA chce mieć podsłuch w całym internecie
- 28.09.2010, godz. 12:30
Administracja Baracka Obamy dązy do wprowadzenia przepisów poszerzających możliwości podsłuchu w sieci. Zgodnie z szykowanymi projektami, rząd łatwiej będzie mógł śledzić wiadomości w serwisach społecznościowych i skrzynkach e-mail. Plan atakują instytucje ds. prywatności w sieci i firmy komunikacyjne, które obawiają się o swoje koszta.
Czy centrum operacyjne FBI będzie śledzić rozmowy na Facebooku?
Nowe przepisy, które miałyby zostać wysłane do Kongresu na początku przyszłego roku, mogą mieć wpływ na korporacje dostarczające usługi komunikacyjne w Stanach Zjednoczonych. Ustawa wymagałaby od dostawców, by zwykły tekst zaszyfrowanych rozmów był łatwodostępny dla organów ścigania.
Zobacz również:
- Apple i Broadcom z umową na produkcję komponentów w USA
- ByteDance: nie mamy zamiaru sprzedawać TikToka
Wśród usług objętych podsłuchem miałyby się znaleźć wszystkie formy komunikacji - włączając w to komunikatory i serwisy społecznościowe. Czy oznacza to zagrożenie dla prywatności w sieci?
Cóż, wolność słowa i tajemnica korespodencji to jedne z podstawowych praw człowieka. Śledzenie poczty e-mail, facebookowych wiadomości i rozmów Skype byłoby ich naruszeniem.
Organizacje ds. bezpieczeństwa w sieci zauważają jeszcze dwa problemy związane z inspirowanym przez FBI pomysłem:
- kradzieże tożsamości
- szpiegostwo
Jako przykład, podać można aferą podsłuchową w Grecji. W styczniu 2005 roku wykryto, że telefony komórkowe należące do wielu osób z kręgów rządowych, w tym premiera Grecji, były podsłuchiwane.
Według naukowców z IEEE (Instytut Inżynierów Elektryków i Elektroników) do podsłuchów wykorzystano systemy monitoringu rozmów wykorzystywane przez Vodafone np. na żądanie prokuratury. Problem w tym, że systemy operatora zostały zainfekowane rootkitem, który wyłączał zapisywanie logów połączeń i jednocześnie umożliwiał przekazywanie rozmów na inne urządzenia.