Rok 2014
- Sławomir Kosieliński,
- 01.06.2004
Za 10 lat będziemy mieli rynek prawdziwie konkurencyjny, otwarty, na którym nie będzie podziału na telefonię komórkową i stacjonarną, zaś operatorzy staną się integratorami rozwiązań.
Za 10 lat będziemy mieli rynek prawdziwie konkurencyjny, otwarty, na którym nie będzie podziału na telefonię komórkową i stacjonarną, zaś operatorzy staną się integratorami rozwiązań.
Czemu zajmuje nas bardziej wróżenie z fusów, co będzie za 10 lat, uczenie nazywane planowaniem strategicznym, niż obecna sytuacja na rynku? Ani kłopoty z działaniem "niebieskiej linii" Telekomunikacji Polskiej, ani wysokie ceny za połączenia telefoniczne nie utrzymają się przecież wiecznie. Toteż warto wsłuchać się w głosy operatorów, którzy właśnie przygotowują strategię na najbliższe lata.
Ta bezlitosna makroekonomia
W ocenie analityków operatorów telekomunikacyjnych na rozwój polskiej gospodarki największy wpływ wywrze wejście Polski do Unii Europejskiej oraz przystąpienie do Europejskiego Systemu Monetarnego - w efekcie wprowadzenie euro jako środka płatniczego w Polsce. Zgodnie bowiem z warunkami z Maastricht Polska będzie zmuszona spełnić odpowiednie kryteria fiskalne, monetarne i inflacyjne, aby móc przystąpić do strefy euro. To najważniejszy cel polityki monetarnej na najbliższe lata. Leszek Balcerowicz, prezes Narodowego Banku Narodowego, uważa, że najlepiej, gdyby nastąpiło to już w 2007 r. Zyskałyby na tym przedsiębiorstwa, ponieważ zostałoby zniwelowane ryzyko kursowe. Także potaniałoby kredytowanie rozwoju. Wariant pesymistyczny zakłada, że w strefie euro Polska znajdzie się w 2010 r.
W obu wariantach rozwój polskiej gospodarki w latach 2004-2014 będzie przebiegał w fazach, których cechą wspólną jest wzrost produktu krajowego brutto (PKB) oraz stabilna i niska stopa inflacji.
Wzrost ekonomiczny wszakże zależy od kilku czynników. Przede wszystkim od reformy finansów publicznych - prowadzącej do obniżenia kosztów funkcjonowania sektora publicznego. Następnie od poprawy konkurencyjności gospodarki - głównie w oparciu o handel zagraniczny, który w 2003 r. rozwijał się bardzo obiecująco przede wszystkim dzięki bardzo atrakcyjnemu kursowi złotówki. PKB wzrośnie także w wyniku napływu do Polski bezpośrednich inwestycji zagranicznych o charakterze inwestycyjnym. Wreszcie nastąpi rozwój rynku pracy. Bezrobocie w Polsce ma charakter strukturalny i będzie bardzo trudno zniwelować wysoki jego wskaźnik, który bez wątpienia rzutuje na koniunkturę na rynkach usług - w tym również na rynku usług telekomunikacyjnych.
Mimo wszystko dane makroekonomiczne są dość optymistyczne, może poza systematycznym spadkiem liczby ludności Polski. W 2014 r. będzie nas 37,6 mln. Stopa wzrostu PKB wyniesie 5,11%, co przekłada się na 11,1 tys. USD per capita (prawie 100% więcej niż obecnie).
Należy pamiętać, iż w okresie około dwóch lat po wejściu do strefy monetarnej miałyby miejsce naturalne w gospodarce mechanizmy synchronizacji sektorów - w tym również sektorów usługowych. Analitycy przewidują, że na skutek spodziewanej ingerencji regulatora rynku telekomunikacyjnego mogłyby nastąpić działania na rzecz unifikacji hurtowych kosztów dostępu do infrastruktury. W konsekwencji ceny detaliczne niewiele by się od siebie różniły i swoją strukturą przypominałyby ceny z rozwiniętych rynków.
Tyle że oczekiwany rozwój gospodarczy bardzo wolno będzie niwelował stopę bezrobocia, która liczona metodologią Badania Aktywności Ekonomicznej Ludności osiągnęła w końcu 2003 r. rekordowy poziom, tj. blisko 20%. Przełożenie rozwoju gospodarczego na zmianę realną na rynku pracy trwa bardzo długo. To niezwykle istotny proces, o którym należy pamiętać w ocenie źródeł poprawy koniunktury na rynku teleinformatycznym.
Regulator = terminator
Według przewidywań posłów z Sejmowej Komisji Infrastruktury najprawdopodobniej dopiero w czerwcu 2004 r. zostanie przyjęte nowe Prawo telekomunikacyjne implementujące ostatnie dyrektywy europejskie. Wprawdzie zobowiązaliśmy się w negocjacjach z Unią Europejską, że zdążymy dostosować prawo polskie do unijnego przed naszą akcesją. Ale warto poczekać. I tak w praktyce będzie się liczyło tempo wydawania rozporządzeń - aktów wykonawczych do nowej ustawy, bo dotychczas nie ma jeszcze kilku do obowiązującego Prawa telekomunikacyjnego...
Mimo to operatorzy już wkalkulowują w swoje wieloletnie strategie skutki zwiększenia efektywności mechanizmów regulacyjnych po wejściu Polski do UE. Na dodatek rynek telekomunikacyjny znany ze swoich strategii relacyjno-zachowawczych będzie poddany ostrej próbie podczas nadchodzących wydarzeń politycznych: wyborów parlamentarnych i prezydenckich. Dopóki państwo jest właścicielem choćby ułamka procent akcji - co widać najlepiej po sytuacji w Polkomtelu, operatorze sieci Plus GSM - dopóty politycy będą uważać te firmy za szczególnie predysponowane do finansowania ich kampanii wyborczych.
Fixed vs. Mobile - fazy procesu
W konsekwencji w najbliższych latach będziemy obserwować w Europie wycofanie się państwa z roli właściciela operatorów narodowych. Będzie postępowała integracja regulacyjna w zakresie rynków: mediów i praw własności intelektualnej oraz telekomunikacyjnego. Notabene o to trwa w tej chwili (kwiecień 2004 r.) największa awantura. Danuta Waniek, przewodnicząca Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, nie może wybaczyć swojemu dawnemu koledze z Rady Witoldowi Grabosiowi, prezesowi Urzędu Regulacji Telekomunikacji i Poczty, że ten w nowym Prawie telekomunikacyjnym zapisał sobie (a raczej swoim następcom) prerogatywy pozbawiające KRRiT resztek władzy. Ale fakty są bezlitosne: wkrótce nastąpi zmiana sposobu dystrybucji telewizji na podstawie szerokopasmowego dostępu do Internetu. Trudno sobie wtedy wyobrazić, że politycy z KRRiT będą decydować, kto może emitować programy telewizyjne, a kto nie. W prognozach mówi się wprost, że ok. 2010 r. nastąpi integracja rynków mediów i teleinformatycznego.
Niestety, URTiP w swojej działalności wyraźnie daje się wodzić za nos operatorom. Czy to jest wina mało operatywnych urzędników, czy brak pomysłu na prowadzenie świadomej prorynkowej polityki rozwoju sektora telekomunikacyjnego, trudno o tym wyrokować. Konsekwencje są jednak takie, że zarówno TP, jak i operatorzy komórkowi przyjmują strategię relacyjno-zachowawczą za główną doktrynę.
Na szczęście ożywczy wpływ standardów unijnych może spowodować, że nasz regulator przestanie się bawić w kotka i myszkę z operatorami i zacznie naprawdę regulować rynek. Należy pamiętać, że nowe Prawo telekomunikacyjne zgodnie z unijnymi dyrektywami pozwoli regulować aż 18 rynków telekomunikacyjnych (od połączeń międzystrefowych po transmisję danych). W przypadku, gdy jakiś operator osiągnie znaczącą pozycję rynkową (25% udziału w rynku), ceny może mu narzucić regulator.