Polskie prawo prasowe a serwisy WWW
- (pw),
- 11.09.2007
W dzienniku Rzeczpospolita opublikowano trzy artykuły odnoszące się do postanowienia Sądu Najwyższego w sprawie traktowania stron internetowych jako form prasowych wymagających rejestracji. W polskim Internecie zawrzało.
W dzienniku Rzeczpospolita opublikowano trzy artykuły odnoszące się do postanowienia Sądu Najwyższego w sprawie traktowania stron internetowych jako form prasowych wymagających rejestracji. W polskim Internecie zawrzało.
Pojawiły się również głosy, jakoby interpretacja postanowienia SN była błędna. Większość dostępnych aktualnie informacji o samym postanowieniu Sądu Najwyższego jest bowiem oparta na komentarzach prasowych i wypowiedziach sędziego sprawozdawcy, prof. dr. hab. Jacka Sobczaka. Pełna treść orzeczenia Sądu Najwyższego (sygn. akt IV KK 174/0) oraz jego uzasadnienie mają zostać podane do publicznej wiadomości dopiero w tym tygodniu.
kosztuje rejestracja czasopisma, tyle też być może będą musieli zapłacić właściciele serwisów WWW.
Chociaż postanowienie Sądu Najwyższego związane jest wyłącznie z pierwszą z tych spraw, w praktyce na wyroki SN powołują się inni sędziowie orzekający w podobnych sporach. Według SN, za zastosowaniem wspomnianych przepisów prawa wobec stron internetowych przemawia głównie fakt, że "są ogólnodostępne, ukazują się periodycznie, a ich treść nie stanowi jednolitej całości". Niezależni prawnicy podkreślają, że potraktowanie serwisów internetowych jako czasopisma jest bardzo problematyczne, zaś wyrok SN ograniczy wolność wypowiedzi i publikacji w Internecie. Będzie też mieć negatywne konsekwencje dla rozwoju społeczeństwa informacyjnego w Polsce. Ponadto może doprowadzić do paraliżu - i tak przeciążonych już - polskich sądów. Niektóre osoby sugerują, że decyzja ta ma na celu wymuszenie zmian legislacyjnych lub ma podłoże ekonomiczne, rejestracja czasopisma kosztuje 40 zł.
Aktualnie obowiązujące polskie prawo prasowe pochodzi z 1984 r. Kwestia nieodpowiedniego dostosowania jego przepisów do obowiązujących realiów została podjęta już w latach 90. XX w. Chociaż prace nad nową ustawą trwają od lat, kolejne rządy nie są w stanie wprowadzić zmian. Bezpośrednią reakcją polskiego Internetu było powstanie wielu inicjatyw zmierzających nie tyle do uchylenia wyroku Sądu Najwyższego, ile do zmiany obowiązującego prawa. Jedną z nich jest apel Partii Piratów, poparty próbą stworzenia projektu ustawy "Obywatelska Ustawa o Prawie Prasowym". Czytamy w nim - "Polskie prawo stanowi, że Internet jako całość jest środkiem masowego przekazu i podlega tym samym restrykcjom prawnym, co prasa. Mówiąc mniej ogólnie, każda forma działalności, uprawianej przez dłuższy okres i mającej charakter stały - tak jak strony internetowe, czy blogi - zobowiązuje twórcę lub właściciela strony internetowej do jej rejestracji. Sytuację tę uważamy za największy absurd XXI w., który działa na szkodę społeczną". Pełny tekst dostępny jest na oficjalnej stroniehttp://www.partiapiratow.org.pl . Według nieoficjalnych informacji z podobną inicjatywą wyszli również pracownicy, odpowiedzialnego za informatyzację, Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji.
<hr>
Dla Computerworld komentuje Radosław Nożykowski, adwokat współpracujący z Baker & McKenzie, specjalizujący się w prawie IT
Trudno zaprzeczyć, że szeroka definicja prasy w tej interpretacji znajduje pewne oparcie w Prawie prasowym. Pamiętać przy tym należy, że sama ustawa (np. Art. 27) nie jest bynajmniej w pełni spójna w tym zakresie, zawężając niektóre obowiązki tylko do klasycznych mediów (wydawnictw poligraficznych, czy też radia i telewizji oraz kronik filmowych). Z drugiej jednak (nomen omen) strony, elementem kluczowym dla sensu istnienia strony internetowej jest właśnie jej zmienność i interaktywność. Narzucenie zakresu odpowiedzialności właściwej dla redaktora naczelnego na twórców jakichkolwiek forów internetowych czy też blogów musiałoby prowadzić do likwidacji tych form prowadzenia działalności w polskim Internecie. Aktualizacje pojawiają się tam częstokroć, co kilkanaście sekund, co wręcz wyklucza ich kontrolowanie w sposób inny niż poprzez moderację post factum. Nie bez znaczenia jest ustawowy wymóg pełnoletności dla takiego redaktora naczelnego, co w sytuacji, w której twórcami stron są nastolatki, dowodzi kolejnego absurdu obecnej regulacji.
Mam nadzieję, że w uzasadnieniu swojego orzeczenia SN wskaże na kryteria, na których podstawie dane strony internetowe można by zaliczyć do dzienników i czasopism. Trudno jej do definicji prasy. Jednocześnie, nie byłoby także akceptowalne, aby duże informacyjne portale internetowe rygorom Prawa prasowego nie podlegały. Paradoksalnie (być może nawet celowo), w moim przekonaniu, postanowienie SN zdaje się jednoznacznie wskazywać na potrzebę nowelizacji Prawa prasowego, której zasadnicze zręby pozostają bez zmian od 15 lat i którą coraz trudniej posługiwać się w odniesieniu do Internetu.
Jeżeli zaś chodzi o obowiązek rejestracji każdej strony internetowej, to można by się pokusić o stwierdzenie, że dla wielu internautów będzie przepisem martwym, o ile wykładnia zaprezentowana przez SN w ostatnim orzeczeniu nie zaproponuje sensownych kryteriów kwalifikacji dla nowej kategorii - prasy internetowej.